sobota, 19 listopada 2011

Richard Freitag - wywiad

W 2011 roku Richard Freitag był wschodzącą gwiazdą niemieckich skoków narciarskich. 20-latek osiągnął świetne rezultaty już zimą, a latem na stałe zagościł w czołówce światowej. Jest uznawany, obok Severina Freunda, za nadzieję Niemieckiego Związku Narciarskiego w najbliższym sezonie zimowym. W wywiadzie z Berkutschi.com Freitag tłumaczy, czemu ma szanse odnieść sukcesy również zimą oraz co sprawiło, że zajął się skokami narciarskimi.

Po genialnym sezonie letnim, w którym pierwszy raz wywalczyłeś o miejsca na podium, pierwsze miejsce w czołowej dziesiątce Pucharu Świata wydaje się tylko kwestią czasu. Czy planujesz osiągnąć to w Kuusamo?
Freitag: Oczywiście to cel na ten sezon. Jednak w Kuusamo panują specyficzne warunki wietrzne. Przede wszystkim zależy mi na tym, żeby na otwarciu sezonu zimowego pokazać formę, jaką zyskałem podczas treningów latem. Zależy mi na dobrym wyniku, ale w tym sezonie ma on dla mnie drugorzędne znaczenie.

Jakie cele wyznaczyłeś sobie na ten sezon? Skupiasz się na dobrym rezultacie w Turnieju Czterech Skoczni, czy raczej na Mistrzostwach Świata w lotach narciarskich?
Przede wszystkim chciałbym dobrze zacząć sezon zimowy. Nie jest ważne, czy uda mi się to w Kuusamo czy w drugim bądź trzecim konkursie, ponieważ moim głównym celem jest dobre miejsce w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni. Zawody w lotach narciarskich to są bardzo specyficzne. Nie osiągnąłem jeszcze odległości 200 m. Zobaczę, jak sprawy potoczą się na Mistrzostwach Świata.

Byłeś zaskoczony swoim występem w sezonie letnim, czy może już wcześniej wiedziałeś, że drzemie w Tobie taki potencjał?
Po dobrych występach na treningach wiedziałem, że skaczę lepiej niż zeszłej zimy, ale końcowe rezultaty były dla mnie zaskoczeniem.

Jak sądzisz, co sprawiło, że w sezonie letnim osiągnąłeś tak wielkie sukcesy?
Jak często bywa, poprawa w skokach sięga korzeniami zdarzeń z przeszłości. Zmotywowały mnie wyniki zeszłej zimy. Szczególnie świetne zawody Mistrzostw Świata w Holmenkollen sprawiły, że chciałem dalej się rozwijać. Prócz tego dobrze skakałem podczas treningów wiosennych, a w Letniej Grand Prix zyskałem znacznie na pewności siebie.

Jak dotąd wziąłeś udział w zaledwie 15 konkursach Pucharu Świata, a mimo tego jesteś już stałym członkiem niemieckiej kadry. Co sprawia, że jesteś tak optymistycznie nastawiony co do rozwoju swoich umiejętności?
Oczywiście istnieje obawa, że nie będę się rozwijać, tak jak bym tego chciał. Jednak otuchy dodaje mi myśl o występach podczas treningu i dobrych rezultatach. Motywacje i wsparcie czerpie także ze strony świetnych skoczków w grupie treningowej i moim centrum treningowym w Oberwiesenthal. Dzięki dobrej atmosferze łatwiej jest poradzić sobie z drobnymi problemami i zacząć od początku.

Jak opisałbyś swoje stosunki z głównym trenerem Wernerem Schusterem?
Werner to niezwykle oddany trener. Ma zaplanowaną całą przyszłość niemieckich skoków narciarskich i tym się chwali. Dobry wpływ na mnie ma także współpraca z całą drużyną. Jako trenerów mamy jeszcze dwóch specjalistów do spraw skoków narciarskich: Christiana Winklera i Stefana Horngachera, którzy zawsze nam pomogą. Ta trójka świetnie razem pracuje, dzięki czemu jako zawodnik odczuwam, że trenuję pod okiem świetnej kadry. Mamy jeszcze dwóch ekspertów: specjalistę od techniki, "Staudiego", i Cara, naszego fizjoterapeutę. Dodatkowo PR’em zajmuje się za nas biur prasowe Niemieckiego Związku Narciarskiego – to idealne rozwiązanie.

Od czego zaczęła się Twoja przygoda ze skokami narciarskimi? Czy ktoś odkrył Twój talent?
Mój ojciec, Holger, sam był skoczkiem narciarskim i uczestnikiem Igrzysk Olimpijskich (rok 1984). Dzięki temu wraz z bratem, Christianem, zaczęliśmy przygodę z kombinacją norweską. Obaj zaczynaliśmy w klubie narciarskim WSV 08 Johangeorgenstadt pod okiem trenera Ericha Hilbiga. Już od samego poczatku podobały mi się skoki narciarski i w wieku 14 lat postanowiłem skupić się na tej dyscyplinie.

Szkołę ukończyłeś z świetnymi ocenami i ostatnio wspominałeś, że masz teraz zamiar znaleźć sobie hobby, aby oderwać się nieco od skoków. Masz już jakieś pomysły?

Próbuję swoich sił w muzyce, szczególnie w wielkiej sztuce, jaką jest gra na gitarze. Przyznam jednak, że do tego potrzebuję kilku lat praktyki – podobnie jak ze skokami narciarskimi ;).

Ostatnie pytanie: czego sobie życzysz w sezonie 2011/12?
Dobrych warunków pogodowych, przyjemnych zawodów i dobrej atmosfery na trybunach – rzecz jasna szczególnie podczas konkursu w ojczystym Klingenthal.



K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz