piątek, 19 października 2012

Duży wywiad z Łukaszem Kruczkiem

Alicja Kosman (PZN), Robert Osak (Winterszus.pl): Na kongresie w Zurychu znów zmieniono zasady dotyczące kroju kombinezonów. Mają być podobno szersze o 2 cm.
Łukasz Kruczek: Zmiany, które zostały zatwierdzone, zaszły na wniosek trenerów. Gdy na wiosnę wprowadzono „zero tolerancji”, pojawiły się problemy z rozpadającym się materiałem, uciskającym ciało, zbyt mało elastycznym kombinezonem itd. Kombinezon pękał na szwach, sam się rozwarstwiał, zaczynał naciągać i bardzo szybko przestawał przestrzegać regulaminu. To była gonitwa nawet nie kontrolerów i zawodników, tylko tych, którzy te kombinezony przygotowują. Co konkurs zawodnicy przychodzili i na nowo mierzyliśmy kombinezon.

Przez cały ten okres czasu nie dostaliśmy żadnego nowego materiału, z którego można by uszyć kombinezon w nowym kroju. Żeby wedle przepisów uzyskać obwód ciała równy obwodowi kombinezonów, trzeba było szyć kombinezony mniejsze niż obwód ciała z materiału, który nie jest rozciągliwy. Dlatego też dochodziło do cierpnięcia rąk. Banalne kwestie, ale dość istotne. Trenerzy złożyli więc wniosek, żeby kombinezon był na zero, ale mierzony po jego wewnętrznym obwodzie. Teraz mamy więc praktycznie „zero tolerancji od wewnątrz”, a wcześniej było „zero tolerancji od zewnątrz”. Kombinezon ma teraz opinać ciało, ale go nie uciskać. Jak to będzie działać w praktyce, to już jest interpretacja osób kontrolujących, natomiast z tego co mówili, to ma to wyglądać jak do tej pory – w momencie, kiedy widać, że kombinezon jest luźny, będzie on mierzony. Myślę, że jest to zmiana subtelna, ale niezbędna.

Jakie problemy mogą się pojawić tej zimy w związku z kolejną zmianą?
Mogą się chyba tylko pojawić problemy z wiatrem i działaniem całego systemu z nim związanego. Zimą większość konkursów jest rozgrywana przy wietrze tylnym, czego praktycznie nie mieliśmy tego lata. Jedyne dwa konkursy przy tylnym wietrze to zawody w Wiśle, gdzie w zasadzie była cisza i kwalifikacje w Klingenthal. Faza testowa za nami, ale tak naprawdę dopiero zimą odczujemy co to naprawdę znaczy dla nowych kombinezonów wiatr z tyłu.

Ale na treningach mieliście pewno do czynienia z tylnym wiatrem?
Tak, wiele razy. Wiemy co się dzieje, są bardzo skrajne różnice. I to nie kilka, lecz kilkanaście metrów, w zależności od tego, czy wieje z przodu czy z tyłu.

Czy w związku z coraz większą zależnością skoczka od wiatru zajdą jakieś zmiany we współczynniku za wiatr?
Nie, żadnych. Jest tendencja do utrzymania pewnej losowości w skokach, ponieważ to jest przypisane do tej dyscypliny.

Ostatni konkurs Letniej Grand Prix był skrajnie losowy.
Zgadza się, był skrajnie losowy, były wielkie dyskusje o sposób puszczania. Latem nie było korytarza, ma być przywrócony dopiero zimą na najważniejsze imprezy. Co innego jest gdy ktoś ma 0,5 m/s z przodu, a ktoś inny 3 m/s z tyłu, a mimo to wszyscy są puszczani. Warunki były skrajne, ale też właśnie takie jest Klingenthal. Ono zawsze było skrajne! To taka skocznia, że gdy wieje południowo-zachodni wiatr, to mamy do czynienia z wiatrem z tyłu, z boku przez próg i z przodu na dole. Tak już jest i trzeba się z tym liczyć w Klingenthal.

Wprowadzono korytarz wietrzny, jednak tylko na najważniejszych konkursach – igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata.
Dobre choć i to. Trzeba też patrzeć na to z tej perspektywy, że Pucharów Świata jest dwadzieścia kilka. Można mieć raz pecha, ale raz szczęście, wszystko się powinno zbilansować. Myślę, że nie będzie zawodnika, który trzydzieści razy z rzędu będzie miał pecha. Natomiast nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś, powiedzmy starszy zawodnik, przygotowuje się do ostatnich w życiu igrzysk olimpijskich, mamy w konkursie wietrzne warunki i on jedzie w skrajnie złych. To jest nie fair. Odpada przy pierwszej serii mimo tego, że był w super formie. Całe przygotowania stracone.

Teraz bez korytarza jeszcze więcej będzie zależeć od subiektywnej opinii Mirana Tepesa.
To jest jego subiektywna opinia, ale ja bym nie chciał stać na jego miejscu. Nie ma konkursu, w którym nawet jak by się wszystko zrobiło laboratoryjnie, żeby nie znalazł się jeden-dwóch, którzy wieszaliby na nim psy, że coś źle zrobił. Trudna sytuacja, wiele od niego zależy, ale to już nie pierwszy rok jego pracy i pewno nie ostatni. Dla Tepesa to w ogóle podwójnie trudna rola, bo w zawodach startuje też jego syn. Byłem świadkiem wiele razy jak puszczał swojego syna w złych warunkach. Gdy pozwoli mu skakać w dobrych warunkach, zaraz odzywają się głosy, że faworyzuje syna. Gdy puści go w złych, na pewno syn nie daje mu żyć w domu.

Co z możliwością zmiany długości rozbiegu przez trenera?
Będzie można obniżyć rozbieg maksymalnie o pięć belek. Do tej pory to było nieuregulowane, natomiast chyba ktoś się w końcu połapał, że w tym systemie była luka. Kiedyś obliczyliśmy, że w Ałmatach można było obniżyć rozbieg na najniższą belkę i przy ustanym skoku by się prowadziło, ponieważ zawodnik dostałby bardzo dużo punktów za skrócony rozbieg.

Będziesz korzystać z tego przywileju?
To dyskusyjna kwestia. To przerzucenie części odpowiedzialności z jury na trenera. W tej chwili można trzymać w miarę wysoki rozbieg, puścić długie skoki, a jeśli trener jest przekonany, że to będzie dla jego zawodnika niebezpieczne, to może obniżyć belkę. Tak zrobił Alex Pointner w przypadku Thomasa Morgensterna i to całkiem nieźle funkcjonowało, wszystko szło sprawnie. Pytanie co będzie gdy trafimy na skocznię, gdzie nie da się tak szybko zmienić belki - stracimy czas. To ryzyko. Mam dobre warunki, więc obniżam rozbieg, a w tym momencie warunki się zmieniają na złe i co wtedy? Zawodnik dostanie plus-punkty, ale i tak nie ma żadnych szans. To musi być dobrze przemyślane i wymaga dobrej współpracy w sztabie, bo trener widzi tylko część skoczni. Wokół skoczni muszą być umieszczeni inni ludzie ze sztabu i szybko przekazać trenerowi co się dzieje z wiatrem.

A jak to wygląda w praktyce?

Do tej pory zgłaszaliśmy to delegatowi, natomiast teraz będzie to wyglądało tak: na ekranie dotykowym wyskakuje belka zawodnika i wtedy mam 15 sekund na naciśnięcie przycisku „zmień belkę”. Gdy wcisnę ten przycisk, pojawia się wybór o ile belek chcę zmienić rozbieg. Od razu to samo widzi Miran, naciska „akceptuj” i natychmiast zaczyna się procedura zmiany belki. Decyzji nie można cofnąć.

Walter Hofer powiedział ostatnio, że gdyby pomysł z zawodami na Stadionie Narodowym wypalił, to możliwe jest wydłużenie sezonu zimowego o co najmniej miesiąc. Co o tym sądzisz?
Siłą rzeczy kiedyś dojdziemy do tego, że Puchar Świata zostanie przedłużony. Są w FIS-ie osoby dążące do połączenia lata i zimy. Musimy popatrzeć na to z tej perspektywy, że duża część konkursów Pucharu Świata jest stała, wiele skoczni jest co rok w kalendarzu i nie mogą z niego wypaść, bo to żelazne punkty sezonu. W kolejce stoją: Soczi, Pyeongchang, Czajkowski, Ałmaty, Erzurum, Neustadt… Gdzie wcisnąć te konkursy? Jeśli chcemy dać im szansę, to albo przedłużamy sezon albo kogoś wyrzucamy. Żeby kogoś wyrzucić, muszą być podstawy mówiące o tym, że tam nie da się przeprowadzać konkursów. Lepiej przedłużyć sezon. Szukamy po krańcach, bo wiadomo, że zima trwa różną ilość dni w zależności od miejsca. W marcu można skakać tylko w określonych miejscach – może Ałmaty, Czajkowski. W drugą stronę? Wtedy zmierzamy właśnie ku połączeniu zimy z latem. Już teraz można organizować Puchar Świata na rozbiegach ceramicznych, więc co stoi na przeszkodzie temu, żeby organizować Puchar Świata we wrześniu?

Zmęczenie skoczków?
A NBA, piłka nożna, tenis? Grają non stop. Jeśli wszyscy będą skakać non stop, to wszyscy będą równo zmęczeni. Druga kwestia – jeśli konkursów będzie 40, to w czym problem, żeby 10 odpuścić i startować tylko w 30? Można trochę odpuścić, bo wtedy jest większa szansa, żeby się lepiej przygotować i więcej punktów zgromadzić kiedy indziej. Myślę, że do wydłużenia sezonu dojdzie i tak.

A nie będzie potrzeba czasu na przejście z letniego skakania na ceramice na skoki zimowe na lodowych torach?
Zrobimy płynne przejście. Od dwóch lat mało kto jeździ na coś takiego jak pierwszy śnieg. Przykład z tego roku – w tej chwili kończymy skakać na ceramice. Lód zaczyna się od 17 października. To tylko 6 dni przerwy między sezonem letnim a zimowym. Zimą rozbieg lodowy jest tak samo stosowany na skoczni w Erzurum, Ałmatach, Klingenthal, Oberstdorf ie itp. Zeskok jest igelitowy, ale to już jest różnica mało istotna. Ważny jest rozbieg, to jedyna zmienna. Jeśli za jakiś czas będziemy mieć wszystkie skocznie z lodowym rozbiegiem od 15 października, to możemy realizować Puchar Świata od 15 października – zyskujemy dodatkowy miesiąc.

Jaki jest cel zgrupowania w tureckiej Antalyi?
Zgrupowanie w Turcji będzie bardzo podobne do ubiegłorocznego na Cyprze. Spędzimy tam tydzień i będzie to trening stricte motoryczny – sala gimnastyczna, boisko, siłownia. Natomiast na plaży będziemy się regenerować. Do Turcji zabieramy sześciu zawodników: Kamila Stocha, Macieja Kota, Piotra Żyłę, Dawida Kubackiego, Krzysztofa Miętusa i Stefana Hulę. My uciekamy do Turcji, Niemcy do Hiszpanii, Austriacy chyba jak zawsze do Egiptu. Dwie albo trzy inne reprezentacje będą mieszkać w promieniu 15 km od nas. To ucieczka od pogody mniej pewnej do pewniejszej.

Skoczkowie są zdrowi?
Odpukać, mam wszystkich zdrowych. Ten problem występuje natomiast w kadrze młodzieżowej – tam problemy zdrowotne mają Klimek Muranka i Krzysiek Biegun. Maciek Kot cierpiał na dolegliwości związane z tak zwanym „kolanem skoczka”, ale to był sierpień. W tej chwili nie ma żadnych negatywnych sygnałów, żeby coś nie grało.

Przed wami kluczowy moment przygotowań do sezonu.
Cała trudność polega wyłącznie na przejściu z rozbiegu ceramicznego na lodowy. Jeśli to będzie płynne, zawodnik po 2-3 skokach będzie czuł się normalnie, to wszystko powinno być ok. Rozbieg lodowy to więcej tarcia, dlatego trudniej ustawić na nim pozycję dojazdową. Tam mogą się pojawić pewne perturbacje, dlatego też chcemy w tym roku trochę wcześniej zacząć treningi na takim rozbiegu. Teraz chcemy najpierw zrobić wcześniej motorykę, potem ją cały czas kontynuować i mieć więcej czasu na dopasowanie się do zimowych rozbiegów. Dlatego zaczynamy od Oberstdorfu, później prawdopodobnie Planica (tylko tutaj muszę mieć potwierdzenie, że wszystko działa, bo to nowy obiekt, a z nimi często są jakieś problemy na początku). Jeśli nie Planica, to ponownie Oberstdorf, następnie Klingenthal, a potem zobaczymy. Możliwe że Lillehammer jeszcze przed rozpoczęciem Pucharu Świata.

Duże problemy z dopasowaniem się do nowego rozbiegu miał Maciej Kot, który tego lata skakał znakomicie.
Maciek miał zawsze problemy z ustabilizowaniem pozycji dojazdowej i to było obojętne czy było lato czy zima. W tym roku tego problemu nie ma i z takim samym nastawieniem ruszamy na rozbiegi lodowe. Pewna praca została wykonana, żeby w jego przypadku stabilność była zachowana i to się latem sprawdzało. Wszyscy byśmy tego chcieli, żeby zimą prezentował się tak znakomicie jak tego lata.

Dobrze latem prezentował się też Dawid Kubacki, jednak miał pewne problemy pod koniec sezonu igelitowego. Czy to obniżka formy?
Jeśli chodzi o Puchar Solidarności w Zakopanem, to w ogóle nie brałbym pod uwagę tego konkursu, ponieważ było to bardzo chaotycznie prowadzone. Zawodnicy skakali w skrajnych warunkach, jeden miał wiatr z przodu, a drugi z tyłu. Momentami było to trochę niebezpieczne, choćby skok Maćka Kota z pierwszej serii. Nie zdążyliśmy obniżyć rozbiegu na czas, wiatr przybrał na sile i Maciek startował ze zdecydowanie zbyt wysokiej belki. Praktycznie od 70 metra odpuszczał skok, a i tak doleciał na 129 metr. W Klingenthal faktycznie Dawid miał problem na skoczni, nie mógł dobrze dojechać do progu. Wiem, co zrobił źle, natomiast nie wiem dlaczego się ten błąd pojawił. Jego skoki na treningu są cały czas dobre. Dawid podobnie jak Maciek tego lata od dłuższego czasu jest w dobrej dyspozycji. To nie jest jeden miesiąc, tak jak było to dwa lata temu. Zaczął dobrze się prezentować w czerwcu i od tego czasu jest w troszeczkę lepszej, troszeczkę słabszej, ale stale wysokiej dyspozycji. Nie ma wpadek.

A jak prezentuje się Kamil Stoch?
Kamil nie ma problemów z lotem od około miesiąca. Jego problemem było to, że nie mógł złapać stabilności w locie. W tej chwili skacze prosto, normalnie i to, co pokazywał w Klingenthal, było ok. Teraz może się skupić na innych aspektach skakania. Myślę, że w tej chwili to jest dwójka bardzo dobrze ustabilizowanych zawodników – Maciek i Kamil.

Cel tej zimy będzie podobny jak rok temu – 4 skoczków w 30 Pucharu Świata?
Myślę, że na więcej niż czterech to nawet nie ma miejsca, bo każdy kraj chce mieć czterech w 30. Natomiast mogę powiedzieć, że na pewno mamy zawodników, których na to stać. Jasne, będą się zdarzać konkursy, w których zapunktuje 1-2, ale może też być, że 5-6. Mieliśmy już nie raz takie konkursy. Celem na pewno jest czterech. Wiadomo, że w Pucharze Narodów będzie nam trudniej walczyć, ponieważ nie startujemy w konkursach mieszanych i tych cennych punktów będzie nam brakowało.

Zamierzacie startować we wszystkich konkursach, czy też robić jakieś przerwy, na przykład przed mistrzostwami świata?

Zobaczymy jak to wszystko będzie się układać. W połowie sezonu trzeba będzie przemyśleć w jakim miejscu jesteśmy, na co nas stać i zastanowić się o co zatem walczymy. Jeśli będzie szansa walki o czołowe lokaty w konkursach Pucharu Świata, to na pewno będziemy chcieli jak najwięcej startować w zawodach. Kalendarz mamy w miarę dobrze pod nas ułożony, ponieważ konkursy w Polsce są przed Japonią, więc nie ma zagrożenia, że wyjazd do Azji wpłynie na wyniki naszych skoczków w Wiśle i Zakopanem. Bo ze wszystkich konkursów Pucharu Świata to właśnie polskie konkursy są dla nas najważniejsze.

W pierwszym periodzie w Pucharze Kontynentalnym skakać będzie mogło tylko pięciu Polaków.
Finansowo jest to dla nas korzystne (śmiech). Pierwszy period to najdroższe wyjazdy – Turcja, Kazachstan, a za bilety musimy zapłacić sami. Ale oczywiście generalnie nie jest to dobre dla nas. Kwota startowa w Pucharze Kontynentalnym jest szczególnie istotna, ponieważ to właśnie tam trzeba dawać szansę młodym zawodnikom na przetarcie, oskakanie i to nie tylko tym z kadry, ale pozostałym, którzy się o nią ocierają. Jest przecież Artur Kukuła, są młodzi zawodnicy z SMS Szczyrk itd. Zimą w kraju nie będzie też tyle konkursów co latem. Może się zdarzyć, że część zawodników nie będzie mogła startować przez pewien okres czasu. Dlatego też trzeba jak najszybciej podnieść limit do 6-7 zawodników. Myślę jednak, że nic wielkiego się nie stało, bo są zawodnicy, dzięki którym potem uda nam się powiększyć kwotę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz