poniedziałek, 2 stycznia 2012

Aleksander Zniszczoł o sezonie

Aleksander Zniszczoł (ur. 1994jest najmłodszym uczestnikiem 60. Turnieju Czterech Skoczni (w podobnym wieku jest Bułgar Vladimir Zografski - 1993). Jest do ważny moment w jego karierze, bo tym samym jest debiutantem w Pucharze Świata. 17-latek zakwalifikował się do dwóch rozegranych już konkursów, ale na swoje pierwsze pucharowe punkty musi jeszcze poczekać. "Podchodzę normalnie do tych zawodów. To faktycznie mój debiut, jednak staram się nie myśleć o tym i dawać z siebie wszystko. Jednak pamiętam jak byłem małym dzieckiem i kibicowałem przed telewizorem Adamowi Małyszowi, który walczył w Turnieju Czterech Skoczni i teraz mam taką małą satysfakcję, że ja również mogę uczestniczyć w tak ważnej imprezie. Jedynym obiektem, jaki znałem przed wyjazdem na ten turniej była skocznia w Bischofshofen. Mam nadzieję, że będę mógł zaprezentować się na wszystkich czterech skoczniach." 

Olek ma za sobą wygranie PK w lecie i dobry początek sezonu zimowego, także w PK. Dzięki świetnym sokom otrzymał od trenera kadry A Łukasza Kruczka powołanie na TCS. Zapytany o ocenę swoich początkowych startów, ocenia się bardzo surowo. "Początek sezonu był dość dobry, ale czuję, że stać mnie na dużo więcej. Już podczas mistrzostw Polski to nie były moje skoki ani mój dzień i byłem z siebie bardzo niezadowolony. Na wcześniejszych treningach skakałem przecież bardzo dobrze. W Wiśle miałem problem ze złapaniem tempa, albo odbijałem się za wcześnie albo za późno. Z kolei podczas Turnieju nie mam stabilnej sylwetki na rozbiegu i przez to odbicie jest za bardzo skierowane do przodu. Przez to znika cała siła włożona w odbicie. Kiedyś już miałem taki problem i dość szybko sobie z nim poradziłem. Dlatego też uważam, że da się poprawić ten błąd przed dwoma kolejnymi konkursami."

Turniej Czterech Skoczni to duży wysiłek dla skoczków. Dwa kraje, cztery skocznie, dziewięć dni rywalizacji (praktycznie pod rząd). Samo codzienne skakanie nie jest aż tak męczące od strony fizycznej, bo przecież podczas treningów też jesteśmy na skoczni codziennie. Natomiast dwa skoki podczas zawodów potrafią bardzo mocno zmęczyć psychicznie, nawet mocniej niż dziesięć treningowych - zapewnia Olek.

Młody skoczek opowiedział także o swoich wcześniejszych startach w Pucharze Kontynentalnym - w Ałmatach i Erzurum. - Zawody w Kazachstanie były bardzo fajne, a skocznie kosmiczne. Wszystko było bardzo dobrze przygotowane, choć sądziłem, że w Kazachstanie będzie całkiem inaczej niż w Europie. Od strony organizacyjnej było znakomicie, a kibiców też było całkiem sporo. Kazachstan to jednak kraj trochę komunistyczny i widać to na ulicach miasta, a wojsko pilnuje terenu skoczni. Skocznie w Erzurum również są bardzo dobrze wybudowane, nowoczesne. Oceniam je bardzo dobrze, skakało mi się tam bardzo przyzwoicie. Obiekt normalny jest profilowo podobny do skoczni w Szczyrku, natomiast duża skocznia jest bardzo specyficzna, jeszcze nigdy nie skakałem na takiej. 

W lutym w Turcji odbędą się mistrzostwa świata juniorów w narciarstwie klasycznym. Jak zapewnia Olek, nie powinno być jednak problemu ze śniegiem, bo Erzurum leży wysoko w górach i już teraz panuje tam prawdziwa zima. - W Erzurum jest bardzo zimno. Podczas zawodów było -22 stopni, dużo śniegu. Spaliśmy w hotelu przy wyciągach narciarskich. Naprawdę, wszystko wygląda tam bardzo ładnie zimowo. Sytuacja z ubiegłorocznej Uniwersjady nie powinna się więc powtórzyć, bo śniegu już teraz jest w sam raz. A nawet jeśli, to poradzą sobie tak jak rok temu, gdy zgromadzili śnieg wysoko w górach i później zwozili go na dół.

Pozostaje tylko życzyć młodemu zawodnikowi dobrego występu w pozostałych dwóch konkursach TCS i szczęścia w Mistrzostwach Świata Juniorów!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz