W październiku Kamil Stoch został magistrem wychowania fizycznego. Okres studencki skończył się dla naszego najlepszego obecnie skoczka narciarskiego. Teraz w stu procentach może skupić się na dyscyplinie, jaką uprawia. Jak zapowiada, chce rozpocząć sezon od mocnego uderzenia.
Trener Łukasz Kruczek nie ujawnił jakie, cele postawił pan sobie indywidualnie na ten sezon. Jakie zatem one są?
Takie, jak przed każdym sezonem. Chciałbym ukończyć rywalizację w Pucharze Świata na wyższym miejscu niż to miało w ubiegłym sezonie (piąte miejsce - przyp. red.). Byłoby fajnie, gdyby ukończył rywalizację w klasyfikacji generalnej w pierwsze trójce. Tego jednak nikt nie da za darmo i będzie o to bardzo ciężko, bo poziom skoków narciarskich z roku na rok jest coraz wyższy. Będę jednak walczył o to.
Takie, jak przed każdym sezonem. Chciałbym ukończyć rywalizację w Pucharze Świata na wyższym miejscu niż to miało w ubiegłym sezonie (piąte miejsce - przyp. red.). Byłoby fajnie, gdyby ukończył rywalizację w klasyfikacji generalnej w pierwsze trójce. Tego jednak nikt nie da za darmo i będzie o to bardzo ciężko, bo poziom skoków narciarskich z roku na rok jest coraz wyższy. Będę jednak walczył o to.
Już za niespełna dwa tygodnie czeka pana pierwszy konkurs Pucharu Świata. Jak ocenia pan zatem swoje przygotowanie do niego w porównaniu do poprzedniego - najlepszego w pana karierze - sezonu?
Ostatnie treningi na lodowych rozbiegach były w porządku. Pewnie, że jest jeszcze do dopracowania kilka technicznych detali, ale na to będzie czas podczas zgrupowania w Lillehammer, na które wylatujemy we wtorek (13 listopada - przyp. red.). Fizycznie i mentalnie czuję się jednak bardzo dobrze i czekam już na te pierwsze starty.
Po raz pierwszy od bardzo dawna Puchar Świata rozpoczyna się w Lillehammer, a nie w Kuusamo, gdzie zazwyczaj panują loteryjne warunki. To dobra zmiana, czy nie ma ona żadnego znaczenia?
Patrząc na historię zawodów rozgrywanych w Kuusamo, można powiedzieć, że to dobra zmiana. Nie ma jednak gwarancji, że pogoda nie spłata figla i w Lillehammer.
Jak nowe kombinezony odbiły się na tym, co robiliście przed sezonem?
Na początku mieliśmy z nimi sporo problemów. Tak przynajmniej było u mnie. Maciek Kot i Dawid Kubacki przystosowali się za to bardzo szybko do nowych "garniturów".
Rzeczywiście na początku przygotowań miał pan spore problemy. Podobno był nawet jednym ze słabszych zawodników grupy. To wiązało się właśnie z nowymi kombinezonami?
Ostatnie treningi na lodowych rozbiegach były w porządku. Pewnie, że jest jeszcze do dopracowania kilka technicznych detali, ale na to będzie czas podczas zgrupowania w Lillehammer, na które wylatujemy we wtorek (13 listopada - przyp. red.). Fizycznie i mentalnie czuję się jednak bardzo dobrze i czekam już na te pierwsze starty.
Po raz pierwszy od bardzo dawna Puchar Świata rozpoczyna się w Lillehammer, a nie w Kuusamo, gdzie zazwyczaj panują loteryjne warunki. To dobra zmiana, czy nie ma ona żadnego znaczenia?
Patrząc na historię zawodów rozgrywanych w Kuusamo, można powiedzieć, że to dobra zmiana. Nie ma jednak gwarancji, że pogoda nie spłata figla i w Lillehammer.
Jak nowe kombinezony odbiły się na tym, co robiliście przed sezonem?
Na początku mieliśmy z nimi sporo problemów. Tak przynajmniej było u mnie. Maciek Kot i Dawid Kubacki przystosowali się za to bardzo szybko do nowych "garniturów".
Rzeczywiście na początku przygotowań miał pan spore problemy. Podobno był nawet jednym ze słabszych zawodników grupy. To wiązało się właśnie z nowymi kombinezonami?
Nie. To nie miało nic wspólnego ze zmianą przepisów dotyczących stroju. Po prostu troszkę pogubiłem się technicznie. Teraz już jednak wszystko wróciło do normy. Nie mam zatem żadnych obaw związanych ze swoją dyspozycją.
W tym sezonie są mistrzostwa świata w Val di Fiemme, ale jest przecież też Turniej Czterech Skoczni, są konkursy w Polsce i oczywiście rywalizacja w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Czy któreś z tych zawodów będą dla pana szczególnie ważne i na nie właśnie będzie przygotowywał szczyt formy?
Do wszystkich zawodów będę podchodził tak samo. Oczywiście mistrzostwa świata są imprezą docelową i tam nie tylko ja, ale cała ekipa, będziemy starali się skakać jak najlepiej. Nie ukrywam, że zależy mi na zajęciu jak najwyższych miejsc zarówno na mistrzostwach świata, jak i w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
A jakie miejsce w swojej hierarchii widzi pan dla konkursów w Polsce?
Dla mnie konkursy w Zakopanem zawsze są szczególne. Dlatego, taj jak w latach ubiegłych, będę chciał skakać jak najlepiej, by przed własną publicznością osiągnąć jak najlepszy wynik.
W lecie znakomicie radził sobie Maciej Kot. Czy mimo tego wciąż będzie pan liderem kadry?
Gdyby patrzeć tylko na wyniki, to w tej chwili naszym liderem jest Maciek. W lecie skakał najlepiej z całej kadry. Zresztą na równie wysokim poziomie skakał Dawid Kubacki. Zobaczymy jednak jak będzie zimą. To jest sport i wszystko się może zdarzyć. Bardzo się cieszę, że jest w naszej kadrze kilku
zawodników skaczących na równym i przede wszystkim wysokim poziomie. W końcu jest w reprezentacji solidna wewnętrzna rywalizacja. Dzięki temu wciąż możemy podnosić swój poziom.
Wygląda zatem na to, że naszą drużynę stać w tym sezonie na dobre wyniki?
Rzeczywiście. Ta drużyna już się wykształciła i z tego się bardzo cieszę. W ubiegłym sezonie dwa razy stanęliśmy na podium. W tym zaś, stać nas na osiąganie jeszcze lepszych wyników. Przecież po to trenujemy, żeby się rozwijać. W końcu nadszedł ten czas, żeby przestać myśleć i marzyć, ale walczyć i zdobywać. Jestem zdania, że na mistrzostwach świata w Val di Fiemme medal jest w naszym zasięgu.
Indywidualnie też chyba może być dobrze, bo przecież przed rokiem wygrał pan jeden konkurs w Predazzo, na skoczni, na której będziecie rywalizować podczas mistrzostw świata.
Nie zakładam z góry, że tamto zwycięstwo z Predazzo otworzyło mi drogę do zwycięstwa na mistrzostwach świata. Każdy rok jest przecież inny. Podobnie, jak w latach ubiegłych, poziom konkursów znowu będzie wyższy. Poza tym każde zawody rządzą się swoimi prawami. Medal trzeba będzie zatem wywalczyć, bo nikt mi go pocztą nie przyśle (śmiech).
To jest jednak skocznia, która chyba pan lubi?
Jak najbardziej. To obiekt, na którym dobrze mi się skacze.
W kadrze jest pan najbardziej doświadczonym skoczkiem i pewnie choćby z tego względu jest takim przywódcą grupy.
Muszą mnie szanować, bo inaczej źle skończyłoby się to dla nich (śmiech). A na poważnie, to w kadrze mamy bardzo koleżeńskie relacje. Wszyscy staramy się być dla siebie przyjaciółmi.
Układ sił w tym sezonie będzie podobny do tego z lat ubiegłych?
Moim zdaniem tak. Z tym, że coraz lepiej zaczęli skakać Niemcy. Mam jednak nadzieję, że więcej zawodników z naszej kadry dołączy do światowej czołówki.
Mieliście okazję w ostatnim czasie do porównania się z innymi ekipami?
W Oberstdorfie, na przedostatnim zgrupowaniu, skakaliśmy z niemiecką drużyną. Wtedy jednak były kiepskie warunki, więc trudno tutaj o porównanie.
Pan jest takim zawodnikiem, że rozkręca się z zawodów na zawody. Czy teraz będzie pan chciał od razu rozpocząć rywalizację od mocnego uderzenia?
Na pewno chciałbym zanotować na początek dobry wynik, a za taki uznałbym miejsce w pierwszej dziesiątce. To takim mój mały cel na początek sezonu. Dobrze byłoby wejść w niego od mocnego uderzenia.
W tym sezonie są mistrzostwa świata w Val di Fiemme, ale jest przecież też Turniej Czterech Skoczni, są konkursy w Polsce i oczywiście rywalizacja w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Czy któreś z tych zawodów będą dla pana szczególnie ważne i na nie właśnie będzie przygotowywał szczyt formy?
Do wszystkich zawodów będę podchodził tak samo. Oczywiście mistrzostwa świata są imprezą docelową i tam nie tylko ja, ale cała ekipa, będziemy starali się skakać jak najlepiej. Nie ukrywam, że zależy mi na zajęciu jak najwyższych miejsc zarówno na mistrzostwach świata, jak i w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
A jakie miejsce w swojej hierarchii widzi pan dla konkursów w Polsce?
Dla mnie konkursy w Zakopanem zawsze są szczególne. Dlatego, taj jak w latach ubiegłych, będę chciał skakać jak najlepiej, by przed własną publicznością osiągnąć jak najlepszy wynik.
W lecie znakomicie radził sobie Maciej Kot. Czy mimo tego wciąż będzie pan liderem kadry?
Gdyby patrzeć tylko na wyniki, to w tej chwili naszym liderem jest Maciek. W lecie skakał najlepiej z całej kadry. Zresztą na równie wysokim poziomie skakał Dawid Kubacki. Zobaczymy jednak jak będzie zimą. To jest sport i wszystko się może zdarzyć. Bardzo się cieszę, że jest w naszej kadrze kilku
zawodników skaczących na równym i przede wszystkim wysokim poziomie. W końcu jest w reprezentacji solidna wewnętrzna rywalizacja. Dzięki temu wciąż możemy podnosić swój poziom.
Wygląda zatem na to, że naszą drużynę stać w tym sezonie na dobre wyniki?
Rzeczywiście. Ta drużyna już się wykształciła i z tego się bardzo cieszę. W ubiegłym sezonie dwa razy stanęliśmy na podium. W tym zaś, stać nas na osiąganie jeszcze lepszych wyników. Przecież po to trenujemy, żeby się rozwijać. W końcu nadszedł ten czas, żeby przestać myśleć i marzyć, ale walczyć i zdobywać. Jestem zdania, że na mistrzostwach świata w Val di Fiemme medal jest w naszym zasięgu.
Indywidualnie też chyba może być dobrze, bo przecież przed rokiem wygrał pan jeden konkurs w Predazzo, na skoczni, na której będziecie rywalizować podczas mistrzostw świata.
Nie zakładam z góry, że tamto zwycięstwo z Predazzo otworzyło mi drogę do zwycięstwa na mistrzostwach świata. Każdy rok jest przecież inny. Podobnie, jak w latach ubiegłych, poziom konkursów znowu będzie wyższy. Poza tym każde zawody rządzą się swoimi prawami. Medal trzeba będzie zatem wywalczyć, bo nikt mi go pocztą nie przyśle (śmiech).
To jest jednak skocznia, która chyba pan lubi?
Jak najbardziej. To obiekt, na którym dobrze mi się skacze.
W kadrze jest pan najbardziej doświadczonym skoczkiem i pewnie choćby z tego względu jest takim przywódcą grupy.
Muszą mnie szanować, bo inaczej źle skończyłoby się to dla nich (śmiech). A na poważnie, to w kadrze mamy bardzo koleżeńskie relacje. Wszyscy staramy się być dla siebie przyjaciółmi.
Układ sił w tym sezonie będzie podobny do tego z lat ubiegłych?
Moim zdaniem tak. Z tym, że coraz lepiej zaczęli skakać Niemcy. Mam jednak nadzieję, że więcej zawodników z naszej kadry dołączy do światowej czołówki.
Mieliście okazję w ostatnim czasie do porównania się z innymi ekipami?
W Oberstdorfie, na przedostatnim zgrupowaniu, skakaliśmy z niemiecką drużyną. Wtedy jednak były kiepskie warunki, więc trudno tutaj o porównanie.
Pan jest takim zawodnikiem, że rozkręca się z zawodów na zawody. Czy teraz będzie pan chciał od razu rozpocząć rywalizację od mocnego uderzenia?
Na pewno chciałbym zanotować na początek dobry wynik, a za taki uznałbym miejsce w pierwszej dziesiątce. To takim mój mały cel na początek sezonu. Dobrze byłoby wejść w niego od mocnego uderzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz