czwartek, 28 lutego 2013

KAMIL STOCH MISTRZEM ŚWIATA!

Predazzo należy do Polaków. Historia lubi się powtarzać.

Predazzo 2003 - złoto zdobywa Adam Małysz
Predazzo 2013 - złoto zdobywa Kamil Stoch
NOT BAD :D


Polak znokautował rywali dwoma fenomenalnymi skokami na odległość 13.,5 i 130 metrów i zdobył Mistrzostwo Świata z fenomenalną notą 295.8 punktu! Srebrny medal wywalczył Peter Prevc, oddając dwa skoki na odległość 130.5 metra i do zwycięzcy stracił aż 6.1 punktu. Na najniższym stopniu podium stanął Anders Jacobsen, który uzyskał 129 i 131 metrów - stracił do Słoweńca zaledwie 0.6 pkt.

Tuż za podium znalazł się Wolfgang Loitzl - uzyskał 128,5 i 132,5 metra. Piąte miejsce zajął Jan Matura, który oddał skoki na 127,5 i 132 metry, Czech atakował z 12. pozycji zajmowanej po pierwszej serii. Szósty był Richard Freitag, najwyżej sklasyfikowany z Niemców zanotował skoki na odległość 129 i 128,5 metra. Freitag wyprzedził czterokrotnego Mistrza Olimpijskiego Simona Ammanna, lidera klasyfikacji Pucharu Świata Gregora Schlierenzauera oraz swojego rodaka - Severina Freunda. Czołową "10" konkursu na dużej skoczni zamknął Daikiti Ito.

Gregor Schlierenzauer po pierwszej serii był 16. W finale skakał z obniżonej belki i te punkty przyczyniły się do lepszej lokaty.

W finale oglądaliśmy czterech Polaków. Obok Kamila Stocha, najwyżej sklasyfikowanym Polakiem był Piotr Żyła, który oddał skoki na 124 i 126,5 metra i zajął 19. miejsce. Tuż za nim, na 20. miejscu zawody zakończył Dawid Kubacki (126,5 i 126 metrów). Na 27. pozycji konkurs zakończył Maciej Kot, który w pierwszej serii skoczył 125, a w drugiej uzyskał 122,5 metra.




środa, 27 lutego 2013

Wolfgang Loitzl wygrywa kwalifikacje

Wolfgang Loitzl poradził sobie z tylnym wiatrem na dużej skoczni w Predazzo i oddając najdłuższy skok w kwalifikacjach na 125 m (135.9 pkt) wygrał kwalifikacje do jutrzejszego konkursu indywidualnego. Drugie miejsce zajął Niemiec Michael Neumayer - lądował na 124,5 m, za co otrzymał 133.2 pkt.

Trzeci był kolejny z Austriaków - Thomas Morgnstern. Skoczył za 123.5 m, co dało mu łączną notę 129 pkt. Pół punktu za nim uplasował się Andreas Wank (122 m). Dalej zostali sklasyfikowani Andreas Stjernen (121,5 m) i najlepszy z Polaków - Maciej Kot (121 m). Trzy kolejne pozycje zajęli Japończycy: Taku Takeuchi (121.5 m), Noriaki Kasai (120 m) - który jest jedynym skoczkiem, który uczestniczył we wszystkich trzech Mistrzostwach Świata w Narciarstwie Klasycznym w Val di Fiemme (1991, 2003 i 2013) oraz Daiki Ito (119 m). Dziesiątkę zamkną Manuel Fettner uzyskując 121 m.

Pozostali Polacy bez problemu przebrnęli przez kwalifikacje. Dawid Kubacki i Piotr Żyła osiągnęli identyczną odległość - 118 m, lecz noty za styl i punkty za wiatr zdecydowały o tym, że Dawid był 13., a Piotrek 16. 

W gronie zawodników, którzy nie musieli przechodzić kwalifikacji najdalej skoczył brązowy medalista konkursu na skoczni normalnej - Peter Prevc (126 m). Drugi wynik należał do Kamila Stocha (126 m), a pół metra krócej skoczył Gregor Schlierenzauer. Złoty medalista poprzedniego konkursu wylądował na 123 metrze. Najkrótszy skok oddał Anders Jacobsen (121 m). Simon Ammann i Robert Kranjec zrezygnowali ze skoku w kwalifikacjach.

Wśród zawodników którzy musieli odpaść w kwalifikacjach znalazło się trzech Kazachów (Alexey Korolev, Sabirzhan Muminov, Konstantin Sokolenko), Ukraińcy Volodymyr Veredyuk i Andrii Klymchuk, Słowacy Tomas Zmoray i Patrik Lichy, debiutant na MŚ Szwajcar Killan Peier, Francuz Ronan Lamy Chappuis, Szwed Alexander Mitz, Fin Sami Heiskanen i reprezentant gospodarzy Davide Bresadola. Zdyskwalifikowany został Nico Polychronidis, ale skok na 99.5 m i tak nie wystarczyłby do zakwalifikowania się do konkursu.

Adam Małysz: "Mamy najsilniejszą drużynę w historii"

Adam Małysz przyjechał do Predazzo dopingować młodszych kolegów w konkursie narciarskich mistrzostw świata na dużej skoczni. "Orzeł z Wisły", który 10 lat temu w Val di Fiemme zdobył dwa złote medale MŚ, uważa, że Polska ma najsilniejszą drużynę w historii.

Polska Agencja Prasowa: W czwartek minie dokładnie 10 lat, od czasu gdy zdobył pan swój drugi złoty mistrzostw świata w Val di Fiemme. Odżyły wspomnienia po przyjeździe do Predazzo?
Adam Małysz: Taki powrót jest oczywiście bardzo przyjemny. Jednak atmosferę poczuję pewnie dopiero na skoczni, podczas jutrzejszego konkursu. Niewiele jeszcze widziałem, bo przyjechałem wczoraj wieczorem. Zwróciłem tylko uwagę, że jest nowe rondo, reszta chyba bez zmian.

Oglądał pan konkurs na średniej skoczni, w którym Kamil Stoch zajął ósme miejsce?
Tak, w telewizji, w Zakopanem. Żal mi Kamila, bo miał duże szanse, żeby zdobyć medal. Na szczęście nic nie jest stracone, bo może mu się to udać na dużym obiekcie.

Po pierwszej serii Stoch zajmował drugie miejsce. Po zawodach przyznał, że nie czuł wyjątkowej presji przed finałowym skokiem.
To są mistrzostwa świata, jedna z najważniejszych imprez, a w tym roku najważniejsza, bo nie ma igrzysk olimpijskich. Zawodnik, nawet nieświadomie, będzie trochę zestresowany. Tego się nie da uniknąć i to ma zawsze jakiś wpływ. Kamil ten skok zepsuł. Może nie jakoś bardzo, ale popełnił błąd po wyjściu z progu. Później walczył o odległość, czego konsekwencją było złe lądowanie i gorsze noty za styl.

Oprócz czwartkowych zmagań indywidualnych, przed Polakami jeszcze sobotni konkurs drużynowy. Jak ocenia pan ich szanse?
Jestem pewny, że mamy najmocniejszą drużynę w historii. Tak wyrównanej kadry po prostu jeszcze w Polsce nie było. Oczywiście, nie można rozdawać medali przed zawodami. Patrząc jednak na to w jakiej są formie, to na pewno będą się liczyli w walce o podium.

Będzie pan służył radą młodszym kolegom?
Nie zamierzam wchodzić w kompetencje trenera. Nie chcę, żeby ktoś mówił, że przyjechałem coś naprawiać. Jeśli któryś z zawodników zapyta mnie np. o to jak radzić sobie ze stresem, to ja chętnie jakiś wskazówek udzielę. Jeśli chodzi o samą skocznię, o to jak się na niej zachowywać, to mogę opowiedzieć szkoleniowcom o swoich doświadczeniach. Oni, jeśli uznają za stosowne, dalej to przekażą. Bezpośrednio nie będę niczego mówił, bo to może zrodzić jakieś nieporozumienia.

W skokach coraz większą rolę odgrywają kobiety. W tym roku po raz pierwszy rozegrano konkurs drużyn mieszanych. Co pan sądzi o żeńskiej rywalizacji?
To jest dyscyplina, która się rozwija i ma przed sobą ciekawą przyszłość. Parę lat temu były dwie, trzy zawodniczki potrafiące skakać, a na resztę żal było patrzeć. Teraz jest 15-20 takich, które da się oglądać, czasem nawet z przyjemnością. Jestem wielkim fanem Japonki Sary Takanashi. Zachwyciłem się, gdy zobaczyłem ją pierwszy raz na mistrzostwach świata juniorów. Mała, drobna, a skacze niesamowicie. Ma wielki talent. U nas trenują głównie dziewczynki w wieku 8-10 lat. Mam nadzieję, że chociaż dwie dotrwają do wieku seniora i będziemy mieli z nich pociechę.

sportowefakty.pl

wtorek, 26 lutego 2013

Polscy skoczkowie nie nudzą się w Val di Fiemme

Zanim przejdziecie dalej, obejrzyjcie wideo (a w szczególności fragment 3:00 - 3:17).



O co chodzi z torem? Chłopaki budowali tor dla zdalnie sterowanego samochodu Dawida Kubackiego :)

poniedziałek, 25 lutego 2013

Kamil Stoch mówi o sobotnim konkursie

Kamil Stoch dzisiejszymi skokami treningowym na dużej skoczni w Predazzo pokazał, że szybko pozbierał się po nieudanym sobotnim występie.

"Te moje dzisiejsze skoki, a zwłaszcza te dwa ostatnie, były bardzo fajne. Zresztą ten pierwszy też wcale nie był zły, tylko przez te nierówności odbiłem się trochę z jednej nogi. Te moje poniedziałkowe skoki są następstwem tego, co się wydarzyło w sobotę. Bo tego dnia moje skoki też były dobre, poza tym jednym w drugiej serii" - mówił na łamach Onet.pl Kamil Stoch.

"W pierwszym skoku dało się mocno odczuć, że coś jest nie tak z tymi torami. W kolejnym nie było już większych problemów, a poza tym starałem się też jechać bardziej swobodnie i od razu przestałem czuć te nierówności" - dodał.

 Najlepszy nasz zawodnik powrócił także do sobotniego konkursu na skoczni normalnej.

"Ten skok praktycznie nie różnił się niczym od tych treningowych. Nie była to tragiczna próba, jak mi się początkowo wydawało. Nie był też jednak tak dobry, jak dwa wcześniejsze. W tym finałowym skoku zrobiłem drobny błąd w powietrzu, spinając się troszkę i przez to źle doszedłem do lądowania. W niedzielę wieczorem odbyłem też rozmowę z psychologiem. Na spokojnie przeprowadziliśmy analizę. Porozmawiałem też z trenerem. Zresztą z nim rozmawiałem też po konkursie, kiedy jechaliśmy ze skoczni do hotelu. Szkoda tego konkursu, ale tak bywa. Czasami dajemy wszystko z siebie, robimy co w naszej mocy, ale nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Wiadomo, w takich sytuacjach, jak ta sobotnia, na początku jest złość i frustracja. Uczucia mieszają się. Wszystko gotuje się w środku i chciałoby się to wszystko wyrzucić z siebie, ale czasami nie ma jak. Najchętniej posiedziałbym w samotności w takiej chwili. A tymczasem po konkursie trzeba porozmawiać z dziennikarzami. Po zawodach wszędzie coś się dzieje. Dlatego nie mogłem tak całkowicie wyrzucić z siebie tego wszystkiego po konkursie tak, jakbym chciał. Dopiero poprzez późniejsze rozmowy udało się to. Zrozumiałem, że ten wynik nie jest żadną wielką katastrofą. Teraz muszę na to wszystko spojrzeć z innej perspektywy i iść dalej z podniesioną głową" - zakończył Kamil Stoch.

Hannu Lepistoe: "Na dużej skoczni Kamil będzie groźniejszy"

Były trener Adama Małysza Fin Hannu Lepistoe uważa, że Kamil Stoch ma znacznie większe szanse na medal mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym na dużej skoczni niż na normalnej. Liczy też na Polaków w konkursie drużynowym.

TVP Sport: Jak ocenia pan sobotni konkurs na obiekcie HS 106, w którym Kamil Stoch zajął ósme miejsce, ale po pierwszej serii był drugi? Czy to kwestia psychiki?
Hannu Lepistoe: Na pewno nie. Psychikę Kamil ma mocną i nie mam żadnych ku temu wątpliwości. Zawodnik nie wygrywa konkursów Pucharu Świata przez przypadek, a Stoch takie triumfy ma już na koncie. Pierwsza jego próba w sobotę była niemal idealna. Technicznie nie popełnił żadnego błędu. W drugim niestety zepsuł lądowanie. To w dużej mierze przesądziło o tym, że nie znalazł się na podium.

Mistrzem świata we włoskim Predazzo został Norweg Anders Bardal, drugi był Austriak Gregor Schlierenzauer, a trzeci Słoweniec Peter Prevc. Czy zaskoczyły pana takie rozstrzygnięcia?
Nie, ale nie pamiętam, kiedy po raz ostatni konkurs na normalnej skoczni był na tak wysokim poziomie. Najmniejszy błąd eliminował z czołowych lokat.

Jak pan ocenia postawę Stocha?
To, co się stało z nim w drugiej próbie, to był przypadek. Mogło się to też przytrafić Gregorowi Schlierenzauerowi, czy Thomasowi Morgensternowi. Takie rzeczy się zdarzają i pewnie nikt by tego nie rozpamiętywał, gdyby to nie były mistrzostwa świata.

Czyli to samo może się zdarzyć w czwartek na dużej skoczni?
Byłbym zaskoczony, bo uważam, że Kamil powinien być znacznie groźniejszy. Technicznie jest bardzo dobry. Skacze czysto, pewnie i nie popełnia błędów. Na większym obiekcie to właśnie będzie odgrywało znacznie większą rolę. Zresztą faworytów zbyt wielu nie ma. Oprócz Polaka mocni będą jeszcze Austriacy - Schlierenzauer i Morgenstern, oczywiście Bardal i nie lekceważyłbym też Japończyka Taku Takeuchiego. Zresztą uważam, że i Maciej Kot może sprawić miłą niespodziankę.

Doskonale zna pan Adama Małysza. Doprowadził go pan między innymi do dwóch srebrnych medali olimpijskich w Vancouver. Widzi pan jakieś podobieństwa między nim a Stochem?
To oczywiście całkowicie inne typy charakteru, osobowości, ale na pewno talenty mają porównywalne. Adam przez wiele lat był na szczycie. Ale Kamilowi nie brakuje wiele. Chyba najwięcej to szczęścia. Technicznie jest poukładany. Psychikę ma mocną. Pamiętajmy, że wiele zależy także od rywali. Jeśli oni są bardzo dobrze dysponowani, to nawet z wysoką formą jest czasami trudno, jeśli nie ma szczęścia. W tym sporcie naprawdę wiele zależy od danego dnia.

W sobotę konkurs drużynowy. Ma pan swoich faworytów?
Moim zdaniem Austriacy będą bezkonkurencyjny. Nie można lekceważyć Norwegów i Niemców. Ponadto Polacy, którzy pokazali, że są bardzo dobrze przygotowani i na treningach prezentują się bardzo dobrze.

A Słoweńcy?
Ja na nich nie stawiam. Chyba nie będą się liczyć. Medale zostaną rozdane wśród innych nacji.

Pierwsze treningi na skoczni dużej

Trening I
1. Manuel Fettner - 125.5 (69.7)
2. Thomas Morgenstern - 122.5 (66.2)
3. Gregor Schlierenzauer - 120.5 (64.7)
4. Andreas Wank - 121.5 (63.2)
5. Lukas Hlava - 121.0 (62.9)
6. Kaarel Nurmsalu - 122.5 (62.8)
7. Kamil Stoch - 118.5 (61.9)
8. Andreas Stjernen - 120.0 (61.1)
9. Maciej Kot - 119.5 (60.5)
10. Stefan Kraft - AUT 119.5 (59.7)
16. Krzysztof Miętus - 115.5 (54.9)
22. Piotr Żyła - 117.0 (52.8)
24. Stefan Hula - 115.0 (50.8)
26. Dawid Kubacki - 113.0 (49.9)

Trening II
1. Thomas Morgenstern - 133.0 (91.3)
2. Kamil Stoch - 128.5 (89.3)
3. Andreas Wank - 128.0 (84.3)
4. Manuel Fettner - 127.0 (83.5)
5. Gregor Schlierenzauer - 124.5 (82.0)
6. Piotr Żyła - 126.0 (81.4)
7. Maciej Kot - 126.5 (80.7)

    Jan Matura - 124.5 (80.7)
9. Lukas Hlava - 125.5 (80.4)
    Andreas Stjernen - 126.5 (80.4)

16. Dawid Kubacki - 124.0 (77.1)
20. Krzysztof Miętus - 123.5 (75.7)
31. Stefan Hula - 120.0 (66.6)

Trening III
1. Kamil Stoch - 130.5 (95.0)
2. 75 SCHLIERENZ G. AUT 129.5 92.7
3. Peter Prevc - 125.5 (85.5)
4. Maciej Kot - 124.5 (85.2)
5. Dawid Kubacki - 128.5 (83.4)
6. Andreas Stjernen - 124.0 (82.9)
7. Manuel Fettner - 122.5 (81.6)
8. Jaka Hvala - 123.0 (81.5)
9. Noriaki Kasai - 126.0 (81.4)
10. Stefan Kraft - 126.5 (81.3)
12. Piotr Żyła - 122.0 (79.5)
15. Krzysztof Miętus - 124.5 (76.8)
23. Stefan Hula - 117.5 (69.8)

niedziela, 24 lutego 2013

Anders Bardal Mistrzem Świata na skoczni normalnej

Tytuł tego postu miał brzmieć inaczej, no ale...

Anders Bardal stał się dziś nowym Mistrzem Świata na skoczni normalnej w Val di Fiemme. Norweg oddał skoki na odległość 103,5 i 100 metrów i zgromadził łączną notę 252,6 punktu.

Tytuł wicemistrza zdobył Gregor Schlierenzauer, lider klasyfikacji Pucharu Świata skoczył 98 i 97,5 metra, Austriak dwukrotnie skakał z obniżonego rozbiegu. Brązowy medal wywalczył dość niespodziewanie Peter Prevc, młody Słoweniec osiągnął 102,5 i 98,5 metra.

 Tuż za podium znalazł się Severin Freund, który uzyskał 101 i 99 metrów. Piąty był obrońca tytułu Mistrza Świata z Oslo Thomas Morgenstern - osiągnął 100 i 100,5 metra. Na szóstej pozycji, po skokach na 103,5 i 97,5 metra, sklasyfikowany został Richard Freitag. Niemiec wyprzedził m.in. Taku Takeuchi, Kamila Stocha, Andreasa Wanka i Toma Hilde.

Kamil Stoch zajmował po pierwszej serii drugie miejsce (102 metry), ale w finałowym skoku (97 metrów) coś nie zagrało... Nic więcej nie trzeba pisać.

W drugiej serii konkursu oglądaliśmy trzech reprezentantów Polski, obok Kamila Stocha byli to Maciej Kot i Piotr Żyła. Maciek zajął 11. miejsce, zakopiańczyk oddał skoki na odległość 101,5 i 97 metrów. Piotr Żyła po skokach na 95,5 i 93 metry był 23. Do finału nie awansował jedynie Dawid Kubacki, dobrze spisujący się na treningach Polak skoczył 93,5 metra i zajął pechowe 31. miejsce - ex aequo z Jakubem Jandą.





sobota, 23 lutego 2013

Anders Jacobsen wyjawia 'sekret' swoich butów

Norweski skoczek Anders Jacobsen wyjawił, że jego "tajemnicze" buty, które podobno pozwalały oddawać dłuższe skoki podczas Turnieju Czterech Skoczni były blefem i miały na celu wyprowadzenie z równowagi psychicznej skoczków austriackich.

"Tym razem rozgłosiłem podczas mistrzostw świata w Val di Fiemme, że mam nowszy model tych butów i zupełnie nowe narty" - powiedział Jacobsen, który sensacyjnie wygrał dwa pierwsze konkursy ostatniego TCS i zakończył rywalizację na drugim miejscu w punktacji generalnej.

"Wymyśliliśmy to z trenerem Alexandrem Stoecklem, który jako Austriak był dla rywali bardzo wiarygodny i celem było wprowadzenie nerwowej atmosfery w reprezentacji Austrii. Udało się znakomicie. Austriackie media opisywały moje nowe buty codziennie podczas TCS, a działacze z tego kraju protestowali nawet w międzynarodowej federacji narciarskiej FIS" - przyznał skoczek w norweskiej telewizji.

Stoeckl wyjaśnił, że tajemnica dłuższych skoków Jacobsena leżała w nowych nartach, a buty były manewrem odwracającym uwagę: "Po dokładnej analizie budowy ciała i siły mięśni Andersa dobraliśmy mu nieco twardsze narty i faktycznie zaczął od razu oddawać dłuższe skoki. W butach nic nie zmieniono od 20 lat, więc nasza rewolucyjna konstrukcja według wersji opracowana przez mojego ojca Paula musiała wywołać u rywali zamieszania, zwłaszcza, że po każdym skoku buty Andersa i Toma Hilde były chowane do worka".

Podkreślił, że najciekawsza była karykatura w niemieckich mediach i na stronie FIS przedstawiająca Norwegów skaczących w czerwonych damskich szpilkach pod tytułem "The Stoeckelschuh".

"W języku niemieckim tak się nazywa ten typ butów i tytuł rysunku Thomasa Zipfela wspaniale pasował do mojego nazwiska, lecz co najważniejsze doprowadziliśmy austriackich skoczków do frustracji" - powiedział trener.

Jacobsen podkreślił, że skoki narciarskie podczas najważniejszych imprez, takich jak igrzyska olimpijskie i mistrzostwa świata, są wielką wojną nerwów i po raz pierwszy opowiedział o powodach zakończenia kariery przed dwoma laty, zaraz po mistrzostwach świata w Oslo.

"Wygrałem kwalifikacje. Podczas konkursu na własnej skoczni przed 50 tysiącami norweskich kibiców czułem się pobudzony. Pierwszy skok na odległość 134 metrów udał mi się znakomicie i byłem drugi. W drugiej serii przed wejściem na belkę byłem pełen wiary w siebie, lecz tuż przed skokiem w kilka sekund opanowała mnie panika i paraliżujący strach. Poczułem się jak początkujący, zupełnie zielony skoczek, spaliłem skok i zakończyłem rywalizację dopiero na 9. miejscu" - powiedział Norweg.

Dodał, że decydujący wpływ na decyzję odejścia od sportu miał ówczesny trener Norwegów Fin Mika Kojonkoski. "Kiedy załamany przyszedłem do przebieralni, trenera tam już nie było. Oczekiwałem pocieszenia i wsparcia, których nigdy nie otrzymałem. Następny dzień przeleżałem w hotelowym łóżku w kompletnej samotności, chociaż w Hoenefoss czekała na mnie rodzina. Podjąłem decyzję o końcu kariery i dopiero Stoeckl przekonał mnie do powrotu" - opowiedział Jacobsen.

Wojciech Fortuna: Polska ma szansę na medal

Przegląd Sportowy: Pierwsza kadra przed mistrzostwami świata odpuściła loty w Oberstdorfie. Czy trener Łukasz Kruczek podjął dobrą decyzję?
Wojciech Fortuna: Chłopcy potrzebowali spokojnych treningów i dlatego ostatnie dni przed wylotem do Włoch spędzili w Szczyrku. Skakanie na mamucie mogłoby ich rozregulować. Szkoda jedynie, że szkoleniowiec nie zabrał do Val Di Fiemme Klimka Murańki. Nie można go krytykować za słabe loty w Niemczech, bo przecież skakał na wymagającej skoczni mamuciej. Warto czasami dać szansę takim młodym zawodnikom. Ja podczas wygranych przeze mnie igrzysk olimpijskich w Sapporo miałem zaledwie 19 lat, ale trenerzy mi zaufali.

Czy Kamil Stoch ma szansę na medal w konkursach indywidualnych?
Ostatnio nie zachwycał i na dodatek przydarzyła się ta wpadka z kombinezonem (został zdyskwalifikowany po konkursie w Klingenthal – przyp. red.), ale liczę, że we Włoszech będzie skakał jak natchniony. Kamil ma sakramenckie odbicie, ale musi jeszcze popracować nad sylwetką w locie. Włączyć w powietrzu turbo diesel. Wypchnąć nogi i dać się jeszcze bardziej wynieść. Idealnie to robił Adam Małysz. Jak źle wyszedł z progu, to potrafił nadgonić sporo w powietrzu. Tą sztukę opanowali też znakomicie Gregor Schlierenzauer, Thomas Morgenstern i Andreas Kofler, ale w tym sezonie ci dwaj ostatni skaczą mizernie.

Jak pan ocenia naszą drużynę?
Drugi po Stochu Maciej Kot robi ogromne postępy. Już na początku zimy mówiłem, że to będzie sezon Kota. Chłopak potwierdził swoje ogromne możliwości. Ma dobrą technikę, jest ambitny i zadziorny. Nie zadowala się byle czym. Pamiętam doskonale jak Hannu Lepistoe, odchodząc, mówił: „To wartościowy skoczek. Nie zepsujcie go". Chłopak fajnie się rozwija. W tym sezonie przecież zdobył już w Pucharze Świata o wiele więcej punktów niż w poprzednim. Piotrek Żyła to kolejna pozytywna postać. Lubię słuchać, jak mówi po góralsku. Wesołek z niego. Nie wiadomo, na kogo jeszcze postawi trener Kruczek. Ja dałbym szansę Dawidowi Kubackiemu, który w środę dobrze się prezentował na treningach we Włoszech. Ma wahania formy, ale potrafi czasami jak torpeda wylecieć z progu. Kubacki musi popracować również nad lotem. Fortuna będzie im sprzyjać i może będziemy świętować wreszcie medalowe podium w drużynie. Moim zdaniem, walka o krążki rozstrzygnie się pomiędzy Austrią, Słowenią, Norwegią i oczywiście Polską. Wiem, że niektórzy skreślają podopiecznych Alexandra Pointnera, ale nie zdziwię się, jeśli Morgenstern znowu zacznie daleko szybować. Ostatnio dawno nie brał udziału w Pucharze Świata, ale skoro dostał się do drużyny na mistrzostwa, musi prezentować odpowiednią formę.

Kto będzie bohaterem mistrzostw?
Gregor Schlierenzauer to główny kandydat do dwóch złotych medali, lecz możliwe, że pokrzyżują mu plany Słoweńcy i Norwegowie. Z przyjemnością patrzę jak Jaka Hvala potrafi utrzeć nosa najlepszym na świecie. Jego starszy kolega Robert Kranjec również imponuje formą. Widać, że w tym kraju potrafią świetnie szkolić skoczków. Szkoda, że wyczucia nie mają działacze FIS. Ten sezon pokazuje absurdy nowego systemu oceniania. Podczas Pucharu Świata w Harrachovie Wolfgang Loitzl skoczył dwadzieścia metrów dalej niż „Schlieri", a mimo to uplasował się daleko za swoim młodszym rodakiem. W Klingenthal Krzysiek Miętus miał świetny skok na odległość 145 metrów i nie dało mu to nawet miejsca w pierwszej trójce. Oby podczas mistrzostw świata nie dochodziło do takich wynaturzeń, bo te austriackie wyliczenia z belkami i wiatrem nie wpływają wcale na to, że rywalizacja jest bardziej sprawiedliwa.

piątek, 22 lutego 2013

Anders Jacobsen: "Jacobsen: Polacy są silni, każdy to widzi"

Anders Jacobsen, jeden z faworytów konkursów skoków narciarskich na mistrzostwach świata w Val di Fiemme, nie ma wątpliwości, że wśród pretendentów do medali należy upatrywać także Polaków. - Są silni, każdy to widzi - przekonuje w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Pierwszy konkurs skoków, na skoczni normalnej, zaplanowano na sobotę. Jacobsen jest stawiany w gronie jego faworytów, choć on sam bardziej nastawia się na zawody na skoczni dużej.

"Wydaje mi się, że będę mocniejszy na dużym obiekcie. Medale można zdobywać jednak także na normalnej skoczni, więc będę o nie walczył jak potrafię" - powiedział.

Norweg nie ma wątpliwości, że najgroźniejszy z całej stawki skoczków jest lider Pucharu Świata, Gregor Schlierenzauer. Przekonuje jednak, że obawiać należy się także Polaków.

"Są też inni, choćby Polacy. Przed nami konkurs na normalnej skoczni, więc może Dawid Kubacki, który pokazywał się tu z bardzo dobrej strony? Na tej większej silny będzie Kamil Stoch" - ocenił Jacobsen dodając, że wcale nie powiedział tak wyłącznie dlatego, że rozmawiał z polskim dziennikarzem. - "Polacy są silni, po prostu, i każdy to widzi" - zakończył.

Do sobotniego konkursu awansowało czterech reprezentantów Polski. Kubacki, Kot i Żyła uplasowali się w pierwszej "10" piątkowych kwalifikacji. Kamil Stoch z racji wysokiej pozycji w PŚ miał zapewniony awans do konkursu.

Krzysiek Miętus w roli kamerzysty :)






Kwalifikacje dla Toma Hilde, świetni Polacy

Kwalifikacje do jutrzejszych Mistrzostw Świata na skoczni normalnej (HS 106) skokiem na 103 m (121.3 pkt) wygrał Norweg Tom Hilde. Minimalnie, bo tylko o 0.6 pkt gorszy był Japończyk Taku Takeuchi – w swojej próbie uzyskał 102.5 m. Trzeci był kolejny Norweg Andreas Stjernen, który osiągnął identyczną odległość, co Takeuchi.

Andreas Wank po skoku na 100.5 zajął czwarte miejsce. Niemiec minimalnie wyprzedził dwóch reprezentantów Polski – Dawid Kubacki, który skoczył 99.5 m miał zaledwie o 0.3 pkt gorszą notę od Wanka. 0.3 pkt za Dawidem uplasował się Maciej Kot, który oddał skok na 101.5 m. Kolejne dwie lokaty przypadły w udziale dwóm Austriakom – Manuelowi Fettnerowi (100 m) i Wolfgangowi Loitzlowi (99 m). Dziesiątkę zamknęli Daiki Ito i Piotr Żyła - tych dwóch zawodników uzyskało identyczną odległość (100.5 m), ale Japończyk miał zaledwie o 0.1 pkt lepszą notę od Polaka.

Wśród 15 zawodników, którzy musieli zakończyć rywalizację na dzisiejszych kwalifikacjach znalazł się dość nieoczekiwanie Denis Kornilov, który został zdyskwalifikowany – skorzystał na tym Kazach Radik Zhaparov (87.5 m). Rosjanin skoczył 99.5 m i z notą równą 114 pkt zająłby w kwalifikacjach 11. miejsce. Oprócz niego nie zakwalifikowali się m.in.: Amerykanin Peter Frenette (87.5 m) i reprezentant gospodarzy Roberto Dellasega (86.5 m).

Słowa uznania należą się reprezentantowi Grecji Nico Polychronidisowi, który skoczył dziś 87 m i z 39. pozycji awansował do pierwszej serii jutrzejszych Mistrzostw. Udało się to także osiągnąć Estończykowi Martti Nomme, który zajął 26. miejsce (93.5 m).

Mistrz Świata z Oslo – Thomas Morgenstern skoczył 98.5 m i bez problemu awansował do konkursu (19. pozycja). Są małe szanse na to, że obroni tytuł, gdyż w tym sezonie prezentuje jak na niego słabą formę. O złoty medal powalczy jego rodak – Gregor Schlierenzauer.

Wśród zawodników, którzy występ w jutrzejszym konkursie mieli zapewniony, najdalej skoczył Simon Ammann – 102.5 m. Dwa metry bliżej lądował Czech Jan Matura, który od występu z Sapporo prezentuje wysoką formę i jutro na pewno powalczy o wysokie lokaty. Trzecia odległość należała do Kamila Stocha, który skoczył 99.5 m. Dobre skoki oddali też Severin Freund (99 m) oraz Gregor Schlierenzauer (98.5 m). Najsłabsza odległość należała do Richarda Freitaga (95.5 m). Ze skoku zrezygnował Anders Bardal.

Jutro o godzinie 17.00 rozpocznie się pierwszy konkurs o medale. Emocje gwarantowane :)

btw słyszeliście piosenkę "ona tańczy dla mnie"? xDD DJ-e z Polski się nie ukrywają :) nawet uczyli innych kibiców słów, aby mogli też śpiewać :D

A oto Węgier Akos Szilagyi

Sarah Hendrickson Mistrzynią Świata!

Sarah Hendrickson wywalczyła złoty medal Mistrzostw Świata w skokach narciarskich w Val di Fiemme. Amerykanka oddała skoki na odległość 106 m oraz 103 m, za które otrzymała 253,7 pkt. Jest do już drugi złoty medal dla reprezentantki USA w historii kobiecych skoków narciarskich. Pierwszy zdobyła Lindsey Van w Libercu w 2009 r.

Na drugim stopniu podium uplasowała się Sara Takanashi, która straciła do Hendrickson zaledwie 2,7 pkt. Japonka, która w tym sezonie zapewniła sobie Kryształową Kulę oddala skoki na odległość 104,5 m oraz 103 m (251 pkt). Brązowy medal za trzecie miejsce zdobyła Jacqueline Seifriedsberger. Austriaczka lądowała na 104 m oraz 98,5 m (237,2 pkt).

Tuż za podium znalazła się brązowa medalistka Mistrzostw Świata w Oslo - Coline Mattel. Francuzka za swoje skoki na odległość 102 m i 95,5 m otrzymała 229,5 pkt. Piąte miejsce zajęła Carina Vogt z Niemiec a szósta była koleżanka z drużyny Hendrickson - Jessica Jerome.

W pierwszej dziesiątce znalazły się także Anette Sagen (7. miejsce) oraz zawodniczka gospodarzy Evelyn Insam (8.miejsce). Niespodziewanie na pozycji dziewiątej zakończyła konkurs Chiara Hoelzl z Austrii a dziesiąta była Julia Kykkaenen, która powróciła do rywalizacji po kontuzji obojczyka, której nabawiła się w styczniu tego roku.

Zabrakło w czołówce zawodniczek ze Słowenii, które były jednymi z faworytek do medali. Najlepsza z nich Spela Rogelj była dopiero 13.

Srebrna medalistka z Oslo - Elena Runggaldier uplasowała się na 12. pozycji a na ostatnim 30. miejscu znalazła się zawodniczka Chin - Xinuye Chang.

Pech spotkał Line Jahr - Norweżka oddała dobry skok na 90 m, ale po wylądowaniu nie opanowała nart, które się rozjechały a zawodniczka upadła. Tym samym musiała zapomnieć o występie w drugiej serii.

czwartek, 21 lutego 2013

Lista startowa jutrzejszych kwalifikacji

Już jutro o godzinie 18:00 odbędą się kwalifikacje do konkursu indywidualnego na skoczni normalnej, a godzinę wcześniej rozpocznie się seria próbna. O godzinie 16:00 zaplanowano konkurs kobiet.

Do kwalifikacji każdy kraj ma prawo wystawić tylko czterech zawodników. Wyjątkiem jest ekipa Austrii, w której Thomas Morgenstern broni tytułu i może wystartować jako piąty.

O tytuł Mistrza Świata nie będą mogli powalczyć m.in. Andreas Kofler, Andreas Wellinger, Jurij Tepes czy Rune Velta.
  1. Carl Nordin (SWE)
  2. Kristaps Nezhborts (LAT) - zaledwie 15- letni uczestnik tych mistrzostw (najmłodszy)
  3. Alexey Korolev (KAZ)
  4. Radik Zhaparov (KAZ)
  5. Andrii Klymchuk (UKR)
  6. Sabirzhan Muminov (KAZ)
  7. Anders Johnson (USA)
  8. Volodymyr Veredyuk (UKR)
  9. Alexander Mitz (SWE)
  10. Konstantin Sokolenko (KAZ)
  11. Anssi Koivuranta (FIN)
  12. Seou Choi (KOR)
  13. Remus Tudor (ROU)
  14. Patrik Lichy (SVK)
  15. Ronan Lamy Chappuis (FRA)
  16. Sami Heiskanen (FIN)
  17. Roberto Dellasega (ITA)
  18. Akos Szilagyi (HUN)
  19. Martti Nomme (EST)
  20. Tomas Zmoray (SVK)
  21. Nico Polychronidis (GRE)
  22. Davide Bresadola (ITA)
  23. Kaarel Nurmsalu (EST)
  24. Ville Larinto (FIN)
  25. Andrea Morassi (ITA)
  26. Jakub Janda (CZE)
  27. Alexey Romashov (RUS)
  28. Peter Frenette (USA)
  29. Yuta Watase (JPN)
  30. Vincent Descombes Sevoie (FRA)
  31. Ilja Rosliakov (RUS)
  32. Roman Koudelka (CZE)
  33. Matjaz Pungertar (SLO)
  34. Gregor Deschwanden (SUI)
  35. Lauri Asikainen (FIN)
  36. Daiki Ito (JPN)
  37. Dawid Kubacki (POL)
  38. Sebastian Colloredo (ITA)
  39. Denis Kornilov (RUS)
  40. Stefan Kraft (AUT)
  41. Lukas Hlava (CZE)
  42. Noriaki Kasai (JPN)
  43. Vladimir Zografski (BUL)
  44. Manuel Fettner (AUT)
  45. Piotr Żyła (POL)
  46. Andreas Wank (GER)
  47. Andreas Stjernen (NOR)
  48. Thomas Morgenstern (AUT)
  49. Taku Takeuchi (JPN)
  50. Dimitry Vassiliev (RUS)
  51. Maciej Kot (POL)
  52. Wolfgang Loitzl (AUT)
  53. Jaka Hvala (SLO)
  54. Michael Naumayer (GER)
  55. Tom Hilde (NOR)
  56. Simon Ammann (SUI)
  57. Peter Prevc (SLO)
  58. Jan Matura (CZE)
  59. Richard Freitag (GER)
  60. Robert Kranjec (SLO)
  61. Kamil Stoch (POL)
  62. Severin Freund (GER)
  63. Anders Jacobsen (NOR)
  64. Anders Bardal (NOR)
  65. Gregor Schlierenzauer (AUT)

Kolejny dzień z kolejnymi treningami

Trening I
1. Tom Hilde (NOR) - 101.5 (63.6)
2. Piotr Żyła (POL) - 99.0 (58.2)
3. Anders Bardal (NOR) - 99.5 (57.9)
4. Andreas Stjernen (NOR) - 99.0 (57.7)
5. Daiki Ito (JPN) - 98.5 (57.4)
6. Michael Neumayer (GER) - 98.0 (56.7)
7. Andreas Wank (GER) - 98.5 (56.6)
8. Yuta Watase (JPN) - 99.0 (55.6)
9. Dawid Kubacki (POL) - 98.0 (55.4)
10. Simon Ammann (SUI) - 98.0 54.9)
11. Maciej Kot (POL) - 97.5 (54.6)
16. Kamil Stoch (POL) - 95.0 (51.1)
22. Stefan Hula (POL) - 95.5 (50.2)
26. Krzysztof Miętus(POL) - 93.5 (49.0)
Na starcie nie pojawili się: Alexander Sardyko (RUS), Patrik Lichy (SVK), Thomas Morgenstern (AUT) oraz Dimitry Vassiliev (RUS).
Zaskakująco słabe wyniki osiągnęli:
27. Peter Prevc (SLO) - 96.0 (48.8)
28. Gregor Schlierenzauer (AUT) - 93.0 (48.6)
30. Robert Kranjec (SLO) - 92.5 (47.5)
38. Andreas Wellinger (GER) - 93.0 (44.3)
52. Jaka Hvala (SLO) - 85.5 (32.7)
66. Jurij Tepes (SLO) - 82.0 (22.2)

Trening II
1. Gregor Schlierenzauer (AUT) - 101.0 (62.0)
2. Manuel Fettner (AUT) - 100.0 (58.7)
    Andreas Stjernen (NOR) - 99.0 (58.7)
4. Michael Neumayer (GER) - 98.5 (58.2)
5. Simon Ammann (SUI) - 98.5 (56.4)
6. Anders Jacobsen (NOR) - 97.0 (55.2)
7. Kamil Stoch (POL) - 96.5 (54.4)
8. Noriaki Kasai (JPN) - 98.0 (54.2)
9. Andreas Wank (GER) - 97.0 (53.8)
10. Sebastian Colloredo (ITA) - 97.0 (53.4)
16. Dawid Kubacki (POL) - 96 m (50.8)
17. Piotr Żyła (POL) - 96 m (50.5)
25. Krzysztof Miętus (POL) - 93.5 m (47.8)
29. Maciej Kot (POL) - 94 m (46.9)
32. Stefan Hula (POL) - 90.5 (42.7)
Na starcie nie pojawili się: Alexander Sardyko (RUS), Patrik Lichy (SVK), Thomas Morgenstern (AUT) oraz Dimitry Vassiliev (RUS).
W porównaniu do poprzedniego treningu (lub podobnie) słabo wypadli:
18. Tom Hilde (NOR) - 95.5 (50.3)
19. Anders Bardal (NOR) - 94.5 (50.0)
30. Severin Freund (GER) - 92.0 (45.2)
39. Jaka Hvala (SLO) - 90.5 (41.0)
59. Andreas Wellinger (GER) - 86.5 (32.2)
60. Robert Kranjec (SLO) - 84.5 (31.4)
66. Jurij Tepes(SLO) - 80.0 (19.3)

Trening III
1. Gregor Schlierenzauer (AUT) - 101.5 (65.9)
2. Manuel Fettner (AUT) - 101.0 (61.4)
3. Richard Freitag (GER) - 100.0 (60.1)
4. Noriaki Kasai (JPN) - 98.5 (59.4)
5. Michael Neumayer (GER) - 97.5 (57.8)
6. Anders Bardal (NOR) - 97.5 (57.0)
7. Severin Freund (GER) - 98.0 (56.9)
8. Taku Takeuchi (JPN) - 98.5 (56.6)
9. Kamil Stoch (POL) - 99.0 (56.2)
10. Dawid Kubacki (POL) - 98.5 (55.2)
21. Piotr Żyła (POL) - 96.5 (51.8)
25. Krzysztof Miętus (POL) - 95.5 (50.6)
27. Maciej Kot (POL) - 95.0 (48.5)
31. Stefan Hula (POL) - 94.5 (47.1)
Nie wystartowali: Radik Zhaparov (KAZ), Alexander Sardyko (RUS), Patrik Lichy (SVK), Davide Bredadola (ITA), Andrea Morassi (ITA), Jakub Janda (CZE), Alexey Romashov (RUS), Ilja Rosliakov (RUS), Sebastian Colloredo (ITA), Denis Kornilov (RUS), Lukas Hlava (CZE), Thomas Morgenstern (AUT), Dimitry Vassiliev (RUS).

środa, 20 lutego 2013

Pierwsze treningi na skoczni normalnej w Predazzo

Wybaczcie, ale opublikuję tylko pierwszą dziesiątkę + miejsca Polaków.

Trening I
1. Anders Bardal (NOR) - 106.5 m (75.4 pkt)
2. Alexander Sardyko (RUS) - 105 m (71.4)
3. Roman Koudelka (CZE) - 101 m (68.7)
4. Andreas Stjernen (NOR) - 97.5 m (66.5)
5. Dawid Kubacki (POL) - 99.5 m (65.1)
6. Lukas Hlava (CZE) - 98 m (63.3)
7. Reruhi Shimizu (JPN) - 97.5 (62.1)
8. Yuta Watase (JPN) - 98 (61.9)
9. Thomas Morgenstern (AUT) - 94.5 (61.5)
10. Anders Jacobsen (NOR) - 99 (61)
12. Krzysztof Miętus (POL) - 97 (60.4)
16. Kamil Stoch (POL) - 96 (57.3)
19. Piotr Żyła (POL) - 93.5 (56)
26. Maciej Kot (POL) - 89 (53.2)
32. Stefan Hula (POL) - 93 (51.9)

Trening II
1. Dawid Kubacki 105.5 (73.1)
2. Taku Takeuchi (JPN) - 99.5 (66.3)
3. Reruhi Shimizu (JPN) - 99.5 (64.7)
4. Daiki Ito (JPN) - 99.0 (64.6)
5. Manuel Fettner (AUT) - 98.0 (64.1)
6. Alexey Romashov (RUS) - 98.0 (62.4)
7. Anders Jacobsen (NOR) - 97.5 (62.0)
8. Krzysztof Miętus (POL) - 99.5 (61.8)
9. Denis Kornilov (RUS) - 98.5 (61.0)
10. Maciej Kot (POL) - 96.0 (60.7)
      Anders Bardal (NOR) - 96.0 (60.7)
15. Piotr Żyła (POL) - 97.0 (59.4)
19. Kamil Stoch (POL) - 95.0 (58.4)
20. Jan Matura (CZE) - 94.5 (57.7)
21. Stefan Hula (POL) - 94.0 (56.8)

Trening III
1. Anders Bardal (NOR) - 100.5 (75.1)
2. Anders Jacobsen (NOR) - 100.5 (73.7)
3. Reruhi Shimizu (JPN) - 99.5 (73.3)
4. Dawid Kubacki (POL) - 98.5 (72.3)
5. Kamil Stoch (POL) - 100.0 (72.2)

6. Taku Takeuchi (JPN) - 98.0 (71.2)
7. Lukas Hlava (CZE) - 96.0 (67.6)
8. Piotr Żyła (POL) - 96.5 (67.4)
9. Maciej Kot (POL) - 96.5 (66.9)
10. Roman Koudelka (CZE) - 97.5 (66.4)
20. Stefan Hula (POL) - 95.5 (62.3)
21. Krzysztof Miętus (POL) - 93.5 (62.1)


Nie startowali: Ronan Lamy Chappuis (FRA), Vincent Descombes Sevoie (FRA), Matjaz Pungertar (SLO), Sebastian Colloredo (ITA), Stefan Kraft (AUT), Vladimir Zografski (BUL), Andreas Wank (GER), Jurij Tepes (SLO), Andreas Wellinger (GER), Wolfgang Loitzl (AUT), Jaka Hvala (SLO), Michael Neumayer (GER), Peter Prevc (SLO), Richard Freitag (GER), Robert Kranjec (SLO), Severin Freund (GER), Grefor Schlierenzauer (AUT).
W trzecim treningu nie zwieli udziału dodatkowo Denis Kornilov (RUS) i Thomas Morgenstern (AUT).

wtorek, 19 lutego 2013

Drużyny na Mistrzostwa Świata w Val di Fiemme

Lista będzie aktualizowana

Norwegia
Mężczyźni: Tom Hilde, Anders Bardal, Anders Jacobsen, Andreas Stjernen, Rune Velta
Kobiety: Anette Sagen, Line Jahr, Maren Lundby

Niemcy
Mężczyźni: Richard Freitag, Severin Freund, Michael Neumayer, Andreas Wank, Andreas Wellinger
Kobiety: Katharina Althaus, Ulrike Graessler, Carina Vogt, Svenja Wuerth

Austria
Mężczyźni: Gregor Schlierenzauer, Thomas Morgenstern, Wolfgang Loitzl, Andreas Kofler, Stefan Kraft, Manuel Fettner
Kobiety: Jacqueline Seifriedsberger, Chiara Hoelzl, Katharina Keil

Polska
Mężczyźni: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Maciej Kot, Dawid Kubacki, Krzysztof Miętus, Stefan Hula

Czechy
Mężczyźni: Jakub Janda, Roman Koudelka, Cestmir Kozisek, Lukas Hlava, Jan Matura
Kobiety: Vladena Pustkova, Michaela Dolezelova

Japonia
Mężczyźni: Yuta Watase, Reruhi Shimizu, Daiki Ito, Noriaki Kasai, Taku Takeuchi
Kobiety: Ayumi Watase, Yurika Hirayama, Misaki Shigeno, Yuki Ito, Sara Takanashi

Słowenia
Mężczyźni: Matjaz Pungertar, Jurij Tepes, Jaka Hvala, Peter Prevc, Robert Kranjec
Kobiety: Maja Vtic, Ursa Bogataj, Spela Rogelj, Katja Pozun

Szwajcaria
Mężczyźni: Gregor Deschwanden, Simon Ammann
Kobiety: Bigna Windmueller

Finlandia
Mężczyźni: Lauri Asikainen, Anssi Koivuranta, Ville Larinto, Sami Heiskanen
Kobiety: Julia Kykkaenen

Włochy
Mężczyźni: Diego Delassega, Roberto Delassega, Davide Bresadola, Andrea Morassi, Sebastian Colloredo
Kobiety: Manuela Malsiner, Roberta D'Agostina, Elena Runggaldier, Evelyn Insam

Rosja
Mężczyźni: Dimitry Vassiliev, Denis Kornilov, Ilia Rosliakov, Alexey Romashov, Alexander Sardyko, Dimitry Ipatov
Kobiety: Anastasiya Gladysheva, Irina Avvakumova

USA
Mężczyźni: Anders Johnson, Peter Frenette
Kobiety: Sarah Hendrickson, Abby Hughes, Lindsey Van, Jessica Jerome, Alissa Johnson

Francja
Mężczyźni: Vincent Descombes Sevoie, Ronan Lamy Chappuis
Kobiety: Coline Mattel, Lea Lemare, Julia Clair

Bułgaria
Mężczyźni: Vladimir Zografski

Kazachstan
Mężczyźni: Alexey Korolev, Radik Zhaparov, Yevgeniy Levkin, Nikolay Karpenko

Kanada
Kobiety: Taylor Henrich, Alexandra Pretorius, Atsuko Tanaka

Grecja
Mężczyźni: Nico Polychronidis

Szwecja
Mężczyźni: Alexander Mitz, Carl Nordin

Łotwa
Mężczyźni: Kristaps Nezhborts

Ukraina
Mężczyźni: Andrii Klymchuk, Volodymyr Veredyuk

Holandia
Kobiety: Wendy Vuik,

Korea Południowa
Mężczyźni: Seou Choi,

Rumunia
Mężczyźni: Remus Tudor
Kobiety: Dana Vasilica Haralambie

Słowacja
Mężczyźni: Partik Lichy, Tomas Zmoray

Węgry
Mężczyźni: Akos Szilagyi

Estonia
Mężczyźni: Martti Nomme, Kaarel Nurmsalu

Chiny
Kobiety: Xueyao Li, Xinyue Chang, Qi Liu, 

Adam Małysz o szansach Polaków na MŚ

Rzeczpospolita: Jutro otwarcie pierwszych od wielu lat narciarskich mistrzostw świata bez Adama Małysza. Nieswojo? 
Adam Małysz: Nie. Dobrze mi tu, gdzie jestem. Nie nudzę się, propozycji jest mnóstwo. Czas przemija, wieku nie przeskoczę.

Janne Ahonen chyba uważa inaczej, bo znowu chce wracać. 
On mnie rozbraja swoimi pomysłami. Już pierwszy jego powrót był dziwny, a teraz Janne wymyślił kolejny. Może nie szło mu w tym, co zaczął robić po karierze? Bardzo liczy na to, że zdobędzie olimpijski medal w Soczi. Życzę mu tego, ale nie sądzę, żeby się udało. Zbyt wiele się zmieniło. Technika, kombinezony, przybyło młodych zdolnych. Ale w fińskiej kadrze pewnie i tak będzie najlepszy, bo tam teraz straszna bieda. Ponoć właśnie po to wraca, by pomóc to trochę dźwignąć. Ale jeśli on jeden ma wszystko nieść, to mu współczuję. I trzymam kciuki.

Mistrzostwa wracają po dziesięciu latach do Val di Fiemme, gdzie pan został podwójnym mistrzem świata. To były najmilsze chwile w karierze? 
Jedne z najmilszych, ale nigdy tego nie rozdzielałem: tu bardziej miło, tu mniej. Zawsze dobrze skakałem w Predazzo, choć wielu tej skoczni nie lubi, tam zwykle wieje z tyłu. Dwa zwycięstwa smakowały szczególnie, bo wcześniej przyszedł kryzys. Mało kto liczył, że wygram choć jeden konkurs, a co dopiero dwa. Czułem się tak lekko, nad niczym się nie zastanawiałem. Raz, raz – i poszło. Ale miałem wcześniej jakąś wewnętrzną pewność, że będzie dobrze. Gdy odpuszczałem ostatnie przed MŚ zawody w Willingen i jechałem do Ramsau, wiedziałem, że jak przepracuję wszystko od A do Z, będę walczył o medal.

A teraz mamy szansę na medal w skokach? Kamil Stoch cały czas jest blisko podium, ale jeszcze tej zimy nie wygrał.
Analizuję skoki Kamila, rozmawiam o nich z Łukaszem Kruczkiem. Jeśli Kamil mocno popracuje na progu, wtedy skok jest bez zarzutu. Ale czasem od razu po wyjściu widać, że nie poleci daleko, brakuje mocy, jest – mówiąc naszym językiem – za nartami. Może brakuje mu tego jednego wystrzału, po którym wszystko wskoczy na swoje miejsce i zacznie się ładna seria. Czemu nie na mistrzostwach, Kamil lubi skocznię w Predazzo. Dziś każdy w Pucharze Świata liczy się ze Stochem, ale też nikt go nie wymieni jako głównego faworyta. To świetna pozycja do ataku. Kamilowi sprzyja to, że choć jest liderem kadry, ma obok siebie kolegów, którzy też potrafią wskoczyć do pierwszej dziesiątki, wyprzedzić go. Nie musi wszystkiego brać na plecy.

Drużyna ma większe szanse na podium niż Kamil Stoch?
Piąte miejsce w ostatniej drużynówce w Willingen to było najlepsze, co nam się mogło przytrafić. Bo po drugim miejscu w Zakopanem głowy się zagrzały, wielu nas już wepchnęło na podium. Możliwości mamy duże, ale dobrze, że trochę o nas przycichło, lepiej nam zrobi, jak wyskoczymy z cienia. Wiem, co mówię, przeżyłem to w Val di Fiemme.

Medalowa szansa drużyny bez Małysza – kilka lat temu brzmiałoby to absurdalnie. 
A ja zawsze byłem optymistą. Widziałem, co się działo na małych skoczniach, od kiedy zacząłem odnosić sukcesy. Dzieci setkami zgłaszały się do klubów, w samej Wiśle było wtedy 300 chętnych, sprzętu zabrakło. Gdy zaczynałem, było nas 40, a potem zostałem sam. Więc jeśli to przyjąć za regułę, z 300 chętnych zostanie siedmiu, ośmiu dobrych skoczków. A to była tylko Wisła. Wiedziałem, że musi powstać polska szkoła skoków, mocna drużyna. I ten boom trwa, teraz już nawet i dziewczynki zaczęły się zgłaszać. Nie ma wyrwy między seniorami a juniorami, powinno być jeszcze lepiej. Dołożyłem do tego swoje trzy grosze, daje mi to niesamowitego kopa.

Ale problemów też mamy sporo: niszczeją małe skocznie, Średnia Krokiew straciła homologację, trenerzy w klubach zarabiają śmiesznie mało w porównaniu z tymi, którzy pracują z młodzieżą np. w Austrii. 
Trzeba twardej ręki, kogoś, kto przypilnuje całości. Dla mnie to jest niepojęte, że w Zakopanem nie ma poza Pucharem Świata właściwie żadnych zawodów w skokach, bo cena jest zaporowa. Państwowa instytucja, taka jak Centralny Ośrodek Sportu, ma służyć sportowcom. A COS przeszkadza, zawodnicy nie mogą tam trenować i jeżdżą do Szczyrku oraz Wisły, gdzie skocznię przejął związek. Będzie łatwiej, jeśli przyjdą kolejne sukcesy. Dobrze, że nasi odpuścili ostatnie konkursy przed mistrzostwami, na mamucie w Oberstdorfie można było tylko coś zepsuć. Potrenowali w Szczyrku na skoczni, która ich wprawia w dobry nastrój, jak mnie Ramsau. Tylko Piotrkowi Żyle to wszystko jedno, on nastrój ma zawsze.

Został dzięki temu medialną gwiazdą. Mówią, że kiedyś Polacy skrzykiwali się przed telewizory: chodź, Adam skacze, a teraz: chodź, Żyła mówi. 
Ludzie lubią jego naturalność. Piotrek skacze teraz lepiej niż kiedykolwiek, nie musi wygrywać, kibice i tak są za nim. Wybaczają mu, gdy coś palnie, bo jest sobą. Nie zapomina, skąd wyszedł, to jest bardzo ważne. Ja też strasznie nie lubię, jak ktoś mnie poprawia, gdy mówię gwarą. Nie możemy być wszyscy tacy sami. Piotrek pracuje najciężej ze wszystkich kadrowiczów, a predyspozycje do tego sportu ma może najlepsze w Polsce. Gdyby sobie tak jeszcze dał pomóc z techniką... To jest indywidualista, trudny do prowadzenia, Łukasz Kruczek nieraz na to narzekał. Jak mu się powie, że ma coś zrobić, to nie przyjmuje do wiadomości, póki tego nie przetrawi. Albo przyjmie, spróbuje dwa razy, a potem wraca do swoich pomysłów.

Jest jeszcze trzeci kandydat na lidera, Maciej Kot. 
To wielki talent, czasami mam tylko wrażenie, że za bardzo roznosi go ambicja. Maciek chce udowodnić, że wygrane w Letniej Grand Prix nie były przypadkiem, że potrafi je powtórzyć zimą. Potrafi, tylko musi podejść do tego spokojniej.

Gregor Schlierenzauer będzie największą gwiazdą mistrzostw? 
Jest wielkim faworytem. Nawet gdy psuje skok, tak jak ostatnio w Klingenthal, to potrafi jeszcze bardzo dużo wyciągnąć. A jeśli odda dobry skok, to nie ma teraz na niego mocnych. Dojrzał, uspokoił się. Ma takie dźwignie w nogach, że nawet bez eksplozji na progu potrafi daleko lecieć.

Skoczkowie za nim nie przepadają, pan miał z nim dobry kontakt? 
Nie narzekałem. Gregor po prostu nie jest wylewny, chwilę porozmawia i się wyłącza. Ma swój świat, znakomicie się koncentruje.

Schlierenzauer bije rekordy, ale Austriacy jako drużyna nie wygrali tej zimy jeszcze żadnego konkursu. Wrócą do dawnej potęgi? 
Największą zagadką jest Thomas Morgenstern, nie skacze od dawna i chyba nie chodzi tylko o to, że chciał być z rodziną po narodzinach córki. Andreas Kofler też wyskoczył na krótko, a teraz nie może sobie poradzić. Austriaków zaskoczyła zasada „zero tolerancji" w sprawie kombinezonów. Liczyli, że nie będzie aż tak ostrych kontroli. Wiem z dobrego źródła, że na początku, w lecie, mieli ogromne problemy. Zimę zaczęli dobrze, a potem się posypało. Pierwszy raz od dawna nie ma faworyta do drużynowego złota. Rewelacją są Słoweńcy, ale presja zaczyna im ciążyć, a jeśli będzie wiało z tyłu, będą w opałach, bo to lotnicy.

Wybiera się pan do Val di Fiemme? 
Zapraszają mnie organizatorzy, kuszą telewizje. Ale mam w Zakopanem 24 lutego „Zjazd na krechę" z Red Bullem, więc zawody na średniej skoczni mnie ominą. Postaram się być w drugim tygodniu. Powspominać i być przy tym, jak się będą rodzić nowe wspomnienia.

Maciej Kot martwi się o kombinezon

SPORT.TVP.PL: Jak oceniasz swoją dyspozycję przed MŚ?
Maciej Kot: Na zgrupowaniu w Szczyrku skakało mi się bardzo dobrze. Jestem zadowolony z całego obozu i z tego, co udało mi się tam wypracować. Czuję, że forma jest bardzo dobra i teraz czekam na moment, aż będę mógł pokazać ją w Predazzo.

Testowaliście nowy sprzęt. Jesteś z niego zadowolony?
Szczerze mówiąc jedyne, co nie daje mi spokoju przed MŚ to właśnie kombinezon... Do tej pory nie wiem, w którym będę skakał. Nowe kombinezony okazały się gorsze niż te poprzednie, a ten w którym skakałem jeszcze niedawno, jest już bardzo zużyty. Pozostaje mi kombinezon, który dostałem od Piotrka Żyły, bo on w nim nie skacze. Posiada jednak za krótkie nogawki i jeśli czegoś nie wymyślę, to mogę zostać za to zdyskwalifikowany. Jak na razie wybór nie jest łatwy, bo najlepszy kombinezon ma za krótkie nogawki, a reszta jest gorsza. Przez to nie mam jeszcze spokojnej głowy. Mam nadzieję, że zmieni się to na miejscu po treningach.

W Szczyrku trenowaliście na skoczni K95. Mistrzostwa świata również zaczną się na takim obiekcie. Czy to ma znaczenie?
Niewielkie, ale ma. Czasami ciężko jest się przestawić ze skoczni mamuciej na normalną w ciągu kilku dni. Myślę, że to będzie nasza przewaga, że trenowaliśmy na mniejszej skoczni i od takiej zaczniemy MŚ.

Skocznie we Włoszech są dosyć specyficzne, obie posiadają długi najazd...
Nie lubię ani zbyt długich najazdów, ani zbyt płaskich. Jednak ten w Predazzo mieści się w normie i nie mam z nim problemów. Na takim długim i płaskim dojeździe istotne są warunki atmosferyczne. Jeśli pada śnieg, bądź jest ciepło wtedy zaczynają się kłopoty.

Jak czujesz się przed rozpoczęciem MŚ?
Moje samopoczucie jest bardzo dobre. Nie mogę na nie narzekać. Ostatnie dni były dla mnie bardzo udane i patrzę z optymizmem w przyszłość. MŚ to najważniejsza impreza sezonu i jestem dodatkowo zmotywowany. Jest to dla mnie ważniejszy start niż w przypadku PŚ. Jednak podejście do samych skoków się nie zmienia. Nie można chcieć zrobić więcej, bo to może pociągnąć za sobą negatywne skutki. Trzeba tylko zrobić swoje.

Jeśli chodzi o drużynę, to jesteście chyba już dobrze zgrani?
Tak, zdecydowanie, Myślę, że jesteśmy jedną z najbardziej zgranych drużyn w Pucharze Świata. Potrafimy żartować, śmiać się, dobrze się bawić. Jednak nie zapominamy przy tym o treningach i obowiązkach. Wszystko to tworzy dobrą atmosferę, która sprzyja osiąganiu dobrych wyników. Chociaż czasami jak wyjazd jest długi, to chyba każdy ma ochotę odpocząć od kolegów i chętnie wraca do domu.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Wywiad z Piotrem Żyłą :)

Przegląd Sportowy: W przeszłości nie był pan takim wesołkiem. Czy teraz sport sprawia panu większą frajdę?
Piotr Żyła: Zawsze chciałem osiągać dobre wyniki, ale często byłem wręcz przemotywowany. W poprzednim sezonie również traktowałem wszystko za poważnie. W końcu trochę wyluzowałem. Zwłaszcza przed konkursem o Puchar Świata w Wiśle odpocząłem i odzyskałem dobry nastrój. Udane skoki zawsze mnie cieszyły, ale w poprzednich latach nie miałem ich za wiele. Uważam, że choć lądowanie na stu metrach bywa nieprzyjemne, to też trzeba się śmiać.

Ze spadnięcia na bulę?
Pamiętam konkurs Pucharu Świata w Sapporo w 2009 roku. Akiro Higashi skoczył79 metrów. Wszyscy się śmialiśmy, że bliżej już się nie da, ale my z Marcinem Bachledą osiągnęliśmy również kiepskie wyniki (Żyła82 ma Bachleda78 m– przyp. red.) Na początku to nie było zabawne, ale po pięciu minutach mieliśmy niezły ubaw. Nawet trener Zbigniew Klimowski, który nam towarzyszył, miał uśmiech na twarzy. Od razu po mojej próbie byłem poważny, bo inaczej co ludzie by sobie pomyśleli – walnął w bulę głupi a się śmieje. W tym sezonie w Kuusamo osiągnąłem94,5 metrai powstrzymywałem się od śmiechu. Wylatuję z progu i... bum, od razu ląduję. Nie było nawet fazy lotu. Bardzo mnie to rozbawiło, ale dopiero w szatni wybuchnąłem śmiechem. Wcześniej nie wypadało. Jestem zdania, że trzeba cieszyć się życiem. Po jednej zepsutej próbie nie zawali się świat. Dawniej gdy zawiodłem w pierwszej próbie, to się zamartwiałem. Teraz pozostaję pozytywnie nastawiony przed następną serią. Zmieniłem się w ciągu ostatnich dwóch lat.

Współpracował pan w przeszłości z Kamilem Wódką. Czy psycholog kadry nadal panu pomaga?
Nie jest mi już potrzebny. Mam inne metody motywacji przed konkursami. Jestem obecnie jedynym kadrowiczem, który z nim nie współpracuje. Robiłem to wcześniej przez dwa lata, co zaprocentowało w jakiś sposób, ale psycholog czy trener nie usiądzie za mnie na belce i nie skoczy. Jestem tam u góry sam i muszę sobie dać radę. Zresztą przed zawodami bardziej potrzebuję pobudzenia. Przed samym skokiem muszę się nabuzować. Po prostu dostać w dupę na rozgrzewce. W jaki sposób? Dużo biegam przed zawodami i to w szybkim tempie.

Skoki narciarskie to specyficzna dyscyplina. Często zawodnicy sami nie wiedzą, jaka jest przyczyna świetnego czy beznadziejnego skoku.
Wystarczy, że minimalnie zmieni się jakiś element w pozycji dojazdowej, trochę obniży się biodro lub podniesie klatkę piersiową i nagle skacze się10 metrówdalej. Niestety, to działa też w drugą stronę. Osiąga się15 metrówmniej i trudno wymyślić dlaczego.

Ma pan kilka znanych powiedzonek. Najsłynniejsze to „garbik, fajeczka i poleciało". Czy jest pańskim ulubionym?
Już w poprzednim roku w Oslo użyłem tego zabawnego cytatu, ale dopiero teraz stał się popularny. Mógłbym do każdego skoku coś wymyślić. W Bischofshofen po pierwszej próbie wpadło mi do głowy, że chyba muszę zacząć palić, bo wtedy będę miał co robić na rozbiegu. Nie wymyślam wcześniej tych powiedzonek. Po prostu nagle przychodzą mi do głowy. Nie zastanawiam się nad tym, co mówię. Kolejne, „będzie cud malina i dolina", stanowiło nawiązanie do jednego z moich kombinezonów, który jest w kolorze malinowym. Dużo mam skojarzeń z kombinezonami. Kilka lat temu miałem ciemnozielony i mówiłem kolegom, że to „green power".

Filmy z pańskimi wypowiedziami biją w internecie rekordy popularności. Wspominał pan kiedyś, że nie lubi ich oglądać.
Nie lubię słuchać swojego głosu. Większość kolegów z kadry również. Wiem, bo rozmawialiśmy o tym. Żona ogląda te wywiady i śmieje się ze mnie. Ogląda je też moja roczna córeczka, najwierniejsza fanka taty. Jak rozrabia, to żona puszcza w internecie nagranie z tatą a ona się uspokaja i ogląda. Syn za to ma swoje pasje. Tworzy dzieła z plasteliny. Zamiast skoków ogląda w telewizji program „Art attack" i próbuje robić zabawki. Niezły z niego majsterkowicz. Pamiętam jednak, że jak skakaliśmy w Engelbergu, to przyszedł do i spytał mamę, jak mi poszło. Powiedziała, że słabo, a on na to: „Nie przejmuj się mamo, ja i tak będę lepiej skakał od taty".

Przed zawodami oglądacie kabarety. Jakie są twoje ulubione?
„Ani Mru, Mru" i „Kabaret Moralnego Niepokoju". Fajne są gagi związane ze skoczkami. Uśmiałem się, gdy naśladowano Svena Hannawalda. Wiele razy przewijał się w żartach Adam Małysz czy Simon Ammann. Trener Łukasz Kruczek puszcza nam czasami jakieś skecze. Często w pokoju hotelowym oglądamy również głupkowate komedie, jak „Chłopaki nie płaczą", „Kilerów" albo amerykańskie „American Pie".

Za to z filmoteki wyrzuciliście pewnie „Milczenie Owiec". Oglądaliście ten thriller w grudniu w Kuusamo, a później w konkursie drużynowym zajęliście ostatnie miejsce.
Horrory i thrillery zostawiliśmy sobie na lato. Do skoków na igielicie nie podchodzi się tak poważnie jak do rywalizacji na śniegu.

Matti Nykänen jest wokalistą pop. Ville Kantee i Jussi Hautameki stworzyli The Kroisos. Może wy...
Mielibyśmy założyć kabaret? Zobaczymy, na razie brakuje czasu. Skaczę na nartach a latem gram w piłkę nożną i siatkówkę w amatorskich ligach.

Wiem, że Krzysiek Miętus to również wesołek. Lubi się śmiać i żartować. Ktoś jeszcze?
U nas każdy by się nadawał do kabaretu. Grzesiu Sobczyk (były skoczek, asystent trenera kadry – przyp. red.) mógłby być naszym liderem. W kadrze zawsze było wesoło, ale w poprzednich latach osiągaliśmy gorsze wyniki i nikt tak uważnie nie śledził, co robimy. Za czasów Małysza również było fajnie. Adam potrafił rozweselić swoimi żartami. Nigdy się przy nim nie nudziliśmy.

Czy koledzy dalej mówią do pana „Wewiór"?
Przeważnie „Pieter", ale czasami też „Wewiór". To wzięło się z filmu „Czerwony kapturek – historia prawdziwa". W nim wiewiórka biegała jak szalona, po wypiciu kawy. Ja nie piję, bo nie umiem później zasnąć w nocy, ale na rozgrzewce biegałem i sam mówiłem, że jestem taki szybki jak „Wewiór".

Jakich pseudonimów dorobili się pozostali kadrowicze?
Dawid Kubacki ma pełno ksywek, ale najczęściej mówimy na niego „Mustaf" albo „Brynbul". Krzysiek Miętus to „Titus". Za to Kot to po prostu Maciek a Stoch to Kamil. Nie dorobili się ksywek. Stefanek, czyli Hula, miał sporo pseudonimów, ale mu się nie podobały. Ze sztabu najwięcej przylgnęło do Kamila Wódki, ale nie będę ich przytaczał...

niedziela, 17 lutego 2013

Norwegowie wygrywają konkurs i FIS Team Tour

Tego chyba nikt nie oczekiwał - ekipa z Norwegii pokonała faworyzowanych Słoweńców i wyprzedziła ich w walce o zwycięstwo w FIS Team Tour. Oprócz zwycięstwa w konkursie przed Austriakami i Słoweńcami, skoczkowie Alexa Stöckla dostali premię dla zwycięzców w wysokości 100 tys. euro (+30 tys. franków za zwycięstwo w konkursie). Przed konkursem Słoweńcy mieli ponad 40 punktową przewagę nad Norwegami, ale ta przewaga już po dwóch z ośmiu skoków została zniwelowana. 

Norwegowie byli w niedzielę nie do pokonania. Ekipa Alexandera Stöckla uzyskała 1577,1 punktów i odebrała Słoweńcom zwycięstwo. Anders Jacobsen, który świętował dziś swoje 28.urodziny zrobił sobie wspaniały prezent po skokach na 206 m i 212 m. Z takim wynikiem wygrałby konkurs indywidualny. Również Tom Hilde (203.5 m i 204 m), Anders Bardal (209.5 m i 198.5 m) oraz Andreas Stjernen (211 m i 197.5 m) oddali dalekie skoki.

"Jesteśmy szczęśliwi i to nie tylko dlatego, że odnieśliśmy sukces w Team Tour. Wszystkie skoki nam się dziś udały, i jakkolwiek było dziś łatwo skakać. Nie wiemy jeszcze jak podzielimy 100 000 euro, będziemy nad tym myśleć później. W Val di Fiemme chciałbym walczyć o medale, ponieważ nie mam jeszcze żadnego medalu z konkursu indywidualnego", powiedział Bardal.

Na początku FIS Team Tour ekipa austriacka nie stanęła na podium w Willingen, a dziś wylądowali na miejscu drugim. Wszyscy czterej skoczkowie (Stefan Kraft, Wolfgang Loitzl, Martin Koch, Gregor Schlierenzauer) skakali równo i otrzymali za swoje loty 1529.3 punktów. Lider klasyfikacji Gregor Schlierenzauer (192 m i 202.5 m) nie był dziś najlepszym Austriakiem, junior Stefan Kraft z notą 403,4 punktów, był lepszy. Austriacy zakończyli również FIS Team Tour na miejscu trzecim.

"Próbowaliśmy dziś wszystkiego, ale również szczęście nie było po naszej stronie. FIS Team Tour przegraliśmy już w Willingen. Nie ma paniki w drużynie. Każdy życzy każdemu wszystkiego dobrego. Moim głównym celem jest znalezienie się w składzie drużyny w Val di Fiemme w konkursie na dużej skoczni", dodał Kraft.

Trzecie miejsce w konkursie drużynowym nie pozwoliło Słoweńcom obronić prowadzenia w FIS Team Tour. Pomimo dalekich lotów Roberta Kranjca, który lądował na 211 m i 212,5 m, drużyna z Jurijem Tepesem, Jaką Hvala i Peterem Prevc dostała tylko 1523.6 punktów.

"Nie jestem zły, że się nie udało. Takie są skoki narciarskie, raz jest się na górze a drugi raz na dole. Z wyniku w Team Tour jesteśmy zadowoleni. Popełnialiśmy dziś w naszych skokach błędy i nie dało się z tego uzyskać lepszych wyników. Poza tym Norwegowie byli dziś niesamowicie mocni. Gratuluję im tego wspaniałego wyniku. Musimy w Val di Fiemme uzyskać najlepsze wyniki, aby być w czołowce", mówił Prevc.

Przed swoją publicznością niemiecka drużyna ani w dzisiejszym konkursie ani w klasyfikacji FIS Team Tour nie zajęła miejsca na podium. Doświadczony Michael Neumayer (201 m i 209.5 m) oraz Severin Freund (205 m i 205.5 m) uzbierali dużo punktów dla swojego zespołu. Niemcy mogli być jeszcze na podium, ale w drugim skoku Richard Freitag miał spore problemy i lądował na 196 m.

Japończycy wystartowali dziś bez Daiki Ito, ich najlepszego zawodnika w sobotnim konkursie indywidualnym. Pomimo nieobecności 27-letniego skoczka, drużyna z Junshiro Kobayashi, Reruhi Shimizu, Yuta Watase oraz Taku Takeuchi uplasowała się na miejscu piątym z 1387.3 punktami.

Szóste miejsce zajęli młodzi Polacy. Krzysztof Biegun, Jan Ziobro, Aleksander Zniszczol oraz Klemens Murańka otrzymali 1279.6 punktów. Vojtech Stursa, Borek Sedlak, Cestmir Kozisek i Anton Hajek uzbierali w sumie 1198.8 punktów i byli siódmi. Najlepszym Czechem był Antoni Hajek ze skokami 195 m i 211 m. Fiński zespół w składzie Sami Heiskanen, Ossi-Pekka Valta, Lauri Asikainen oraz Olli Muotka z 1138.1 punktami zajęli ósme miejsce.

Po dwóch dniach przerwy skoczkowie, w środę odbędą się pierwsze, oficjalne treningi przed Mistrzostwami Świata.


sobota, 16 lutego 2013

Richard Freitag wygrywa w Oberstdorfie

Richard Freitag po emocjonującej walce wygrał konkurs Pucharu Świata na skoczni mamuciej (HS-213) w Oberstdorfie. Niemiec oddał skoki na odległość 209 i 206,5 metra, za które uzyskał łączną notę 409,5 punktu.

Zaledwie 0,3 punktu za zwycięzcą uplasował się Andreas Stjernen - skoczył 205,5 metra w pierwszej serii i aż 212 metrów w serii finałowej. Na trzeciej pozycji sklasyfikowany został Gregor Schlierenzauer, Austriak zanotował skoki na odległość 204 i 206,5 metra i stracił do Freitaga tylko 0,8 punktu.

Tuż za podium znalazł się Peter Prevc, który uzyskał 206,5 i 209,5 metra. Piąty po skokach na 203,5 i 206 metrów był Anders Jacobsen, co pozwoliło mu wyprzedzić Japończyka Daiki Ito (203 i 209 metrów) oraz swojego reprezentacyjnego kolegę Toma Hilde (206 i 203 metry). Najlepszą "10" konkursu uzupełnili Robert Kranjec oraz dwaj Niemcy - Severin Freund i Michael Neumayer.

W finale oglądaliśmy tylko jednego Polaka - Krzysztofa Bieguna, który zajął 30. miejsce po skokach na 180 i 172 metry. Awansu nie wywalczyli Klemens Murańka (177 metrów i 33. miejsce), Bartłomiej Kłusek (158,5 metra i 39. miejsce) oraz Jan Ziobro. Ziobro skoczył 168 metrów, ale po kontroli sprzętu został zdyskwalifikowany. 


piątek, 15 lutego 2013

Daiki Ito wygrwa kwalifikacje

Reprezentant Japonii – Daiki Ito – okazał się najlepszy podczas dzisiejszych kwalifikacji do jutrzejszego konkursu indywidualnego w niemieckim Oberstdorfie. Skoczek z kraju Kwitnącej Wiśni wylądował na 198.5 m, ale nie była to najdłuższa próba. Dalej poleciał Severin Freund (5. miejsce) z Niemiec – 202,5 m.

Na drugiej pozycji uplasował się Stefan Kraft, mający coraz pewniejsze miejsce w austriackiej ekipie. Trzecie miejsce w serii kwalifikacyjnej zajął Richard Freitag.

Na uwagę zasługuje fakt, iż w pierwszej „10″ widnieją nazwiska aż czterech Norwegów: Jacobsen (4. miejsce), Bardal (6. miejsce), Hilde (7. miejsce). Sporą niespodziankę sprawił Kim Rene Elverum Sorsell, którego ostatecznie sklasyfikowano na 10. lokacie. Dobre wyniki skoczków tej nacji mogą zaowocować podczas niedzielnych zmagań drużynowych.

Pięciu reprezentantów Polski wzięło udział w serii kwalifikacyjnej, a czterech z nich zobaczymy w zawodach. Awans do konkursowej 40-tki wywalczyli: Klemens Murańka (18. miejsce), Krzysztof Biegun (21. miejsce), Jan Ziobro (27. miejsce) i Bartłomiej Kłusek (28. miejsce). Piątek nie był udany dla innego z naszych utalentowanych zawodników – Aleksandra Zniszczoła (34. miejsce – BRAK awansu).

Słabo skoczył dzisiaj jeden z najlepszych Finów w ostatnim czasie - Lauri Asikainen (37. miejsce). Lot na odległość 124.5 m sprawił, iż nie zobaczymy jego w sobotę. Pojawi się natomiast podczas niedzielnej rywalizacji drużynowej.

Drugi raz w kwalifikacjach do zawodów Pucharu Świata wystartował Grek – Nico Polychronidis. Efekt był podobny, jak przy pierwszym starcie, a więc – nieudana sztuka awansu (35. miejsce).

środa, 13 lutego 2013

PŚ w Klingenthal: Jaka Hvala zwycięża, Kamil Stoch zdyskwalifikowany

Dziś w Klingenthal Jaka Hvala odniósł swoje pierwsze w karierze Pucharowe zwycięstwo. Muszę przyznać że odniesienie tego zwycięstwa w zawodach seniorskich to była kwestia czasu, ale nie przypuszczałam że tak szybko to się stanie :) Słoweniec poszybował na 142,5 i 133m, wyprzedzając Taku Takeuchi (136 i 130,5m) oraz Gregora Schlierenzauera (136 i 132m). Znakomite 6. miejsce wywalczył dziś Piotr Żyła, który pofrunął na 135 i 128,5m.

Kamil Stoch skakał dziś na 125,5 oraz 131m, co wystarczyło początkowo na 9. miejsce. Niestety nasz reprezentant został po konkursie zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon.

Świetny występ zaliczył dziś Krzysztof Miętus - w pierwszej serii oddał najdłuższy skok konkursu na 145m, a następnie w finale potwierdził dobrą formę, uzyskując 121,5m i plasując się na 11. pozycji. Maciej Kot również skakał dziś znacznie lepiej, niż chociażby wczoraj - lądował na 129 i 124 m i został sklasyfikowany na 13. miejscu.

O pechu może mówić Dawid Kubacki, który zakończył rywalizację już po pierwszej serii dzisiejszego konkursu, plasując się na 31. pozycji (121,5m).

Wielki zawód niemieckiej publiczności sprawił Richard Freitag, który po kwalifikacjach i treningach był faworytem dzisiejszych zawodów. Niestety, skok na 119,5m dał mu dopiero 32. miejsce i brak awansu chociażby do drugiej serii.


Jeśli chcecie, to możecie polubić

Jeśli chcecie, zapraszam na facebookowe strony, które prowadzę (tą drugą nie sama):

Piotrek Żyła moim bohaterem

Co jak co, ale Krzyś Miętus jest i tak najlepszy

Pierwsza drużyna będzie trenować w Szczyrku

W Oberstdorfie Polacy wystąpią w składzie: Krzysztof Biegun, Barłomiej Kłusek, Klemens Murańka, Aleksander Zniszczoł i Jan Ziobro pod wodzą Roberta Matei. Jest zatem praktycznie przesądzone, że po zawodach PŚ w Klingenthal Polacy będą trenować w Szczyrku w sześcioosobowym składzie: Kamil Stoch, Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Krzysztof Miętus i Stefan Hula.

wtorek, 12 lutego 2013

Kwalifikacje dla Freitaga

Niemiec Richard Freitag zwyciężył w kwalifikacjach do jutrzejszego konkursu w niemieckim Klingenthal. W zawodach wystąpią również wszyscy polscy skoczkowie.

Richard Freitag z najdłuzszym skokiem na odległość 141,5 metra wyprzedził drugiego Japończyka Taku Takeuchi, który skoczył 135 metrów. Trzecie miejsce zajął Austriak Manuel Fettner za skok na 137 metr.

Najlepszym z polaków okazał się Dawid Kubacki który był szósty, Maciej Kot był 28, Piotr Żyła 34 a Krzysztof Miętus zajął 38 miejsce.

Z grupy skoczków, którzy nie musieli się kwalifikować najdłuższy skok należał do Gregora Schlierenzauera i było to 135 metrów. Reprezentant naszego kraju Kamil Stoch nie zachwycił odległością gdyż skoczył tylko 117 metrów. Nie oglądaliśmy Andersa Jacobsena, którzy zrezygnował z występu w kwalifikacjach.

Początek jutrzejszej serii próbnej serii próbnej przewidziano na 14:00 a pierwsza seria konkursowa rozpocznie się o 15:15.

poniedziałek, 11 lutego 2013

W Willingen odwołano konkurs, ale jednak skoki się odbyły...

...no, powiedzmy, że "skoki" :)

Na rozbiegu Muehlekopschanze organizatorzy przygotowali mini skocznię, na której wybrani skoczkowie m.in. Piotr Żyłą oddali skoki dla zgromadzonych pod skocznią kibiców. Jednak w przypadku MacKenziego Boyd-Clowesa o mały włos nie doszło do tragedii. Popełnił w locie błąd i bardzo mocno uderzył o zeskok. Przez chwilę był nieprzytomny. Od razu zajęły się nim służby medyczne, które zabrały go do szpitala na badania. Diagnoza - złamany obojczyk.

"Kanadyjczyk trochę przesadził. Za bardzo po wybiciu poszedł do przodu i nie zdążył się w odpowiednim momencie złożyć do lądowania. To była trochę za mała skocznia na tak ryzykowne próby. MacKenzie spadł na brzuch i dość długo zbierali go po tym upadku" - komentował Piotr Żyła, który był przedstawicielem Polski w tych mini zawodach.

Zawodnik Wisły Ustronianki od razu zgłosił się do rywalizacji.

"Nawet się nie zapytał trenera Łukasza Kruczka, czy może iść. Po prostu poszedł skakać. Na dodatek jego próba nie była jednak nawet liczona, bo za szybko ją rozpoczął. Ale to właśnie jest cały Piotrek" – śmiał się Maciej Kot.



sobota, 9 lutego 2013

PŚ w Willingen: Słoweńcy zwyciężają, Polacy na 5. miejscu

Reprezentacja Słowenii nie dała szans rywalom podczas pierwszego konkursu FIS Team Tour. Jurij Tepes, Jaka Hvala, Peter Prevc i Robert Kranjec wygrali konkurs drużynowy na Muehlekopfschanze (HS-145 ) w Willingen. Na drugim miejscu ze stratą prawie 18 punktów uplasowali się Norwegowie, a na najniższym stopniu podium stanęli Niemcy.

W drużynie słoweńskiej najdalej latał dzisiaj Peter Prevc, który dwukrotnie przekroczył granicę 140 metrów uzyskując 143 metry w pierwszej i 142 metry w drugiej serii. Pozostali reprezentanci tego kraju również prezentowali się dobrze, szczególnie podczas pierwszej serii, po której Słoweńcy prowadzili ze znaczą przewagą nad rywalami.

W zespole norweskim najlepiej prezentowali się Anders Bardal (142,5 i 137 metrów) i Anders Jacobsen (138 i 140 metrów. Najwięcej punktów dla reprezentacji gospodarzy zdobył Severin Freund, Niemiec uzyskał 138,5 i 137,5 metra. .

Tym razem na podium zabrakło miejsca dla podopiecznych Alexandra Pointnera, Austriacy zakończyli konkurs na 4. pozycji tracąc do trzeciego miejsca 5,1 punktu. Najmocniejszym punktem drużyny był Gregor Schlierenzauer, lider klasyfikacji PŚ oddał skoki na odległość 140 i 142 metrów. Na piątym miejscu zawody zakończyli Polacy, którzy wyprzedzili Japończyków, Czechów i Rosjan.

W polskiej ekipie najlepiej spisał się Kamil Stoch, który uzyskał 139,5 i 140 metrów. Dobre skoki oddawał również Dawid Kubacki - 138 i 132 metry. Nieco krócej skakali Krzysztof Miętus (130 i 125,5 metra) i Piotr Żyła(127 i 122 metry).

W drugiej serii nie oglądaliśmy już Włochów, Szwajcarów, Finów i Kazachów, którzy zostali sklasyfikowani na pozycjach od 9. do 12.


piątek, 8 lutego 2013

PŚ w Willingen: Freitag wygrywa kwalifikacje

Kwalifikacje do niedzielnego konkursu Pucharu Świata na Muehlenkopfschanze (HS-145) w Willingen wygrał Richard Freitag, reprezentant gospodarzy skoczył 130 metrów, za co otrzymał notę 107 punktów.

Drugi był Peter Prevc, reprezentant Słowenii uzyskał 130,5 metra i do zwycięzcy kwalifikacji stracił zaledwie 2,1 punktu. Na trzeciej pozycji sklasyfikowany został Daiki Ito, Japończyk po skoku na 133 metry prowadził przez większą część kwalifikacji. Czwarta pozycja należały do Rune Velty (130,5 metra), a piąty był Vincent Descombes Sevoie, który był autorem najdłuższego skoku kwalifikacji - 134,5 metra.

Dobre skoki podczas serii kwalifikacyjnej oddali także Jaka Hvala, Andreas Stjernen i Jurij Tepes. Czołową "10" zamknęli dwaj reprezentanci Włoch - Andrea Morassi i Sebastian Colloredo.

Nasi reprezentanci nie zaliczą dzisiejszego występu w Willingen do udanych. W niedzielnych zawodach zobaczymy tylko trzech reprezentantów Polski. Obok Kamila Stocha będą to Piotr Żyła i Dawid Kubacki. Piotr Żyła po skoku na 123 metra zajął w kwalifikacjach 24. miejsce, a Dawid Kubacki był 39. z rezultatem 117,5 metra. Kwalifikacji nie przebrnęli natomiast Stefan Hula, który zastąpił w składzie Krzysztofa Miętusa oraz Maciej Kot. Hula uzyskał 116 metrów, a Maciej Kot skoczył 114,5 metra.

Wśród zawodników, którzy kwalifikować się nie musieli najdalej poszybował Anders Jacobsen, Norweg osiągnął aż 140,5 metra. Daleko skoczył również jego rodaka, drugi w klasyfikacji Pucharu Świata, Anders Bardal (133 metry). Kamil Stoch lądował na 123. metrze.

Podczas kwalifikacji na skoczni padał dość intensywnie śnieg, natomiast wiatr sprzyjał zawodnikom wiejąc z górę zeskoku.

niedziela, 3 lutego 2013

Schlierenzauer wygrywa jednoseryjny konkurs

Drugi konkurs na skoczni mamuciej w Harrachovie wygrał Gregor Schlierenzauer, podobnie jak przed południem Austriak nie miał sobie równych i oddając skok na odległość 197,5 metra wygrał po raz 48. w karierze!

Na drugim miejscu uplasował się reprezentant gospodarzy - Jan Matura, który skoczył 194,5 metra. Na najniższym stopniu podium stanął Jurij Tepes, Słoweniec zanotował 193,5 metra.

Tuż za najlepszą trójką znalazł się Robert Kranjec (194 metry) wyprzedzając Andreasa Stjernena (190 metrów) i Simon Ammanna (183,5 metra). Siódma lokata przypadła Wolfgangowi Loitzlowi, doświadczony Austriak osiągnął 177,5 metra. Identyczną odległość uzyskał Kamil Stoch, co pozwoliło zająć naszemu reprezentantowi 8. miejsce. Czołową "10" zamknęli Martin Koch i Sebastian Colloredo.

Punkty zdobyło czterech Polaków, poza Kamilem Stochem w "30" zmieścili się Maciej Kot, Piotr Żyła i Krzysztof Miętus. 13. pozycję po skoku na 169 metrów zajął Piotr Żyła, trzy "oczka" niżej uplasował się Maciej Kot (163,5 metra), a Krzysztof Miętus był 21. po skoku na 159,5 metra. Dawid Kubacki zakończył konkurs bez punktów, na 34. pozycji.

Konkurs przebiegał w trudnych warunkach, przy silnym wietrze i opadach śniegu. Pierwsza serię rozgrywano niemalże dwie godziny. Mając na uwadze warunki panujące na skoczni jury zdecydowało o odwołaniu serii finałowej.


Schlierenzauer zwycięża 47. raz w karierze

Gregor Schlierenzauer wygrał przedpołudniowe zawody na skoczni mamuciej w Harrachovie, Austriak oddał skoki na odległość 193,5 i 211 metrów. Dla 23-letniego zawodnika był to już 47. triumf w karierze.

Na drugiej pozycji, ze stratą zaledwie 0,3 punktu uplasował się Robert Kranjec, który uzyskał 197 i 204 metry. Na najniższym stopniu podium stanął Jan Matura, reprezentant gospodarzy skoczył 206,5 metra w pierwszej i 183,5 metra w drugiej serii.

Tuż za podium znalazł się Andreas Stjernen (200 i 187 metrów), który wyprzedził nieznacznie Petera Prevca (191 i 194 metry). Na szóstej pozycji uplasował się kolejny ze Słoweńców - Jaka Hvala, a siódma lokata przypadła ex aequo Wolfgangowi Loitzlowi i Michaelowi Neumayerowi.

W finale znalazło się pięciu reprezentantów Polski. Najwyżej sklasyfikowanym Polakiem był Kamil Stoch, któremu skoki na 181,5 i 187 metrów dały 9. miejsce. Na 14. pozycji uplasował się Krzysztof Miętus, a dwie lokaty niżej znalazł się Maciej Kot. Punkty zdobyli także 22. Piotr Żyła oraz 30. Dawid Kubacki. Dawid podczas drugiego skoku uniknął upadku, nasz zawodnik otrzymał po wyjściu z progu silny podmuch i musiał ratować się lądując na buli czeskiego mamuta.

Najdłuższy skok konkursu oddał Jurij Tepes. Słoweniec w pierwszej serii lądował na 220 metrze jednak nie był w stanie ustać swojego skoku i upadł na zeskok.