wtorek, 3 lipca 2012

"Klimek miał bardzo groźny upadek"

Trener Robert Mateja po pierwszych startach w Letnim Pucharze Kontynentalnym w tym sezonie może być zadowolony przede wszystkim z występu Dawida Kubackiego, który dwukrotnie stawał na podium. Szkoleniowiec podkreśla, że nadal sporo problemów sprawiają zawodnikom nowe kombinezony.

"Spodziewaliśmy się przed sezonem, że będzie sporo dyskwalifikacji, bo zapowiedziano, że dla wymiarów kombinezonów jest zerowa tolerancja przy pomiarach. Nie jest to łatwa sytuacja, a w Stams było na dodatek bardzo ciepło, kombinezony się naciągały i trzeba było ciągle je zwężać, cały czas mieć maszynę na miejscu. Zawodnicy, którzy szli do kontroli w 90 procentach wychodzili ze spuszczonymi głowami, zdyskwalifikowani" - relacjonuje Robert Mateja.

 "Jeśli chodzi o dyskwalifikacje naszych reprezentantów, to kombinezon Janka Ziobro był o dwa centymetry za duży podczas pomiaru, a dziś mierzyliśmy i wszystko było już w porządku, wrócił on do normy. Wydaje się, że wynika to z temperatury, a na dodatek gdy zawodnik się poci, materiał robi się bardziej rozciągliwy. Gdy kombinezon wysechł, wrócił do pierwotnych wymiarów. Problemem są również szwy w kombinezonach, które puszczają, bo po prostu są bardzo ciasne. Jest co prawda w produkcji także bardziej elastyczny materiał, ale nikt z niego nie chce korzystać, bo ma słabe parametry" - przyznaje Mateja.

"Cieszę się, że Dawid pokazał się z dobrej strony, natomiast jeśli chodzi o pozostałych zawodników to trudno być zadowolonym, oczekiwaliśmy więcej. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, bo już treningi pokazały, że w tych kombinezonach nie jest łatwo skakać" - ocenia szkoleniowiec polskich skoczków.

"W piątek na nieoficjalnym treningu, w pierwszym skoku Klimek miał bardzo groźny upadek, podobny do tego Janka Mazocha w Zakopanem. Na szczęście wybronił się z niego bardzo dobrze. Ja stałem wówczas na wieży i nie widziałem dokładnie jak upadł, ale wyszedł z tego tylko poobijany, bolały go plecy i kark. Na pewno to nie była wina kombinezonu, to był jego błąd, za bardzo wykręcił lewą nartę, były dobre warunki wietrzne z przodu, narta dostała bocznego powietrza, zawinęła się i stąd upadek. Ważne, że nic poważnego się nie stało, po tym skoku od razu oddał kolejne, żeby się przełamać i zapomnieć o upadku. Słabsze starty w konkursach na pewno były jednak efektem tego upadku, on sam przyznał się, że skakał z pewnymi obawami i nie na sto procent. Na wcześniejszych treningach Klimek skakał zdecydowanie lepiej, niż wskazują na to miejsca, które zajął w konkursach" - opowiada Robert Mateja.

"Dziś mieliśmy już dwa treningi na skoczni w Ramsau, skaczemy w komplecie, wczoraj dojechali do nas Olek Zniszczoł, Szymon Szostak i Mateusz Kojzar. Skakali z nami Thomas Morgenstern i Andreas Kofler i trzeba przyznać, że było widać różnicę, byli zdecydowanie lepsi. Nasi zawodnicy skakali nieźle techniczne, jednak odstawali pod względem odległości" - zakończył Mateja.

Kadra młodzieżowa w Ramsau pozostanie do piątku, po czym najlepsza ósemka przeniesie się do Kranj, gdzie już w najbliższy weekend odbędą się następne konkursy Pucharu Kontynentalnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz