poniedziałek, 12 grudnia 2011

Simon Ammann: "Wkrótce będę w czołówce"

Letni sezon potraktował pan bardzo ulgowo. W pierwszych zawodach o Puchar Świata również pan nie błyszczy. Czy przygotowania przebiegały zgodnie z planem?
Simon Ammann: Trenowałem tak jak w poprzednich latach. Niczego nie zmieniałem. Po co miałbym to robić, skoro mój plan tyle razy zdał egzamin? Czasami robiło się nudno, bo zamiast brać udział w zawodach, spędzałem mnóstwo czasu na siłowni oraz w sali gimnastycznej. Latem startowałem tylko kilka razy, wziąłem między innymi udział w Grand Prix w Einsiedeln. Zastanawiałem się również nad wyjazdem do Klingenthal, ale doszedłem do wniosku, że nie ma to sensu. Kamil Stoch był w tak wysokiej formie, że nie miałbym z nim żadnych szans na wyrównaną walkę (śmiech). Teraz nie jestem jeszcze zadowolony ze swoich wyników, ale już wkrótce będę w czołówce.

Do tej pory przed zawodami o Puchar Świata grał pan często w piłkę nożną z Adamem Małyszem. Czy teraz, gdy on już zakończył karierę, ma pan z kim pokopać?
Jakoś na razie nie. Podziwiam Małysza. Tyle osiągnął w skokach narciarskich, ale zamiast siedzieć w kapciach przy kominku wybrał ekstremalny sport. Nie mam z nim teraz kontaktu, ale z Andreasem Küttelem też rozmawiam rzadko. Każdy zajęty jest swoimi sprawami. Kiedy przejdę na sportową emeryturę, na pewno spotkamy się z Adamem na zawodach. Chciałbym również odwiedzić go prywatnie. Będziemy mieli co wspominać. Pogadamy przykładowo o konkursach w Zakopanem, o tłumach na widowni i wielkiej liczbie ochroniarzy. Nigdy jeszcze nie widziałem podczas zawodów narciarskich tylu bodyguardów (śmiech).

Pan też zastanawiał się nad zakończeniem kariery. Co pana wciąż trzyma przy skokach?
W kwietniu podczas urlopu sporo dyskutowałem na ten temat z moją żoną. Czerpię radość z tego, co robię, stać mnie na kolejne sukcesy i dlatego zdecydowałem, że jeszcze nie czas na zmianę profesji.

Wygrał pan już wszystko poza Turniejem Czterech Skoczni. Triumf w tych zawodach to chyba zdecydowanie najważniejszy cel w tym sezonie?
Mistrzostwa świata w lotach też się liczą. W Turnieju nigdy jeszcze nie zwyciężyłem, ale jeśli nie uda mi się tego dokonać do igrzysk w Soczi, po których zamierzam skończyć ze skokami, nie będę z tego powodu rozpaczał. Jestem zadowolony ze swojej kariery.

W tym sezonie skoczek, który wygra wszystkie cztery konkursy TCS, otrzyma milion franków szwajcarskich. Czy dla pana ta suma jest dodatkową motywacją?
Zawsze lepiej mieć milion franków niż go nie mieć (śmiech). W sezonie 2008/09 próbowałem tej sztuki. Wygrałem otwarcie w Oberstdorfie, ale później trzykrotnie lepszy okazał się Wolfgang Loitzl. Nie jestem jeszcze w wysokiej formie, ale powoli idę do przodu. Dla mnie ważny testem będzie start w Engelbergu. U siebie powinienem zrobić krok do przodu.

Czy ktoś może zgarnąć tą okrągłą sumę?
To będzie niesamowicie trudne zadanie. Jak na razie każdy zawodnik miewa wahania formy. Andreas Kofler rewelacyjnie zaczął, a teraz skacze już gorzej. Gregor Schlierenzauer – na odwrót. Daikiemu Ito wychodzą znakomite skoki, ale zdarzają mu się również próby fatalne. Podobnie jest z Kamilem Stochem. Do tego dochodzą zmienne warunki atmosferyczne. Każdego dnia trzeba być w świetnej formie i do tego mieć trochę szczęścia.

Wszyscy eksperci mówią, że Stoch ma duży potencjał. Dlaczego zatem nie potrafi go częściej wykorzystywać?
Sztab szkoleniowy Polaków powinien zastanowić się nad tym, jak przenieść formę z lata na zimę. Kamil w Grand Prix spisywał się świetnie. Skakał równo i swobodnie. Teraz już się tak nie prezentuje, ale wiadomo, że w Pucharze Świata zmaga się z większą presją. Niewiele mu jednak brakuje, by częściej stawać na podium. W przypadku waszych pozostałych młodych skoczków szalenie ważny jest początek sezonu. Gdy oddadzą kilka słabszych skoków, czują się nieco speszeni. Potem brakuje im trochę wiary we własne umiejętności.

Czym zajmie się pan na sportowej emeryturze?
Mam kilka ciekawych opcji do wyboru. Mógłbym pracować na przykład jako bankier. Moim sponsorem jest szwajcarski prywatny bank Julius Bär, a obecnie praca w tym zawodzie nie jest wcale taka nudna, jak się niektórym wydaje. Posiadam również licencję pilota i w tej branży również mogę się realizować. Poza tym myślę o dokształceniu. Studiowałem technologię informacyjną i elektrotechnikę, lecz nie mogłem połączyć tego ze sportem. Zastanawiam się nad różnymi kierunkami na studiach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz