środa, 27 marca 2013

Podsumowanie sezonu przez Łukasza Kruczka

Przegląd Sportowy: Cieszy się pan, że sezon już się skończył?
Łukasz Kruczek: W zasadzie sezon nigdy się nie kończy. My w tym momencie jesteśmy już praktycznie przy kolejnym. Zaraz wchodzimy na pierwszy stopień przygotowań do nowego sezonu.

Kibicowanie wam to jak jazda kolejką górską.
Fajnie było, prawda?

Teraz szeroko się pan uśmiecha, ale na początku sezonu w Kuusamo tak nie było. 
Tam nikt się nie śmiał, ale nie było też załamania. Początek sezonu był faktycznie bardzo trudny, ale pokazaliśmy, że nie jesteśmy drużyną, która się poddaje. Dość szybko się podnieśliśmy. To chyba rekord świata w wyjściu z problemów.

Może nie zaczynajcie kolejnego sezonu od takiego kryzysu?
Dobrze by było. A spójrzmy na to inaczej - gdyby tak w Kuusamo zacząć czterema zawodnikami w trzydziestce i dwoma w dziesiątce? Rewelacja! Żeby jednak tak się stało, trzeba mieć od początku dobry sprzęt, a ściślej kombinezony. Teraz zaskoczyła nas kwestia doboru materiału, a także zmiana przepisów co do strojów.

Mimo wszystko za wami rekordowy sezon pod wieloma względami.
Punktów zdobytych przez zawodników w konkursach indywidualnych i drużynowych, czyli to co zalicza się do Pucharu Narodów, mamy najwięcej w historii. Pewne cele i marzenia, które miałem, ziściły się.

Uważam, że to pan jest największym wygranym tego sezonu.
Dla mnie bohaterami są zawodnicy, bo to oni startowali. My tylko jesteśmy swego rodzaju narzędziami, bo przecież trener nie skoczy. Jeśli pomysły nie spotkają się w parze z zawodnikiem, nic z tego nie będzie.

Wieczny optymista prezes PZN Apoloniusz Tajner mówi, że macie już nowe pomysły na nowinki sprzętowe.
Tak mówi? Fajnie.

A macie?
Są pomysły co i gdzie należy poprawić, gdzie można szukać jeszcze rezerw. Cudów się nie zrobi, jednak mamy pomysły na znalezienie dodatkowej odległości, może metr, może pół metra. Każdy detal trzeba rozważyć, żeby mogło być jeszcze lepiej. Nie powiem, gdzie szukamy pomysłów, bo za chwilę przeczytają to w Niemczech.

Kombinezony?
Te zawsze są ważne, to konik wszystkich ekip. Wiadomo, że tam jest najwięcej do zrobienia. Czekamy na nowe przepisy, będą lekkie modyfikacje w kombinezonach. Ważne będzie posiedzenie FIS w Zurychu. Nie sądzę, żeby zapadły tam decyzje o wielkich zmianach, ale na początku kwietnia będziemy wiedzieli, w którym kierunku iść.

Prezydent FIS mówił, że trzeba uprościć skoki. Może jednak nastąpią jakieś radykalne zmiany przed igrzyskami?
W tej sprawie było spotkanie w Lahti w gronie trenerów i zarządców skoków. Tam wszyscy stwierdzili, że nie ma potrzeby dokonywać zmian. Jest w porządku, a zbytnie uproszczenie mogłoby skomplikować sytuację. Chodzi przecież o sędziów, odstępstwo od telemarku, czyli rzeczy wpisane w historię tej konkurencji narciarstwa klasycznego. Nie wyobrażam sobie skakania bez telemarku. Ładnie wykończona próba to wisienka na torcie. Bez tego mielibyśmy "cupanie" kto dalej. Poszlibyśmy w kierunku sportów bardziej ekstremalnych.

Wracamy do naszej kadry. Słyszeliśmy, że wybieracie się na obóz regeneracyjny?
Nie wszystko jest jeszcze domknięte, ale chcemy zrobić to jeszcze w kwietniu, żeby udało się całkowicie zregenerować chłopaków. Chcę przystąpić do nowego sezonu w pełni sił. Sezon kończymy mistrzostwami Polski w Wiśle, a po nich będą jeszcze testy motoryczne. Trzeba zrobić je szybko, gdy chłopaki są w dobrej formie.

Ile wolnego dostaną?
Tyle będzie trzeba. Wiem, że to mało dokładna odpowiedź, ale wolnego praktycznie nie ma. Trzeba zmniejszyć napięcie związane ze startami, treningiem, wyjazdami, ale być jednocześnie cały czas aktywnym.

Latem będziecie często skakali?
Różnie. Ale na pewno będą zawodnicy mający w planach wiele startów. Chcemy ich też nauczyć wygrywać, bo to też sztuka. Co innego być liderem po pierwszej serii, a co innego zajmować 15. czy 20. miejsce.

To teraz poprosimy ocenić swoich zawodników.
Kamil zdobył mistrzostwo świata i to nie podlega żadnej dyskusji. Wywalczył podium w klasyfikacji generalnej PŚ. Mogę śmiało powiedzieć, że to był kolejny super sezon, bo osiągnął większość swoich celów. Podniósł się z dużego dołka, jaki miał latem.

Maciej Kot?
W zeszłym roku ustabilizował formę, ale dopiero w drugiej części sezonu. Teraz od początku do końca miał taką samą wizję swojego skakania i koncepcję tego, co robić na skoczni.

Piotr Żyła?
Jest jeszcze mało stabilny, ale w końcówce sezonu zaskoczył. Złapał czucie w locie, a to wcześniej nie było u niego regułą.

Za plecami tej trójki jest kilku chłopaków.
Dawid Kubacki zdobył pierwsze punkty i ma wielki udział w sukcesie drużyny w mistrzostwach świata. Krzysiek Miętus w zespole nie rywalizował, ale doskoczył do czołówki. Uważam też, że odrobinę lepszy sezon od poprzedniego miał Stefan Hula. Może nie widać tego w PŚ, ale miał dobre występy w Pucharze Kontynentalnym i dobry Turniej Czterech Skoczni. Jasiek Ziobro też zrobił duży postęp. Zresztą, mogę tak wymieniać długo, bo przecież juniorzy zdobyli medal mistrzostw świata. To był bardzo dobry sezon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz