W niezwykle emocjonującym i dramatycznym finale Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich, genialny Robert Kranjec (trzeci po pierwszej serii) sięgnął po tytuł Mistrza! Tym samym, 30 letni zawodnik jest pierwszym Słoweńcem, który zdobył tytuł Mistrza w Lotach. Oczywiście wszyscy wiemy, że Robert jest świetnym lotnikiem i że będzie chciał sięgnąć w Vikersund po złoty medal. Ale kto spodziewał się, że Rune Velta zdobędzie srebro?! No, kto?! Po jego występie w drużynówce w Oberstdorfie wątpiłam nawet, czy Alexander Stoeckl powoła go do udziału w tych zawodach, bo szczerze mówiąc wtedy troche zepsuł Norwegom nadzieje na zwycięstwo. Ale dzisiaj... Wow. Rune prowadził po pierwszej serii i już myślałam, że zdobędzie złoty medal. Nie dość, że to debiutant na mistrzostwach świata, to jeszcze zdobywa swój pierwszy międzynarodowy medal. 27 tys. kibiców zebranych pod skocznią świętowało to drugie miejsce tak, jakby to było zwycięstwo. Martin Koch, który dominował w Vikersund od pierwszego dnia treningów, który po pierwszej serii był drugi i dla którego złoto było już na wyciągnięcie ręki - w finale nie ustał skoku na 243 m. Oczywiście zdobył brązowy medal, ale trochę szkoda tego finału. Sam Martin był zaskoczony, że tych punktów wystarczyło na trzecie miejsce.
Severin Freund, który prowadził w momencie, gdy odwołano piątkowe zawody, uplasował się na czwartej lokacie. To niefortunny wynik dla Niemca, który oddał dwa naprawdę dobre skoki. Piąty był Daiki Ito, który stracił szanse na medal w pierwszej serii. Austriak Andreas Kofler był szósty, miejscowa gwiazda Anders Bardal siódmy.
Największą niespodzianką nie była jednak wygrana Kranjca, srebro Velty czy upadek Kocha. Ten dzień należał do Andersa Fannemela - gdybym kilka godzin temu powiedziała wam, że ten 20-letni Norweg skoczy 244,5 m, czyli dwa metry bliżej od rekordu Johana Remena Evensena - wyszłabym na wariatkę. No ale niestety Anders nie poradził sobie z presją i spadł z czwartego na trzynaste miejsce.
Skoczkowie nie mieli łatwo, niektórzy odnieśli wrażenie, że warunki pozbawiły ich szans na dobre miejsce. Tylko czołówka poradziła sobie z warunkami.
Jutro zawody drużynowe. Kto wygra? Napewno będą walczyć Norwegowie. Austriaków po dzisiejszym występie jakoś nie widzę na pierwszym miejscu. No, oczywiście Martinowi Kochowi nie mam nic do zarzucenia. Słoweńcy natchnieni mistrzostwem Kranjca też będą chcieli powalczyć. Nie przekreślajmy też Niemców. Cóź, nie chcę być jakimś prorokiem, więc poczekajmy do jutra :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz