Przez sześć rund - od drugiej, do siódmej - Polska prowadziła w drużynowym konkursie Pucharu Świata. Niestety, w trudnych warunkach nie poradził sobie Krzysztof Miętus, który w drugiej serii skoczył tylko 108 metrów. Z notą 963,5 punktu zwyciężyła Słowenia, Polska zajęła drugie miejsce (954,4), a na najniższym stopniu podium znalazła się Austria (931,1 pkt.).
To historyczny sukces Polski, po raz drugi stajemy na podium drużynowego konkursu Pucharu Świata. Są ogromne powody do radości i gratulacji dla drużyny i sztabu trenerskiego. Jednak pozostaje niedosyt, gdyż zwycięstwo było tak blisko. A cieszyłoby ono tym bardziej, że jeszcze nigdy nie wygraliśmy drużynowo. Nawet z Adamem.
To historyczny sukces Polski, po raz drugi stajemy na podium drużynowego konkursu Pucharu Świata. Są ogromne powody do radości i gratulacji dla drużyny i sztabu trenerskiego. Jednak pozostaje niedosyt, gdyż zwycięstwo było tak blisko. A cieszyłoby ono tym bardziej, że jeszcze nigdy nie wygraliśmy drużynowo. Nawet z Adamem.
Tak więc: jak pierwszy skakał Piotrek - 129 m i 128,5 m. Maciek - 133 i 127 m. Krzysiek - 118 i 108 m oraz Kamil - 133 i 130 m (to dobrze rokuje na jutro ;)).
"Myślę, że moje dwa skoki były dobre. Szczególnie ten pierwszy był bardzo dobry, w dobrych warunkach, bardzo dobra odległość. Drugi był minimalnie gorszy, ale odległość i wynik były dobre, wiec mogę być zadowolony ze swoich skoków. Obym jutro powtórzył podobne skoki" - ocenił swój występ Maciek.
Mimo, że drugi skok Krzyśka oznaczał spadek Polski na drugie miejsce należy podkreślić, że Polak trafił na niekorzystny podmuch, a sam skok mógł skończyć się dużo gorzej gdyby nie jego waleczność.
"Ja tez mógłbym być zadowolony ze swoich skoków. Pierwszy skok był naprawdę dobry, ten drugi tylko do połowy, na progu wszystko wyglądało OK, później dostałem lekki podmuch i ratowałem skok i ciężko było odlecieć. Skoki niezłe, trochę brak szczęścia" - skomentował swoje skoki Krzysiek.
"A ja jestem zadowolony, nie tylko ze swoich skoków, które były dobre, ale też z całej drużyny. Uważam, ze wszyscy zrobili to, co było w ich mocy. Ja jestem bardzo zadowolony z tego konkursu" - powiedział Stoch.
"Myślę, że jestem zadowolony, szczerze to nie miałem żadnego konkretnego celu gdy szedłem na skocznię. Najpierw trzeba było się do drużyny zakwalifikować. Mój pierwszy skok treningowy nie był najlepszy, ale drugi był już bardzo fajny i dał mi miejsce w składzie. Trzeba było oddawać swoje, dobre skoki" - komentował Piotr Żyła
"W moim pierwszym skoku już po lądowaniu czułem, że był dobry, naprawdę fajny i cieszyłem się z niego. Drugi był nie do końca dobry, nie wiem czy nie miał tam znaczenia podmuch, bo mnie rozkołysało trochę. Były dużo trudniejsze warunki i myślę, że to one wpłynęły na skok. Nie wiedziałem do końca co się stało, więc od razu po skoku się nie cieszyłem, dopiero gdy zobaczyłem rezultat na tablicy i pierwsze miejsce to pojawiła się radość" - zakończył Piotrek.
Mimo, że drugi skok Krzyśka oznaczał spadek Polski na drugie miejsce należy podkreślić, że Polak trafił na niekorzystny podmuch, a sam skok mógł skończyć się dużo gorzej gdyby nie jego waleczność.
"Ja tez mógłbym być zadowolony ze swoich skoków. Pierwszy skok był naprawdę dobry, ten drugi tylko do połowy, na progu wszystko wyglądało OK, później dostałem lekki podmuch i ratowałem skok i ciężko było odlecieć. Skoki niezłe, trochę brak szczęścia" - skomentował swoje skoki Krzysiek.
"A ja jestem zadowolony, nie tylko ze swoich skoków, które były dobre, ale też z całej drużyny. Uważam, ze wszyscy zrobili to, co było w ich mocy. Ja jestem bardzo zadowolony z tego konkursu" - powiedział Stoch.
"Myślę, że jestem zadowolony, szczerze to nie miałem żadnego konkretnego celu gdy szedłem na skocznię. Najpierw trzeba było się do drużyny zakwalifikować. Mój pierwszy skok treningowy nie był najlepszy, ale drugi był już bardzo fajny i dał mi miejsce w składzie. Trzeba było oddawać swoje, dobre skoki" - komentował Piotr Żyła
"W moim pierwszym skoku już po lądowaniu czułem, że był dobry, naprawdę fajny i cieszyłem się z niego. Drugi był nie do końca dobry, nie wiem czy nie miał tam znaczenia podmuch, bo mnie rozkołysało trochę. Były dużo trudniejsze warunki i myślę, że to one wpłynęły na skok. Nie wiedziałem do końca co się stało, więc od razu po skoku się nie cieszyłem, dopiero gdy zobaczyłem rezultat na tablicy i pierwsze miejsce to pojawiła się radość" - zakończył Piotrek.
Słowenia wygrała skokami Jaki Hvali - dwa razy po 126 m, Jurija Tepesa - 127,5 i 123 m, Roberta Kranjca - dwa razy po 126,5 m oraz Petera Prevca - 121 i 123,5 m. Austria osłabiona brakiem w swoim składzie Gregora Schlierenzauera wystawiła dzisiaj skład: Andreas Kofler (128 i 129,5 m), Wolfgang Loitzl (126 i 123,5 m), Stefan Kraft (117 i 120 m) oraz Thomas Morgenstern (119 i 123,5 m).
Na kolejnych pozycjach uplasowały się Niemcy, Czechy, Rosja, Norwegia i Włochy. W przypadku Norwegów można mówić o kolosalnej wpadce i pechu, gdyż przez ostatni okres zawodnicy z kraju Wikingów brylowali na skoczniach.
Do drugiej serii nie awansowały Japonia i Finlandia, udało się to natomiast Włochom, co jest dla nich sukcesem. Na skoczni wieje wiatr i chwilami skoczkowie muszą czekać na oddanie swojego skoku, pełną mocą pracują też dmuchawy czyszczące tory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz