A na lotnisku pojawił się tak:
... i myślał, że nikt go nie rozpozna (?)
"Nie myślałem w ogóle o tym, że mogę wygrać. Ostatni raz o zwycięstwie myślałem kiedyś dawno, dawno temu, ale wtedy nie przeszedłem nawet kwalifikacji, więc teraz wolałem się już niczego nie spodziewać" - powiedział na lotnisku.
Żyła przyznał, że być może we wcześniejszych występach coś go blokowało. - To jest taki sport, że człowiek jedzie 90 km na godzinę i czasem niepotrzebnie sobie za wiele pomyśli, coś niepotrzebnego zrobi. A tu po prostu trzeba iść i skoczyć. Może się kiedyś rozkręcę - dodał w swoim stylu.
"W zasadzie po swoim skoku myślałem, że to Kamil wygra, ale akurat warunki trochę się pogorszyły. Potem skoczył Kranjec i w sumie nie za bardzo wiedziałem co się dzieje" - powiedział "Wewiór". Żyła przyznał też, że wcale nie przepada za wielką popularnością, jaka na pewno stanie się teraz jego udziałem. - Nie za bardzo lubię takie zamieszanie. Wolę sobie, gdzieś tam siedzieć z boku. Czasem patrzę na strony internetowe i myślę sobie: o kurczę znowu coś żem powiedział.
Triumfator konkursu w Holmenkollen nie przejmuje się presją kibiców, jaką mógłby odczuwać po tym sukcesie. - Moim celem na Planicę jest po prostu, żeby sobie fajnie poskakać. Cieszyć się skokami. W lotach ze skakania to jest po prostu czysta frajda, a jak się jedzie, żeby robić wynik to nie do końca to wychodzi - stwierdził Żyła.
Wszystkich dziennikarzy bardzo ciekawiło, jak "Wewiór" świętował swoje zwycięstwo. - Chwilę posiedzieliśmy wieczór, wypiliśmy po piwku... no po dwa - opisał Żyła, dodając że czas na prawdziwe świętowanie przyjdzie dopiero po sezonie. - Przed zawodami nie można, bo wiadomo, że potem człowiek nie jest taki sprawny.
Żyła zdradził też, że tuż przed konkursem trener Łukasz Kruczek powiedział mu, że może znaleźć się na podium, ale musi trochę zwężyć pozycję nart. - Ja nawet tego nie zrobiłem, ale o tym pomyślałem no i wyszło - skomentował całą sprawę niezawodny "Wewiór"
A jak Piotr Żyła widzi swoje szanse w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Soczi? - Gdzie tam do Soczi, to jeszcze kupa czasu - mówi krótko polski skoczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz