Były trener Adama Małysza Fin Hannu Lepistoe uważa, że Kamil Stoch ma znacznie większe szanse na medal mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym na dużej skoczni niż na normalnej. Liczy też na Polaków w konkursie drużynowym.
TVP Sport: Jak ocenia pan sobotni konkurs na obiekcie HS 106, w którym Kamil Stoch zajął ósme miejsce, ale po pierwszej serii był drugi? Czy to kwestia psychiki?
Hannu Lepistoe: Na pewno nie. Psychikę Kamil ma mocną i nie mam żadnych ku temu wątpliwości. Zawodnik nie wygrywa konkursów Pucharu Świata przez przypadek, a Stoch takie triumfy ma już na koncie. Pierwsza jego próba w sobotę była niemal idealna. Technicznie nie popełnił żadnego błędu. W drugim niestety zepsuł lądowanie. To w dużej mierze przesądziło o tym, że nie znalazł się na podium.
Mistrzem świata we włoskim Predazzo został Norweg Anders Bardal, drugi był Austriak Gregor Schlierenzauer, a trzeci Słoweniec Peter Prevc. Czy zaskoczyły pana takie rozstrzygnięcia?
Nie, ale nie pamiętam, kiedy po raz ostatni konkurs na normalnej skoczni był na tak wysokim poziomie. Najmniejszy błąd eliminował z czołowych lokat.
Jak pan ocenia postawę Stocha?
To, co się stało z nim w drugiej próbie, to był przypadek. Mogło się to też przytrafić Gregorowi Schlierenzauerowi, czy Thomasowi Morgensternowi. Takie rzeczy się zdarzają i pewnie nikt by tego nie rozpamiętywał, gdyby to nie były mistrzostwa świata.
Czyli to samo może się zdarzyć w czwartek na dużej skoczni?
Byłbym zaskoczony, bo uważam, że Kamil powinien być znacznie groźniejszy. Technicznie jest bardzo dobry. Skacze czysto, pewnie i nie popełnia błędów. Na większym obiekcie to właśnie będzie odgrywało znacznie większą rolę. Zresztą faworytów zbyt wielu nie ma. Oprócz Polaka mocni będą jeszcze Austriacy - Schlierenzauer i Morgenstern, oczywiście Bardal i nie lekceważyłbym też Japończyka Taku Takeuchiego. Zresztą uważam, że i Maciej Kot może sprawić miłą niespodziankę.
Doskonale zna pan Adama Małysza. Doprowadził go pan między innymi do dwóch srebrnych medali olimpijskich w Vancouver. Widzi pan jakieś podobieństwa między nim a Stochem?
To oczywiście całkowicie inne typy charakteru, osobowości, ale na pewno talenty mają porównywalne. Adam przez wiele lat był na szczycie. Ale Kamilowi nie brakuje wiele. Chyba najwięcej to szczęścia. Technicznie jest poukładany. Psychikę ma mocną. Pamiętajmy, że wiele zależy także od rywali. Jeśli oni są bardzo dobrze dysponowani, to nawet z wysoką formą jest czasami trudno, jeśli nie ma szczęścia. W tym sporcie naprawdę wiele zależy od danego dnia.
W sobotę konkurs drużynowy. Ma pan swoich faworytów?
Moim zdaniem Austriacy będą bezkonkurencyjny. Nie można lekceważyć Norwegów i Niemców. Ponadto Polacy, którzy pokazali, że są bardzo dobrze przygotowani i na treningach prezentują się bardzo dobrze.
A Słoweńcy?
Ja na nich nie stawiam. Chyba nie będą się liczyć. Medale zostaną rozdane wśród innych nacji.
TVP Sport: Jak ocenia pan sobotni konkurs na obiekcie HS 106, w którym Kamil Stoch zajął ósme miejsce, ale po pierwszej serii był drugi? Czy to kwestia psychiki?
Hannu Lepistoe: Na pewno nie. Psychikę Kamil ma mocną i nie mam żadnych ku temu wątpliwości. Zawodnik nie wygrywa konkursów Pucharu Świata przez przypadek, a Stoch takie triumfy ma już na koncie. Pierwsza jego próba w sobotę była niemal idealna. Technicznie nie popełnił żadnego błędu. W drugim niestety zepsuł lądowanie. To w dużej mierze przesądziło o tym, że nie znalazł się na podium.
Mistrzem świata we włoskim Predazzo został Norweg Anders Bardal, drugi był Austriak Gregor Schlierenzauer, a trzeci Słoweniec Peter Prevc. Czy zaskoczyły pana takie rozstrzygnięcia?
Nie, ale nie pamiętam, kiedy po raz ostatni konkurs na normalnej skoczni był na tak wysokim poziomie. Najmniejszy błąd eliminował z czołowych lokat.
Jak pan ocenia postawę Stocha?
To, co się stało z nim w drugiej próbie, to był przypadek. Mogło się to też przytrafić Gregorowi Schlierenzauerowi, czy Thomasowi Morgensternowi. Takie rzeczy się zdarzają i pewnie nikt by tego nie rozpamiętywał, gdyby to nie były mistrzostwa świata.
Czyli to samo może się zdarzyć w czwartek na dużej skoczni?
Byłbym zaskoczony, bo uważam, że Kamil powinien być znacznie groźniejszy. Technicznie jest bardzo dobry. Skacze czysto, pewnie i nie popełnia błędów. Na większym obiekcie to właśnie będzie odgrywało znacznie większą rolę. Zresztą faworytów zbyt wielu nie ma. Oprócz Polaka mocni będą jeszcze Austriacy - Schlierenzauer i Morgenstern, oczywiście Bardal i nie lekceważyłbym też Japończyka Taku Takeuchiego. Zresztą uważam, że i Maciej Kot może sprawić miłą niespodziankę.
Doskonale zna pan Adama Małysza. Doprowadził go pan między innymi do dwóch srebrnych medali olimpijskich w Vancouver. Widzi pan jakieś podobieństwa między nim a Stochem?
To oczywiście całkowicie inne typy charakteru, osobowości, ale na pewno talenty mają porównywalne. Adam przez wiele lat był na szczycie. Ale Kamilowi nie brakuje wiele. Chyba najwięcej to szczęścia. Technicznie jest poukładany. Psychikę ma mocną. Pamiętajmy, że wiele zależy także od rywali. Jeśli oni są bardzo dobrze dysponowani, to nawet z wysoką formą jest czasami trudno, jeśli nie ma szczęścia. W tym sporcie naprawdę wiele zależy od danego dnia.
W sobotę konkurs drużynowy. Ma pan swoich faworytów?
Moim zdaniem Austriacy będą bezkonkurencyjny. Nie można lekceważyć Norwegów i Niemców. Ponadto Polacy, którzy pokazali, że są bardzo dobrze przygotowani i na treningach prezentują się bardzo dobrze.
A Słoweńcy?
Ja na nich nie stawiam. Chyba nie będą się liczyć. Medale zostaną rozdane wśród innych nacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz