Pierwsza seria drugiego konkursu PŚ w lotach przebiegała w dość sprzyjających warunkach, ale druga seria była prowadzona przy dużym wietrze w plecy, co przełożyło się na dużo krótsze skoki w wykonaniu wszystkich zawodników. Konkurs wygrał Anders Bardal - 197,5 i 183,5 m. Drugie miejsce ze stratą zaledwie 1,3 punktu zajął lider po pierwszej serii Daiki Ito. Japończyk może mówić o pechu, bo w pierwszej serii oddał najdalszy skok w konkursie - 209 m. Drugi skok nie był aż tak dobry - 171,5 m nie pozwoliło na objęcie prowadzenia. Na podium znalazł się też Kamil Stoch - oddał dwa dobre skoki na 191,5 i 181,5 m. Za podium znalazł się Thomas Morgenstern, który wysokie miejsce zawdzięcza dzięki drugiej próbie. Skok na 180 m pozwolił mu przesunąć się z 11 miejsca po pierwszej serii. Robert Kranjec nie latał już tak daleko jak w przedpołudniowym konkursie - uzyskał 194 m i zaledwie 166,5 m. Równą formę tej zimy potwierdził natomiast Roman Koudelka, Czech uplasował się na szóstej pozycji skacząc 191 i 186,5 metra, co było najdłuższym skokiem serii finałowej. W 10 znalazł się też Taku Takeuchi, Simon Ammann oraz dwóch Niemców - Severin Freund i Richard Freitag.
Po za Kamilem w finale zobaczyliśmy dwóch Polaków. Piotr Żyła ze skokami na 182 i 152 m zajął 22 miejsce, a Maciek Kot był 27. W pierwszej serii Maciek pobił swój rekord życiowy skacząc 176 m. Jednak druga próba była fatalna w porównaniu do pierwszej - 138 m. Debiutant Tomasz Byrt skoczył na 149 m i był dziś 46.
O pechu może mówić Gregor Schlierenzauer, który po pierwszej serii był drugi (203,5 m). Przed swoim finałowym skokiem zepsuł mu się zamek przy kombinezonie. Przez kilka minut próbowano spiąć kombinezon - najpierw agrafkami, a później taśmą klejącą. Schlierenzauer oddał w końcu swój skok, uzyskał 186 metrów, co dawało mu zwycięstwo w konkursie. Niestety, amatorska naprawa kombinezonu nie znalazła uznania u Seppa Gratzera kontrulującego zgodność kombinezonów z regulaminem FIS - drugi skok Schlierenzauera został unieważniony, co oznaczało spadek w klasyfikacji konkursu na 30. pozycję.
O pechu może mówić Gregor Schlierenzauer, który po pierwszej serii był drugi (203,5 m). Przed swoim finałowym skokiem zepsuł mu się zamek przy kombinezonie. Przez kilka minut próbowano spiąć kombinezon - najpierw agrafkami, a później taśmą klejącą. Schlierenzauer oddał w końcu swój skok, uzyskał 186 metrów, co dawało mu zwycięstwo w konkursie. Niestety, amatorska naprawa kombinezonu nie znalazła uznania u Seppa Gratzera kontrulującego zgodność kombinezonów z regulaminem FIS - drugi skok Schlierenzauera został unieważniony, co oznaczało spadek w klasyfikacji konkursu na 30. pozycję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz