Na zakończenie kilkudniowej wizyty w Beskidach, która odbyła się na zaproszenie Szkoły Mistrzostwa Sportowego Szczyrk w Buczkowicach, porozmawialiśmy z wybitnym trenerem Hannu Lepistoe. Doświadczony szkoleniowiec przekazał oczywiście kilka ciekawych uwag, był w świetnym humorze, a niemal cały tydzień spędził na długich rozmowach z uczniami szkoły i ich trenerami.
beskidsport.pl: Jak ocenia Pan pobyt w Beskidach? Co szczególnie się Panu podobało?
Hannu Lepistoe: Te kilka dni będę wspominał bardzo dobrze. Znam już te miejsca, byłem tu przecież wiele razy trenując z Adamem Małyszem. Najbardziej pamiętam zawsze skocznie i stadion. Kompleks ten jest świetnie skomponowany. Poza tym widziałem tutaj niewiele, więc szerzej ciężko się do tego odnieść.
Uczniowie SMS Szczyrk zaskoczyli Pana swoim poziomem umiejętności?
Są lepsi niż myślałem na początku, choć wiedziałem, że prezentują wysoki poziom. Skaczą już na naprawdę dobrym poziomie, co pokazują w zawodach nawet poza Polską.
Hannu Lepistoe: Te kilka dni będę wspominał bardzo dobrze. Znam już te miejsca, byłem tu przecież wiele razy trenując z Adamem Małyszem. Najbardziej pamiętam zawsze skocznie i stadion. Kompleks ten jest świetnie skomponowany. Poza tym widziałem tutaj niewiele, więc szerzej ciężko się do tego odnieść.
Uczniowie SMS Szczyrk zaskoczyli Pana swoim poziomem umiejętności?
Są lepsi niż myślałem na początku, choć wiedziałem, że prezentują wysoki poziom. Skaczą już na naprawdę dobrym poziomie, co pokazują w zawodach nawet poza Polską.
Jakie elementy wymagają największej poprawy?
Wykonywana jest tu znakomita praca. Ważne są spotkania takie, jak tu udało nam się przeprowadzić. Młodzi skoczkowie muszą wiedzieć co trzeba zrobić, by stać się dobrym zawodnikiem, ale jednocześnie rozwijać się, uczyć jako człowiek.
Adam Małysz mówił, jak ważna dla skoczków jest wytrwałość. Co Pan może dodać jeszcze do tych najważniejszych aspektów?
Na pewno umiejętność skupienia się na danym skoku, poza tym w skokach liczy się szybkość i siła. To wszystko sprawia, że ktoś staje się dobrym skoczkiem.
Kilka lat pracował Pan w Polsce, ale czy mimo tego spodziewał się Pan takiego zainteresowania tą krótką wizytą?
Szczerze mówiąc nie spodziewałem się mimo popularności skoków. Stary mężczyzna w szkole i tak duże zainteresowanie? (śmiech)
Co będzie Pan robił po powrocie do Finlandii?
Na początek czeka mnie sprzątanie, a po weekendzie chcą zrobić ze mnie sołtysa w miejscowości Kalkkinen. Nie jestem przekonany czy propozycję przyjąć. W przyszłości zobaczymy czy do tego dojdzie. Jako trener nie będę już raczej pracował. Chcę być dalej przy skokach jako komentator stacji Eurosport.
Jakie wydarzenia z bogatej trenerskiej kariery wspomina Pan najbardziej?
Takich zdarzeń czy momentów jest sporo. Doskonale pamiętam i miło wspominam mistrzostwo świata w lotach narciarskich w 1981 roku dla mojego podopiecznego Jari Puikkonena. Poza tym pamiętne jest dla mnie Sapporo z 2007 r., gdy cieszyłem się wspólnie z Adamem Małyszem z jego sukcesu. Ale jest takich chwil oczywiście więcej.
Kogo widzi Pan w roli faworytów w nadchodzącym sezonie? Jaką rolę odegrają polscy skoczkowie?
Nie ma w mojej opinii zdecydowanego faworyta. Mamy teraz nowe przepisy dotyczące choćby kombinezonów. Myślę, że powtórzą się nazwiska tych skoczków, którzy dobrze skakali w poprzednim sezonie. Groźni będą także Niemcy. Co do Polaków, to jeśli wszystko się uda w okresie przygotowań, spore szanse będzie miał Kamil Stoch. Zobaczymy, jak spisze się świetnie skaczący latem Maciej Kot. Mam satysfakcję, bo przed kilku laty wprowadzałem tego zawodnika do kadry. Czekam także z niecierpliwością aż pokaże się któryś z młodych skoczków. Tu, w SMS Szczyrk, również widać duży potencjał. Szanse są, ale trzeba je wykorzystywać.
Na koniec pytanie o naszą szkołę na tle innych na całym świecie. Chyba nie mamy się czego wstydzić?
Oczywiście za wzór stawiam szkołę w austriackim Stams, która ma dobre i długie tradycje. Tutejsza szkoła natomiast jest na wysokim poziomie. Powiem tylko, że w całej Finlandii takiej placówki nie mamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz