środa, 23 listopada 2011

Wywiad z Krzyśkiem Miętusem

Alicja Kosman: W tym sezonie jesteś w kadrze młodzieżowej, ale chyba nie odczułeś zmiany na gorsze?
Krzysztof Miętus: Łukasz dziś powiedział na konferencji, że współpraca między kadrami była dobra. Ja mogę to tylko potwierdzić. Bardzo często byliśmy razem, czy to na treningach, czy na zawodach, fajnie wszystko było zgrane.

Ale o twoim treningu decyduje Robert Mateja?
Tak, to w końcu mój trener. Ale to nie jest tak, że inni nie mogą mieć własnych sugestii. Trenerzy dyskutują między sobą, zwłaszcza jeśli chodzi o obsady zawodów. Jednak podczas treningów realizuję plan Roberta i to właśnie z nim trenuję. Jestem bardzo zadowolony z tego, że z nim pracuję. Jest bardzo otwarty, zawsze można z nim porozmawiać, tak samo zresztą jak z Łukaszem. Robert całkiem niedawno skakał, więc wie, jak to jest być skoczkiem. Dobrze pamiętam go jako zawodnika, kiedyś nawet staliśmy razem na podium konkursu. Trenował też Adama, zna się na rzeczy. Wykorzystuje swoje doświadczenie podczas naszych treningów. Robert ma duży autorytet w naszej grupie, wszyscy go słuchają i wykonują jego polecenia. Nie zdarzyło mi się, żeby się na mnie zdenerwował, ale myślę, że potrafi być groźny.

Mama dalej się cieszy, że jesteś w tej samej kadrze co brat Grzesiek?
Myślę, że przede wszystkim cieszy się, bo mamy razem zgrupowania i można prać nasze ubrania razem, nie trzeba dwa razy pralki włączać (śmiech). Żartuję, kiedyś rzeczywiście tak się śmiała, że moglibyśmy być razem w kadrze. Nie wiem o co chodziło, ale faktycznie jest fajnie, razem jeździmy na treningi czy zgrupowania, razem wracamy, chyba że brat idzie do szkoły.

Jak się czujesz przed rozpoczęciem sezonu?
Fajnie, ostatni miesiąc na torach lodowych wyglądał całkiem nieźle, zresztą podobnie cale lato. Były mniejsze czy większe kryzysy, ale to normalne. Koniec wyglądał już bardzo obiecująco.

Czujesz obawę, że nie oddałeś jeszcze ani jednego skoku na śniegu?
Może nie obawę, bardziej niepewność, jak to będzie. Ale praktycznie na wszystkich skoczniach skacze się na lodzie, a my przygotowywaliśmy się do sezonu na lodzie. Nie powinno więc być zbyt dużej różnicy. Skocznię w Kuusamo lubię, dobrze mi się tam skakało. Jednak różnie tam bywa z warunkami.

No właśnie, w poprzednich latach miałeś duże problemy gdy wiatr był niekorzystny. Pracowałeś nad tym?
W tym roku trenowaliśmy trochę inaczej. Pracowaliśmy na większych ciężarach i te treningi były częściej niż wcześniej. Siła na pewno jest większa i to niewątpliwie jest na moją korzyść. Po wynikach testów widać, że jestem mocniejszy, tak też się czuję. Myślę, że powinienem sobie teraz lepiej radzić z tylnym wiatrem.

Jaki jest twój cel w sezonie zimowym 2011/12?
Najwygodniej byłoby powiedzieć tak jak Piotrek, że zdradzę swoje cele po sezonie (śmiech). Na pewno chciałbym punktować jak najczęściej i najlepiej nie pod koniec 30., tylko podobnie jak latem kręcić się w okolicy pierwszej dziesiątki. Tak, zdecydowanie wyniki podobne do lata byłyby dobre. Zimą jest więcej konkursów, czyli więcej szans na pokazanie się z dobrej strony, o co się postaram.

A jak ci idzie na studiach?
Byłem na uczelni po sezonie, praktycznie cały czas. Teraz też czasem w wolnych chwilach, ale jednak trochę rzadko, bo nie ma już kiedy. Na początku ciężko się było przyzwyczaić. W Zakopanem znałem każdy kąt, a tutaj trzeba było się nauczyć gdzie co jest. Na szczęście nie byłem sam, bo na tej samej uczelni jest Dawid Kubacki i kilku innych znajomych, więc oni dużo pomogli mi i moim kolegom z roku. Teraz jednak zaczyna się zima i skoki są najważniejsze, będzie trzeba jeździć z jednych zawodów na drugie. Taki mam zresztą plan, żeby być przez cały sezon w dobrej formie i startować co tydzień. Będę się starał utrzymać w gronie startujących w zawodach Pucharu Świata. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony przed sezonem.

Jakie jest twoje największe hobby?
Na pewno jest nim granie w FIFĘ. Nawet ostatnio na zgrupowaniu urządziliśmy sobie mały turniej i nieskromnie przyznaję, że go wygrałem. Było ciężko, bo dawniej nie każdy z nas grał w piłkę na komputerze i łatwo pokonywało się część zawodników. Teraz FIFA jest praktycznie najważniejszym elementem rekreacji poza treningami (śmiech). Najgorzej zawsze gra mi się z bratem, bo on mnie dobrze zna oraz z Maćkiem Maciusiakiem, bo często gramy ze sobą. Gramy mocnymi klubami, inni Realem, Chelsea, Manchesterem, a ja Barceloną, której jestem fanem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz