wtorek, 31 stycznia 2012

Skład Polaków na PŚ w Predazzo

Już w piątek (3 luty) we włoskim Predazzo odbędą się pierwsze treningi i kwalifikacje do sobotniego konkursu PŚ. Reprezentacja Polski nie wykorzysta limitu zawodników - pojedzie czterech, a będą to Kamil Stoch, Piotr Żyła, Maciej Kot i Krzysztof Miętus. Ekipa wyjedzie w czwartek.

"Nastroje w kadrze są bardzo dobre. Po udanym starcie w Sapporo zawodnicy wierzą, że w kolejnych konkursach stać ich na podobne wyniki. Podróż z Japonii minęła bez żadnych zakłóceń, nikt nie narzeka na problemy zdrowotne"  – powiedział trener Kruczek.

Program zawodów w Predazzo:
3 lutego, piątek:
16.00 - dwie serie treningowe
18.00 - kwalifikacje (Eurosport)

4 lutego, sobota:
15.00 - seria próbna
16.00 - konkurs (Eurosport)

5 lutego, niedziela:
14.30 - kwalifikacje
16.00 - konkurs (Eurosport, TVP1 i sport.tvp.pl)

Tom Hilde wraca na skocznie!

Tom dokładnie miesiąc temu podczas Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie miał wypadek - po lądowaniu przewrócił się. Upadek nie wyglądał na tyle groźnie, żeby przypuszczać, że stało się mu coś poważnego, lecz ze skoczni został wywieziony na noszach a prześwietlenie wykazało pęknięcie ósmego kręgu kręgosłupa, a diagnoza lekarzy przewidywała rehabilitację na kilka miesięcy. Jednak już dzień po upadku Tom spokojnie chodził o własnych siłach. Badania kontrolne wykazały, że uraz leczy się w bardzo szybkim tempie. Po powrocie do Norwegii Tom nie leniuchował, ale miał lekkie treningi. A teraz jest już sprawny do tego stopnia, że może w pełni wznowić treningi i wrócić na skocznie.

"Jestem już w bardzo dobrej formie, zarówno fizycznej jak i psychicznej. Teraz pracuję nad elastycznością i siłą, muszę sprawdzić, jak duże obciążenia będą wytrzymywały plecy. Jeżeli nic się nie będzie złego działo, mam nadzieję, że dostanę szansę startu w mistrzostwach świata w Vikersund".

Do rywalizacji w Pucharze Świata Norweg chciałby wrócić w konkursach najpóźniej do połowy miesiąca, w niemieckim Willingen 11-12 lutego lub w Klingenthal 15 lutego.


Skład reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata Juniorów w Erzurum

Rywalizacja w mistrzostwach świata juniorów i U-23 toczyć się będzie w dniach 19-26 lutego w Erzurum. Dużym wsparciem dla naszych reprezentantów będzie Adam Małysz, który został kierownikiem całej ekipy. - Adam wyraził zainteresowanie wyjazdem na mistrzostwa świata juniorów w Erzurum, a Prezydium Polskiego Związku Narciarskiego uznało, że to świetny pomysł i Małysz na pewno doskonale sprawdzi się w roli kierownika polskiej ekipy. Bardzo się cieszymy, że Adam będzie w Turcji z naszymi młodymi zawodnikami i mamy nadzieję, że tak duży autorytet podziała mobilizująco na całą ekipę - wyjaśnia Sekretarz Generalny PZN Grzegorz Mikuła.

Największe medalowe szanse reprezentacji Polski wiążą się z drużyną skoczków narciarskich. Patrząc na ostatnie wyniki naszych młodych skoczków, zwłaszcza Aleksandra Zniszczoła i Klemensa Murańki, można mieć nadzieję, że w Erzurum powalczą o medal w zawodach drużynowych i indywidualnych. Z ważną imprezą i dużymi oczekiwaniami kibiców oraz mediów wiąże się niewątpliwie jeszcze większy stres. Adam Małysz nie raz musiał sobie z nim radzić, dlatego na pewno będzie wiedział jak pomóc zawodnikom i rozładować napięcie w polskiej ekipie.

Polskę w skokach narciarskich będą reprezentować: Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka, Tomasz Byrt, Bartłomiej Kłusek oraz Grzegorz Miętus. Opiekować będą się nimi: trener główny kadry młodzieżowej Robert Mateja, jego asystent Maciej Maciusiak oraz serwismen Wojciech Topór.

Do Erzurum poleci pięciu kombinatorów norweskich: Paweł Słowiok, Adam Cieślar, Andrzej Gąsienica, Stanisław Biela oraz Szczepan Kupczak. Sztab szkoleniowy to: trener główny Jakub Michalczuk, asystent trenera Piotr Śliwka i fizjoterapeuta Daniel Hankus.

W mistrzostwach świata juniorów w biegach narciarskich wystąpią: Patrycja Wąchała, Marzena Maciulewicz, Paweł Klisz oraz Konrad Motor. Natomiast w mistrzostwach świata U-23: Martyna Galewicz, Ewelina Marcisz, Justyna Mordarska, Maciej Staręga, Sebastian Gazurek i Jan Antolec. Biegaczami i biegaczkami opiekować się będą: trenerzy kadry młodzieżowej Urszula Migdał i Janusz Krężelok, trener kadry A-mix Jan Klimko oraz serwismeni Paweł Fundanicz i Mariusz Hluchnik. Opiekę lekarską nad całą polską ekipą sprawować będzie Renata Komisarska.

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Simon Ammann poskacze do Soczi 2014

Simon Ammann - czterokrotny złoty medalista olimpijski (dwukrotnie w Salt Lake City w 2002 oraz dwukrotnie w Vancouver w 2010); zdobywca Pucharu Świata w sezonie 2009/2010; mistrz, wicemistrz i brązowy medalista mistrzostw świata, mistrz świata w lotach narciarskich, drugi i trzeci zawodnik Turnieju Czterech Skoczni oraz Pucharu Świata (odpowiednio w sezonach 2008/09 i 2006/07), trzeci w Pucharze Świata w lotach w sezonie 2006/2007; dwudziestokrotny zwycięzca indywidualnych konkursów Pucharu Świata. W Pucharze Świata zadebiutował 29 grudnia 1997 w Oberstdorfie, tym samym zdobywając pierwsze punkty zajmując 15 miejsce. 16 grudnia 2001 w Engelbergu pierwszy raz stanął na podium PŚ (2 miejsce), a 17 marca 2002 w Oslo wygrał pierwszy raz w karierze. Jego rekord życiowy wynosi 238,5 m na skoczni w Vikersund.

Kiedy Adam Małysz zakończył karierę, wielu zadawało sobie pytanie, kiedy zrobi to Szwajcarski skoczek.
"Decyzję podjąłem już na początku lata, pomimo tego, potrzebowałem jeszcze trochę czasu, aby o tym poinformować. Soczi 2014 zajmuje wiele miejsca w mojej głowie. Nie tylko ze względów sportowych, ale także ze względu na moją żonę Yanę, która jest Rosjanką, dlatego podchodzę do tego wydarzenia bardzo emocjonalnie".

"W ostatnim sezonie skakałem na fali sezonu olimpijskiego, mam nadzieję, że z pomocą mojego doświadczenia ponownie będę skakał w światowej czołówce. Jak na razie nie jestem jeszcze usatysfakcjonowany. Mogę obserwować zawody z całkiem innej perspektyw, bez presji. Mogę systematycznie pracować i troszczyć się o podstawowe rzeczy, na które się nie zwraca uwagi podczas walki ze światową czołówką."

Zmienione przez Międzynarodową Federację Narciarską (FIS) przepisy dotyczące wagi ciała i związanej z tym długością nart postawiły przed Ammannem konieczność zwiększenia masy mięśniowej oraz wypracowanie nowej techniki. Stąd jego słabsze niż w poprzednich sezonach lokaty.

"Zmiany w ostatnich dwóch latach sprawiły, wymagały długotrwałego planowania, jeśli przeanalizowałem moje warunki fizyczne dokładnie. Stało się to dla mnie jasne po ostatnim sezonie".

"Zwiększenie masy ciała i cały czas skakanie na wysokim poziomie zabiera wiele czasu. Nad wieloma technicznymi elementami musiał Simon Ammann pracować od nowa" - powiedział Martin Künzle w meldunku prasowym Szwajcarskiego Związku Narciarskiego.

W ubiegłym sezonie Simon był drugi w klasyfikacji generalnej PŚ, a na tą chwilę jest 12 i traci do 10 Severina Freunda 185 punktów, a do 11 Vegarda Haukoe Skletta 2 punkty, a do lidera PŚ Andreasa Koflera 687.

"Z jednej strony fakt, że nie ma mnie na czele klasyfikacji pucharowej, daje mi możliwość spokojnego przygotowywania się do kolejnych wyzwań. Jeśli chcę skakać daleko, to muszę znaleźć nowy początek"


niedziela, 29 stycznia 2012

PŚ w Sapporo: Ito powtarza sukces, Stoch drugi

Dziś, kiedy w Polsce był środek nocy, w Japonii odbył się drugi konkurs skoków. Osobiście zaspałam, ale wiem, że wielu kibiców oglądało Eurosport 2 w godzinach 2.00 - 4.00 :) Na swojej ojczystej skoczni odniósł drugie zwycięstwo w karierze i sezonie Daiki Ito skokami na 127,5 i 137 m. Drugie miejsce zajął Kamil Stoch, który prowadził po pierwszej serii skokiem na odległość 131,5 m, jednak w finale skoczył dokładnie tyle samo i zabrakło mu punktów do Japończyka. Trzecie miejsce zajął dziś Lider PŚ Andreas Kofler skacząc 122,5 i 135 m. Anders Bardal, który wczoraj był drugi, dziś był dopiero 14 (115 i 132 m). Norweg Andreas Fannemel może występ w Japonii zaliczyć do udanych, ponieważ dwa razy był w pierwszej dziesiątce. Jak na debiutanta to spory sukces.

 
W drugiej serii wystąpiło jeszcze trzech Polaków. Szczęśliwie awans do drugiej rundy wywalczył Krzysztof Miętus skacząc na odległość 113,5m, ale w drugim skoku poprawił się znacznie i uzyskał 128m (20 pozycja). Maciej Kot nie miał szczęścia do wiatru. W pierwszej serii skoczył 118m ale w drugiej już tylko 107m i został sklasyfikowany ostatecznie na 28. miejscu. Piotr Żyła oddał dziś słabsze skoki na odległość 118,5m oraz 110,5m plasując się na 30. pozycji. Stefan Hula ponownie nie zachwycił, uzyskał w swoim skoku jedynie 95 metrów, nie awansując tym samym do drugiej serii konkursu.
Krzysztof Miętus
Piotr Żyła

sobota, 28 stycznia 2012

PŚ w Sapporo: Daiki Ito wygrywa pierwszy raz w karierze, Stoch trzeci

Dziś, kiedy wielu z nas nawet nie myślało o wstawaniu, w Japonii odbył się konkurs PŚ, w którym zwyciężył reprezentant gospodarzy Daiki Ito, odnosząc tym samym swoje pierwsze zwycięstwo w karierze. Japończyk oddał dwa dobre stylowo skoki na 134 i 130 m, utrzymując pozycję lidera z pierwszej serii. Drugie miejsce ze stratą zaledwie 0,1 punktu zajął Anders Bardal, który po pierwszej serii był czwarty, ale dzięki świetnej próbie na 135 m zdołał awansować. Na najniższym stopniu podium stanął Kamil Stoch, który po pierwszej serii był wiceliderem. Polak oddał skoki na odległość 130 i 127 m, nie skakał jednak przy tak silnym wietrze jak rywale.

Tuż za podium znalazł się Vegard Haukoe Sklett, który na półmetku był dziewiąty, ale awansował dzięki najdłuższemu skokowi w konkursie - na 138,5 m (zaledwie 1,5 m bliżej od rekordu skoczni). Piąty był Czech Roman Koudelka, który z niebywałą równością skoczył dwukrotnie 130 m. Dalej był Robert Kranjec (128 i 130 m), a siódmy Norweg Anders Fannemel - po pierwszej serii zajmował niespodziewane 3 miejsce (131 m), jednak skok w finale na 125,5 m nie wystarczył. W dziesiątce znaleźli się Richard Freitag, Andreas Kofler (po pierwszej serii 18 po skoku na 117,5 m) i Michael Neumayer.

W finale oglądaliśmy także Piotra Żyłę i Krzysztofa Miętusa. Piotrek zajął 13 lokatę (130,5 i 123,5 m), a Krzysiek był 20 (126,5 i 124 m). Nie awansował Maciej Kot (105 m), który trafił na niekorzystne warunki na buli, co nie pozwalało mu odlecieć. 

Po dzisiejszym konkursie wiele pozmieniało się w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Anders Bardal wyprzedził nieobecnego w Sapporo Gregora Schlierenzauera, i do lidera Andreasa Koflera traci już tylko 45 punktów. Kamil ponownie jest na piątym miejscu - o 14 punktów wyprzedza Richarda Freitaga, który w konkursie zajął 8 miejsce. Daiki Ito z 10 awansował na 7 miejsce. Czołową 10 zamyka Roman Koudelka. Kamil traci do będącego na 4 pozycji Thomasa Morgensterna 85 punktów, ale wierzę, że tą  stratę może odrobić - szczególnie, że Morgi jest w tym sezonie w gorszej dyspozycji. Do 3 miejsca traci trochę więcej, bo już 206 punktów. Może przydałoby się jakieś zwycięstwo, Kamil? :)

piątek, 27 stycznia 2012

PŚ Sapporo: kwalifikacje

Przed dzisiejszymi kwalifikacjami w Sapporo odbyły się dwie serie treningowe, które wygrał Andreas Kofler - skakał na 127,5 i 135 m. Daleko skakał także Thomas Morgenstern (129,5 i 133,5 m), a z Polaków najlepiej wypadł Piotr Żyła.

Kwalifikacje wygrał Norweg Vegard Haukoe Sklett skokiem na odległość 137 m. Daleko skakali także Taku Takeuchi (128,5 m, 2 miejsce) i Michael Neumayer (129 m, 4 miejsce). Pozostałe odległości zawodników spoza czołowej dziesiątki nie były imponujące. Aby zakwalifikować się do jutrzejszego konkursu wystarczyło skoczyć ponad 100 m. Pierwszym, który przekroczył punkt K był Norweg Andreas Stjernen (122 m, 3 miejsce). Zawodnicy od 5 miejsca nie przekroczyli punktu K. Wśród najlepszej '10' najlepiej skoczył Thomas Morgenstern  - 134 m. Dwa metry bliżej lądował Daiki Ito. Niestety najsłabiej z czołówki wypadł Kamil Stoch - 107,5 m.

Z Polaków najlepiej zaprezentował się Krzysztof Miętus - 114,5 m, któremu nie szło najlepiej w seriach treningowych, a w kwalifikacjach był 7. Na 10 miejscu sklasyfikowany został Piotr Żyła osiągając 110,5 m. Maciej Kot skacząc 108 m zajął 15 miejsce. Kwalifikacji nie przeszedł Stefan Hula ze skokiem na zaledwie 93,5 m. Tyle samo skoczył dziś ostatni kwalifikujący się zawodnik Nikolay Karpenko, ale miał więcej dodanych punktów. 

czwartek, 26 stycznia 2012

PŚ w Sapporo

Po weekendzie w Zakopanem przyszedł czas na Japonię. Ten kraj jest 8 godzin 'przed nami', tak więc jeśli ktoś chce obejrzeć konkursy, trzeba wcześnie wstać - szczególnie w niedziele :)

Piątek (27,01)
9.00 - kwalifikacje (Eurosport 2)
12.00 - powtórka kwalifikacji (Eurosport)

Sobota (28.01)
8.30 - pierwszy konkurs (Eurosport 2)
14.45 - powtórka pierwszego konkursu (Eurosport)

Niedziela (29.01)
1.00 - kwalifikacje do drugiego konkursu (Eurosport 2)
2.00 - drugi konkurs (Eurosport 2)
15.30 - powtórka drugiego konkursu (Eurosport)

wtorek, 24 stycznia 2012

Skład ekip na PŚ w Sapporo

Austria: Andreas Kofler, Thomas Morgenstern, Wolfgang Loitzl, David Zauner, Manuel Fettner, Michael Hayböck

Norwegia: Anders Bardal, Vegard Haukoe Sklett, Rune Velta, Andreas Stjernen, Anders Fannemel, Kim Rene Elverum Sorsell, Ole Marius Ingvaldsen

Słowenia: Robert Kranjec, Peter Prevc, Jernej Damjan, Jure Sinkovec, Jurij Tepes, Dejan Judez

Polska: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Maciej Kot, Stefan Hula, Krzysztof Miętus

 Niemcy
: Severin Freund, Richard Freitag, Michael Neumayer, Andreas Wank, Stephan Hocke

Szwajcaria: Marco Grigoli, Gregor Deschwanden

Finlandia: Anssi Koivuranta, Sami Niemi, Olli Muotka

USA: Peter Frenette, Anders Johnson

Ze światowej czołówki nie pojawią się jedynie Gregor Schlierenzauer i Simon Ammann

sobota, 21 stycznia 2012

PŚ w Zakopanem: 39 zwycięstwo Schlierenzauera

Nie wiem jak innym, ale mi towarzyszyły dziś wielkie emocje. Oczywiście chciałam, aby Kamil Stoch stanął na najwyższym stopniu podium po raz drugi. No ale niestety, nie udało się. No niestety, nie udało się Kamilowi zaczarować Wielkiej Krokwi po raz drugi. Wygrał Gregor Schlierenzauer zrównał się z Adamem Małyszem w liczbie zwycięstw Pucharu Świata - dzisiejszy triumf w Zakopanem był 39. w jego karierze. Schlieri, niczym Małysz, oddał dwa dobre skoki - 131,5 i 132 metry. Nie było dzisiaj fochów na warunki i organizatorów, publiczność była, zdaniem Schlieriego, niesamowita, a wyrównanie rekordu Małysza - wzruszającym momentem w jego karierze. Drugie miejsce ze stratą 3,5 punktu do zwycięzcy zajął Richard Freitag, po dwóch równych skokach na 131 metrów. Na najniższym stopniu podium stanął Anders Badal, lider konkursu po pierwszej serii (132 metry), w drugiej nie wytrzymał presji i skoczył tylko 126 metrów.

Tuż za podium uplasował się Andreas Kofler, który w dalszym ciągu pozostaje liderem klasyfikacji Pucharu Świata - skoczył dziś 133 i 126 m. Piątą pozycję wywalczył Severin Freund (122,5 i 131 m) i wyprzedził o zaledwie 0,6 punktu wyprzedzić Petera Prevca i Kamila Stocha. Siódme miejsce Stoch zawdzięcza przede wszystkim drugiej próbie na 133,5 metry, co było drugim najlepszym skokiem finału. Na półmetku, zwycięzca wczorajszych zawodów był jednak dopiero 17. (122 metry) i do czołówki miał ponad 20-punktową stratę. Gdyby jednak ten skok z finału był w pierwszej serii to kto wie, może wygrałby? Dziesiątkę zamknęli Simon Ammann, Anssi Koivuranta i Janne Haponen.

Na pochwałę zasługują także pozostali Polacy, którzy wywalczyli awans do finału. Sensacyjne 9. miejsce po pierwszej serii zajmował Aleksander Zniszczoł z rezultatem 123,5 metra, w finale młody zawodnik uzyskał 127 metrów, ale wystarczyło to do zajęcia 14. miejsca. Na 18. pozycji sklasyfikowani zostali ex aequo Piotr Żyła i Maciej Kot, obydwaj poprawili miejsca zajmowane po pierwszej serii konkursu. Piotr Żyła wywalczył awans z 28. miejsca (116 metrów) skacząc w finale 131 metrów, a Maciej Kot z 22. miejsca (118,5 metra) uzyskując w drugiej próbie 127 metrów. Trzeba dodać, że Maciek w dzisiejszych kwalifikacjach zajął 2 miejsce.

Podobnie, jak wczoraj, finale nie zobaczyliśmy już Stefana Huli (32. miejsce), Bartłomieja Kłuska (36. miejsce), Klemensa Murańki (40. miejsce), Marcina Bachledy (43. miejsce), Tomasza Byrta (46. miejsce) i Krzysztofa Miętusa (48. miejsce). Niestety do konkursu nie zakwalifikował się Andrzej Zapotoczny, który zastępował Janka Ziobro.
 

Maciej Kot
Atle Pedersen Roensen
Vegard Haukoe Sklett

Jan Szturc: "Zniszczoł owocem 'małyszomanii'"

Czy możemy już mówić o tym, że w Wisła jest kuźnią talentów w skokach narciarskich? 
Wydaje mi się, że systematyczna praca z dziećmi i młodzieżą oraz wyłapywanie tych największych talentów, przynosi efekty. Olek Zniszczoł należy właśnie do grona takich zawodników. Zaczął skakać wtedy, kiedy cały kraj ogarnęła fala "małyszomanii". Cieszę się, że po dziesięciu latach teraz jej owocem jest miejsce w dziesiątce konkursu Pucharu Świata Olka. To bardzo budujące dla tego zawodnika, ale także dla mnie, jako szkoleniowca, który "podesłał" kolejnego młodego chłopca do kadry.

Aleksander Zniszczoł już od pewnego czasu prezentuje niezłą formą i ten zakopiański konkurs raczej nie był przypadkiem?
Tak. Już latem wygrał przecież klasyfikację generalną w Pucharze Kontynentalnym. Dobre miejsca zajmował także w Letniej Grand Prix. Zimą ta forma była troszeczkę zmienna, ale teraz widać, że znowu mamy jej zwyżkę. Myślę, że teraz z równie dobrym powodzeniem może skakać na innych skoczniach, a nie tylko na tej zakopiańskiej. Głównym celem dla Olka na ten sezon są jednak mistrzostwa świata juniorów w Erzurum. Teraz na pewno będzie się przygotowywał właśnie pod kątem tej imprezy.

Można zatem powiedzieć, że program "Szukamy następców Mistrza", daje efekty?
Zdecydowanie tak. Poza Kamilem Stochem i Piotrkiem Żyła, wszyscy kadrowicze wywodzą się właśnie z tego programu. Dzięki Bogu, że mamy taki program, a Polski Związek Narciarski ma sponsora, który inwestuje w tych młodych zawodników.

Adam Małysz miał niespotykany talent, a jaki dar posiada Aleksander Zniszczoł?
Ma wszystko to, co powinien posiadać skoczek narciarski. Dysponuje znakomitą techniką. Nie wolno jednak zapominać, że to jest jeszcze młody chłopak. Jeszcze rozwija się motorycznie. Właśnie w tym elemencie tkwią u niego wielkie rezerwy.

Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, powiedział, że za dziesięć lat Klemens Murańka i Aleksander Zniszczoł będą rządzić na światowych skoczniach.
Myślę, że się nie pomylił. Klimek niesamowicie urósł. Kiedy młody człowiek tak szybko rośnie, to traci pewne walory. Zazwyczaj traci się na sile. Klimek skacze bardzo poprawnie technicznie, ale ma problemy z odpowiednią siłą. Poczekajmy jeszcze trochę, a myślę, że i Klemens pokaże nam się z bardzo dobrej strony. Może jeszcze nie w tym roku, ale w kolejnym to możliwe.

piątek, 20 stycznia 2012

PŚ w Zakopanem: Kamil wygrywa, Zniszczoł 9!

Piękny jest ten Zakopiański weekend. Wczoraj - Piotrek Żyła wygrywa kwalifikacje, Krzysztof Miętus i Aleksander Zniszczoł odpowiednio na 3 i 4 miejscu, 10 z 11 Polaków kwalifikuje się do konkursu. A dzisiaj? Kamil Stoch w wielkim stylu powtarza swoje zwycięstwo sprzed roku na Wielkiej Krokwi. Nie dał szans swoim rywalom, skacząc 125,5 m w pierwszej serii i aż 135 m w finale (co było najdłuższym skokiem zawodów)! Drugie miejsce zajął Richard Freitag (drugi raz na podium w karierze), który oddał dwa ładne, równe skoki po 126,5 m, a do Stocha stracił 7 punktów. Na najniższym stopniu podium stanął dziś Andreas Kofler, który na półmetku zawodów zajmował dopiero 14 miejsce, ale skok na 130 m pozwolił mu pokonać rywali.
Tuż za podium znalazł się Peter Prevc, który skokami na 121,5 i 125 m i wyprzedził doświadczonego kolegę z drużyny Roberta Kranjca (118 i 124 m). Dalej był Roman Roudelka (122 i 118 m), najlepszy z Finów Janne Happonen, Jurij Tepes, a dziewiąty Aleksander Zniszczoł (124,4 i 123 metry), dla którego jest to ogromny sukces - pierwsze punkty PŚ i to od razu w czołowej '10'! Dziesiątkę zamknął Severin Freund, lider konkursu po pierwszej serii (128 metrów) w finale spadł na 113. metr.

W finale zobaczyliśmy czterech naszych reprezentantów. Poza Kamilem Stochem i Aleksandrem Zniszczołem byli to Piotr Żyła i Maciej Kot. Żyła zajął ostatecznie 16. miejsce, choć po pierwszej serii był 11. Zwycięzca wczorajszych kwalifikacji uzyskał dziś 122,5 i 115,5 metra. Na 25. pozycji sklasyfikowany został Maciej Kot po skokach na 119,5 i 115,5 metra. Pozostali nasi reprezentanci nie wywalczyli sobie miejsca w "30". Bardzo blisko był Bartłomiej Kłusek (117,5 metra), któremu zabrakło zaledwie 0,4 punktu! Klemens Murańka skoczył 114,5 metra (39. miejsce), Marcin Bachleda - 113,5 metra (43. miejsce), Tomasz Byrt - 115,5 metra (44. miejsce), Stefan Hula - 107,5 metra (46. miejsce). Konkurs zupełnie nie udał się Krzyśkowi Miętusowi, który we wczorajszych kwalifikacjach zajął trzecie miejsce skokiem na 126 m, a dziś spadł na 107 m.

Warunki w pierwszej serii nie były do końca równe i sprawiedliwe, szczególnie dla czołówki PŚ. Upadek po skoku na 117 metrów zaliczył Thomas Morgenstern i nie zobaczyliśmy go w finale. Problemy miał też Anders Bardal - 109 metrów wyeliminowało go z udziału w drugiej serii. Dopiero 18. pozycję zajął Gregor Schlierenzauer.

Zmarł Jiri Raska

W wieku 70 lat, po długiej i ciężkiej chorobie, zmarł legendarny czeski skoczek narciarski Jiri Raska. Na igrzyskach olimpijskich w Grenoble w 1968 roku zdobył złoty (K-70) i srebrny (K-90) medal. Dwa lata później Raska wywalczył wicemistrzostwo świata (K-115), a w 1972 roku sięgnął po brąz MŚ w lotach. W sezonie 1970/71 triumfował w Turnieju Czterech Skoczni. Na drugiej pozycji w tych prestiżowych zawodach uplasował się w 1968 i 1969 roku.

 W 2003 roku Raska, który od lat miał problemy z sercem, został uznany narciarzem stulecia w Czechach, wyprzedzając biegaczkę Katerinę Neumannovą i innego skoczka Pavla Ploca. Kilka miesięcy temu prezydent republiki Vaclav Klaus przyznał mu medal za zasługi. Karierę zakończył w 1974 roku, później pracował jako trener reprezentacji Czechosłowacji. Wnukowie Raski - Jiri i Jan Mazochowie - także skakali na nartach.

czwartek, 19 stycznia 2012

PŚ w Zakopanem: kwalifikacje dla Piotra Żyły!

Najbardziej oczekiwana (nie tylko przez Polaków) zimowa impreza pod Tatrami dziś się rozpoczęła. O godz. 18.00 rozpoczęto kwalifikacje do piątkowego konkursu. Były bardzo pozytywne dla naszych zawodników, gdyż jutro zobaczymy w konkursie 10 z 11 polaków! Zdawałoby się, że dziś zwycięży Krzysztof Miętus, który skakał z numerem 4. Oddał tak piękny skok na 126 m, że bardzo długo był na prowadzeniu. Dopiero skaczący z numerem startowym 44 Piotr Żyła po skoku na 131 m (najdłuższy skok kwalifikacji) zmienił Krzyśka. Tym samym mieliśmy trzech Polaków w czołówce - Piotrka, Krzyśka i Olka Zniszczoła. Jednak Denis Kornilov rozdzielił tą trójkę - był dziś drugi i tracił do Piotrka tylko 0,3 punktu. W '10' znaleźli się też: Anssi Koivuranta (122 m), Michael Neumayer (123,5m), Jure Sinkovec (120,5 m), Atle Pedersen Roensen (121 m), Jakub Janda (119 m) i Peter Prevc (122 metry).

Pozostali Polacy spisali się nieźle. Marcin Bachleda (19. miejsce) skoczył 118 metrów, a Maciej Kot (20. miejsce) osiągnął 116,5 metra. Dobre skoki oddali także Klemens Murańka (117,5 metra i 22. miejsce), Bartłomiej Kłusek (115,5 metra i 24. miejsce) oraz Stefan Hula (119 metrów i 25. miejsce). Do pierwszej serii konkursu zdołał awansować również Tomasz Byrt z wynikiem 114,5 metra (29. miejsce). Ta sztuka awansu nie udała się natomiast Janowi Ziobro - 111 metrów to zbyt mało, aby myśleć o miejscu w czołowej "50" kwalifikacji.

Wśród zawodników z czołowej "10" klasyfikacji Pucharu Świata zdecydowanie najdalej poszybował Robert Kranjec, zwycięzcza zawodów PŚ z Kulm zanotował 137 metrów. Druga odległośc należała do Andersa Bardala - 126,5 metra, a trzeci do Severin Freunda - 125 metrów. Część zawodników, w tym Andreas Kofler i Kamil Stoch zrezygnowali ze skoku w kwalifikacjach.
Dziś pozostaje tylko życzyć wszystkim naszym zawodnikom dalekich skoków, a Kamilowi miejsca na podium (a może nawet zwycięstwa?).
 
 

środa, 18 stycznia 2012

Skład drużyn na weekend w Zakopanem

Łukasz Kruczek dziś ogłosił skład polskiej reprezentacji. Wystąpią: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Maciej Kot, Stefan Hula, Aleksander Zniszczoł, Krzysztof Miętus, Tomasz Byrt, Klemens Murańka, Bartłomiej Kłusek, Jan Ziobro i Marcin Bachleda.


Finlandię reprezentować będą: Janne Happonen, Anssi Koivuranta, Juha-Matti Ruuskanen oraz Sami Heiskanen (debiutant w PŚ). Matti Hautamaeki zostanie w kraju, gdzie będzie trenował i testował nowy sprzęt. Wszystko to ma na celu optymalne przygotowanie do Mistrzostw Świata w lotach w Vikersund. Olli Muotka oraz Sami Niemi udadzą się natomiast do japońskiego Sapporo, gdzie w ten weekend zaplanowane są zawody Pucharu Kontynentalnego.

W Norweskim zespole Romoerena zastąpi Vegard Swensen, który przez dłuższy czas pokazywał się od dobrej strony w PK. Nominowani zostali także Anders Bardal, Johan Remen Evensen, Kenneth Gangnes, Atle Pedersen Roensen, Vegard Haukoe Sklett i Rune Velta. Anders Fannemel, Ole Marius Ingvaldsen i Kim René Elverum Sorsell pojadą do Japonii, aby wziąść udział w PK. W następny weekend dołączą do nich Bardal, Sklett i Velta, aby wziąść udział u konkursie PŚ w Sapporo.

Z Austrii przyjedzie Andreas Kofler, Gregor Schlierenzauer, Thomas Morgenstern, Martin Koch, David Zauner, Wolfgang Loitzl and Michael Hayboeck.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Tom Hilde trenuje z dziećmi :)

Nasz dzielny Hildziak wróci do startu w konkursach szybciej, niż by się tego wszyscy spodziewali. Jak na razie zaczął lekkie treningi. Oczywiście pochwalił się tym ze swoimi fanami (za co mu dziękuję :)).

"Dzisiejszy trening poszedł bardzo dobrze. Zrobiłem kilka nowych rzeczy z moim starym trenerem, który obecnie jest trenerem w Kollenhopp i Wang (mojej dawnej szkole). Zapytał, czy mógłbym wziąć udział w treningu z dziećmi. Federacja ma projekt dla młodzieży i dzieci, którzy próbują dojść na szczyt. Miło zobaczyć, że istnieje wiele talentów rosnących za nami i jestem pewnie, że niektórzy z nich osiągną najwyższy poziom pewnego dnia."

Bez Bjoerna Einara Romoerena w Zakopanem

Już w środę do zimowej stolicy Polski przyjadą ekipy skoczków, a w czwartek odbędą się kwalifikacje do pierwszego konkursu PŚ. W Zakopanem prace idą pełną parą. Wielu skoczków uważa, że Zakopane to ich ulubione miejsce i chętnie tam wracają. Również Bjoern Einar Romoeren tak uważa, ale w tym roku do Zakopanego nie przyjadzie :( Powód: słabe wyniki w PŚ. Sam mówi, że jest bardzo na siebie zły.

"Zakopane jest jednym z najlepszych weekendów w sezonie. Dobra skocznia, wspaniała atmosfera. Jest mi trochę smutno, że nie pojadę tam w tym roku. Ale niestety moja dotychczasowa forma nie jest najlepsza, muszę zostać w domu na trening i zamiast tam skakać w Norwegians Cup. Tak więc to jest odpowiedź dla tego, kto pytał o moim uczestnictwie w Zakopanem. Jednak zamierzam wrócić silniejszym w dalszej części sezonu i mam nadzieję, że w przyszłym roku w Zakopanem będę ubiegać się o podium. Życzę wszystkim zawodnikom powodzenia i mam nadzieję, że spędzicie tam wspaniały czas."

Romoeren umieścił na swojej stronie zdjęcie z benefisu Adama Małysza z podpisem "mam nadzieję, że tak samo będzie w tym roku". Kibice, nie zawiedźcie :)

niedziela, 15 stycznia 2012

PŚ w Bad Mitterndorf cz.2

Pierwsza seria drugiego konkursu PŚ w lotach przebiegała w dość sprzyjających warunkach, ale druga seria była prowadzona przy dużym wietrze w plecy, co przełożyło się na dużo krótsze skoki w wykonaniu wszystkich zawodników.  Konkurs wygrał Anders Bardal - 197,5 i 183,5 m. Drugie miejsce ze stratą zaledwie 1,3 punktu zajął lider po pierwszej serii Daiki Ito. Japończyk może mówić o pechu, bo w pierwszej serii oddał najdalszy skok w konkursie - 209 m. Drugi skok nie był aż tak dobry - 171,5 m nie pozwoliło na objęcie prowadzenia. Na podium znalazł się też Kamil Stoch - oddał dwa dobre skoki na 191,5 i 181,5 m. Za podium znalazł się Thomas Morgenstern, który wysokie miejsce zawdzięcza dzięki drugiej próbie. Skok na 180 m pozwolił mu przesunąć się z 11 miejsca po pierwszej serii. Robert Kranjec nie latał już tak daleko jak w przedpołudniowym konkursie - uzyskał 194 m i zaledwie 166,5 m. Równą formę tej zimy potwierdził natomiast Roman Koudelka, Czech uplasował się na szóstej pozycji skacząc 191 i 186,5 metra, co było najdłuższym skokiem serii finałowej. W 10 znalazł się też Taku Takeuchi, Simon Ammann oraz dwóch Niemców - Severin Freund i Richard Freitag.

Po za Kamilem w finale zobaczyliśmy dwóch Polaków. Piotr Żyła ze skokami na 182 i 152 m zajął 22 miejsce, a Maciek Kot był 27. W pierwszej serii Maciek pobił swój rekord życiowy skacząc 176 m. Jednak druga próba była fatalna w porównaniu do pierwszej - 138 m. Debiutant Tomasz Byrt skoczył na 149 m i był dziś 46.

O pechu może mówić Gregor Schlierenzauer, który po pierwszej serii był drugi (203,5 m). Przed swoim finałowym skokiem zepsuł mu się zamek przy kombinezonie. Przez kilka minut próbowano spiąć kombinezon - najpierw agrafkami, a później taśmą klejącą. Schlierenzauer oddał w końcu swój skok, uzyskał 186 metrów, co dawało mu zwycięstwo w konkursie. Niestety, amatorska naprawa kombinezonu nie znalazła uznania u Seppa Gratzera kontrulującego zgodność kombinezonów z regulaminem FIS - drugi skok Schlierenzauera został unieważniony, co oznaczało spadek w klasyfikacji konkursu na 30. pozycję.
  
 

PŚ w Bad Mitterndorf cz.1

Do trzech razy sztuka. W piątek nie udało się przeprowadzić kwalifikacji, w sobotę konkursu. Ale za to w niedzielę pogoda w Austrii się zlitowała. Tak więc pierwszy jednoseryjny konkurs na skoczni Kulm (HS 200) wygrał Robert Kranjec ze skokiem na 206 m. Odległość imponująca, ale nie była najlepsza w konkursie. Na 212 m wylądował Daiki Ito, ale był 4. Na podium za to znalazł się Thomas Morgenstern (200,5 m) i Anders Bardal (205,5 m). Na piątym miejscu został sklasyfikowany Norweg Vegard Haukoe Sklett, który lądował na odległość 204,5 m. Najlepszy z naszych, Kamil Stoch zajął 6 miejsce, dzięki skokowi na 193 m. Siódme miejsce zajął faworyt gospodarzy i tym samym lider ubiegłego sezonu w lotach - Gregor Schlierenzauer uzyskał 184,5 m. Dalej był Rune Velta (203 m), Johan Remen Evensen (183 m), a pierwszą dziesiątkę zamknął Szwajcar Simon Ammann (187 m). Piotr Żyła, który wylądował na 188,5 m ostatecznie był 17. Maciej Kot za skok na 167m uplasował się na 34. miejscu a Tomasz Byrt był 43. (146,5 m).

sobota, 14 stycznia 2012

W Austrii nie polatali, ale Stefan Hula był drugi w PK!

Pogoda w Bad Mitterndorf nas nie rozpieszcza. Śnieg i wiatr od wczoraj torpedują prawidłowe przeprowadzenie zawodów. Dziś powtórzył się scenariusz z wczoraj - zbyt silny wiatr i padający śnieg przeszkodził w rozegraniu pierwszego konkursu PŚ w lotach. Nawet jakby pogoda się uspokoiła, skocznia w Kulm nie posiada sztucznego oświetlenia, więc nie możliwe jest przeprowadzenie konkursu wieczorem. Mimo, że Walter Hofer znów zacięcie walczył na rozbiegu ze śniegiem, skakanie było dziś niemożliwe. Szkoda. 

Program na jutro:
9:45 - oficjalny trening
10:45 - jedna seria konkursu nr 1 (z udziałem 54 skoczków)
14:00 - konkurs nr 2 (z udziałem 54 skoczków)
  

Mimo, że w Austrii konkurs PŚ dziś się nie odbył, w Niemieckim Titisee-Neustadt (HS 142) odbył się konkurs PK, w którym Stefan Hula zajął 2 miejsce (131 i 138,5 m)! Tylko się cieszyć, że jego skoki z wczorajszych treningów przełożyły się na konkurs. Zwyciężył Manuel Fettner ze skokami na 137,5 i 133,5 m i przewagą 4,2 punktu nad Polakiem. Trzeci był Robert Johansson z Norwegii. Jego odległości to 126 i aż 140 metrów!

Krzysztof Miętus ostatecznie uplasował się na 9.miejscu (127,5 i 131,5 m). Na 28. pozycji został sklasyfikowany Bartłomiej Kłusek (122 i 123m). Skakał dziś równo, ale niewystarczająco daleko. Pozostali Polacy zdecydowanie zawiedli. Co prawda wczoraj zaliczyli w treningach bardzo dobre występy, ale dziś coś nie wyszło. Marcin Bachleda uzyskał 112,5m. i znalazł się na 47. miejscu. Dawid Kubacki po skoku na 110,5m. zajął 51. lokatę, a na 63. pozycji uplasował się Aleksander Zniszczoł, który wylądował na 104 metrze. Najkrócej skoczył Jakub Kot (94,5m.), co dało mu dopiero 70. miejsce.

piątek, 13 stycznia 2012

Jutro pierwszy konkurs PŚ w lotach

Przed nami pierwszy weekend z lotami narciarskimi. Po raz pierwszy FIS zastosował nową zasadę ustalania listy startowej do zawodów Pucharu Świata w lotach. Z racji tego, że wielu zawodników jest świetnymi lotnikami, a gorzej radzi sobie na mniejszych obiektach, lista startowa do konkursów w lotach nie będzie układana na podstawie klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Zamiast tego, brana pod uwagę będzie klasyfikacja Pucharu Świata w lotach. Oznacza to, że obecny lider PŚ Andreas Kofler musiałby dziś się kwalifikować. No ale dziś kwalifikacji nie było, więc na pewno w konkursie wystąpi. Chociaż wielkim szokiem byłby to, gdyby się nie zakwalifikował.

Rekord obiektu w Bad Mitterndorf należy do Gregora Schlierenzauera, który 10. stycznia 2009 r. lądował na 215,5m. Austriak, który dopiero co wygrał 60. Turniej Czterech Skoczni na swoim blogu napisał: "Loty narciarskie są dla mnie Formułą1 naszego sportu. Jestem rekordzistą obiektu, bardzo lubię skocznię Kulm i nie czuję w ogóle presji. Z niecierpliwością czekam na jak najdłuższe loty".

Nieoficjalnym rekordzistą świata w długości lotu jest Johan Remen Evensen, który na skoczni w Vikersund uzyskał 246,5m. Jednak w tym sezonie Norweg nie zachwyca swoją formą, a ponadto na skoczni Kulm tak dalekie loty nie są możliwe, więc rekord dalej pozostanie w Norwegii.
Jutro zgodnie z planem o 12:30 odbędzie się jedna seria treningowa, a na godzinę 14:00 przewidziano start konkursu z udziałem 54 skoczków.

Warto wspomnieć o tym, że pozostali nasi zawodnicy wystąpią w weekend w Pucharze Kontynentalnym w Titisee-Neustadt. Podczas gdy skakanie w Austrii było niemożliwe, w Niemczech bez żadnych problemów odbyły się dwie serie treningowe na tamtejszym obiekcie HS 142. Z bardzo dobrej strony zaprezentował się Stefan Hula popisowym skokiem na 134,5m. Jutro podczas konkursu rzeczywiście okaże się, czy Polak poprawił swoją dyspozycję. Ostatnio w PŚ nie szło mu dobrze. Było tak, że nie kwalifikował się do konkursu.

Pierwszy trening niespodziewanie wygrał Kanadyjczyk Mackenzie Boyd-Clowes, osiągając 129,5m. Drugi wynik należał do Dawida Kubackiego (126,5m) i Ilmira Hazetdinova (126,5m), a czwarty był Stefan Hula z rezultatem 126m. Również Jakub Kot osiągnął niezły wynik - dokładnie 120,5m (13. pozycja), a pół metra gorszy był Krzysztof Miętus (120m), co dało mu 16. miejsce. Pozostali Polacy spisali się słabiej. Marcin Bachleda był 33. (112,5m), 36. Aleksander Zniszczoł (111m), a dopiero 46. lokatę zajął Bartłomiej Kłusek ze skokiem na 107,5m.

W drugiej serii treningowej Stefan Hula lotem na 134,5 m znacznie wyprzedził drugiego, Jakę Hvalę (130,5m) oraz trzeciego - Kima-Rene Elverum Sorsella (130m). Bardzo ładny skok zanotował Krzysztof Miętus, któremu 129,5m dało 4. lokatę, a tuż za nim uplasował się Robert Hrgota (128,5m). Tym razem lepszy skok oddał Bartłomiej Kłusek, który uzyskał 124m (19.), podobnie jak Aleksander Zniszczoł (123,5m i 24. pozycja). Swój wynik z pierwszej serii powtórzył Jakub Kot (120,5m i 30. pozycja), a tylko pół metra bliżej wylądował Marcin Bachleda (120m i 33. lokata). Tym razem zawiódł Dawid Kubacki, któremu 110m dało zaledwie 57. miejsce.

wtorek, 10 stycznia 2012

Polacy trenowali w Szczyrku

Nie w Wiśle jak wcześniej planowano, ale w Szczyrku trenują polscy skoczkowie, którzy przygotowują się do zawodów Pucharu Świata w lotach narciarskich w Bad Mitterndorf. Pewni wyjazdu do Austrii są Kamil Stoch, Maciej Kot i Piotr Żyła.

Po powrocie z Turnieju Czterech Skoczni mieliśmy w planie treningi w Wiśle, ale niekorzystne warunki atmosferyczne sprawiły, że skakaliśmy w Szczyrku. Nie było żadnych problemów, jestem zadowolony z przebiegu. Zawodnicy kadry są w dobrej kondycji fizycznej, nikt nie narzeka na żadne dolegliwości zdrowotne - powiedział trener kadry Łukasz Kruczek.

Na kolejne zawody Pucharu Świata w austriackim Bad Mitterndorf, gdzie w sobotę i niedzielę odbędą się dwa konkursy na mamucie, ekipa wyjedzie w czwartek. Dziś pewna startu trójka: Kamil Stoch, Maciej Kot i Piotr Żyła. O obsadzie dwóch pozostałych miejsc, zapadnie decyzja w środę. Bezpośrednio po starcie w Austrii kadra wróci do kraju, a zawodnicy spotkają się na krótkim zgrupowaniu w Zakopanem, które będzie kolejnym etapem PŚ.

Chcemy odbyć na Wielkiej Krokwi kilka spokojnych treningów. Ich rezultaty zdecydują o powołaniach na konkursy zaplanowane na 20 i 21 stycznia. Ustaliliśmy ze sztabem trenerskim, że pewni startu są zawodnicy, którzy zdobyli do tej pory punkty Pucharu Świata oraz ci, którzy po konkursach w niemieckim Neustadt (14-15 stycznia) "wskoczą" do czołowej dziesiątki Pucharu Kontynentalnego. O pozostałych zdecydujemy po treningach w Zakopanem - zakończył Kruczek.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Wywiad z Wojciechem Fortuną

Wojciech Fortuna jest jedynym złotym medalistom olimpijskim z Polski. Złoto zdobył w Sapporo w 1972 r. skokiem na 111 i 87,5 m na skoczni K90. 

Turniej Czterech Skoczni za nami. Ósme miejsce Kamila Stocha trudno uznać za sukces, a wyniki pozostałych Polaków za przyzwoite. Mamy kryzys?
Powiem mocniej: nie licząc Kamila, reszta polskich zawodników znalazła się w trzeciej lidze. Cofnęli się. Dlaczego? Moja odpowiedź jest taka: Kruczek plus Hula równa się bula.

Zaczął Pan bez ogródek. 
Bo uważam, że Polakom potrzebny jest trener z autorytetem, taki jak Hannu Lepistoe. Trener, który wie, o co chodzi.

Kruczek nie wie? 
Słyszę, kiedy mówi przed zawodami, że zna problem u konkretnego zawodnika, że już został wyeliminowany, a potem to się w ogóle nie sprawdza. Jak ci chłopcy mają wierzyć w to, co robią? Latem prawie wszyscy świetnie skakali na igelicie, ale nic z tego nie przełożyło się na zimę. Kruczek z Klimowskim to w Łabajowie mogą trenować, a nie kadrę A. Taka jest moja opinia.

Nie za surowa? To przecież oni w ubiegłym sezonie doprowadzili Stocha do pierwszych sukcesów w Pucharze Świata. 
Proszę pana, Kamil to ma większy potencjał niż Adam Małysz. Nawet Lepistoe mówił o nim, że będzie wielki. Trzeba mu tylko trenera, który to z niego wydobędzie. Moim zdaniem do Turnieju Czterech Skoczni był, tak jak inni w kadrze, nieprzygotowany. Pogubił się, coś tam kombinowano, żeby to zmienić, ale nic nie wykombinowano. Popatrzmy na innych: przecież w porównaniu z ubiegłym sezonem cofnęli się o dwie klasy. Oni już przecież przegrywają czasem nawet z Kazachami i Estończykami.

Nie będzie lepiej?
Kamil może się jeszcze obudzi, w pozostałych nie wierzę. Sezon dla nich jest stracony. Nie winię ich za to, to są chłopcy, którzy coś potrafią. Taki Maciej Kot to powinien być już mistrzem świata. Ma piękny dojazd, wyjście z progu podobne jak u Morgensterna, a jak przychodzą zawody, wszystko zapomina i nie wie, co robić. Wie pan, kto by najbardziej przydał się w kadrze?

Zamieniam się w słuch.
Małysz. Jego bardzo brakuje. Nie mówię nawet o tym, żeby nadal skakał, ale miałem nadzieję, że zostanie chociaż dyrektorem sportowym w Polskim Związku Narciarskim. Adam zawsze dobrze wiedział, czego akurat potrzebuje, miał intuicję. Gdy coś nie grało, mówił, że chce pracować z Lepistoe, innym razem jechał do wujka Jana Szturca. Jak miał spadek formy, to wiedział, gdzie jej szukać. Teraz taki ktoś przydałby się przy reprezentacji.

Wilka do lasu jednak nie pociągnęło. Małysz wybrał zupełnie inną drogę.
Prawda, ale jak się do tej sprawy zabierano... Ktoś mu coś przez telewizję zaproponował. Moim zdaniem, ludziom z PZN nie zależało, żeby Adam tam pracował. No to poszedł w rajdy i w sumie dobrze zrobił.

I co? Pan teraz przerzucił się z oglądania skoków na Rajd Dakar?
Aż tak to nie, ale nasłuchuję, jak tam Adasiowi idzie. To jednak żółtodziób w rajdach, cudów zatem nie wymagajmy. Raptem w pół roku zrobił licencję, trenował tyle samo, to sukcesów od razu nie odniesie.

Widzę, że nieźle się Pan orientuje, co i jak. 
Pewnie. Ja się sportem bardzo interesuję, śledzę. Skoki to oglądam od Kuusamo do Planicy, wszystko jak leci. Nawet kwalifikacje oglądam, bo muszę widzieć, co się dzieję. Studiuję to już 40 lat, zęby na tym zjadłem, więc się przyglądam. I mam swoje zdanie.

I nie czuł Pan nigdy potrzeby, żeby tę wiedzę przekazać innym? 
Kiedyś mi proponowali, żebym został trenerem, i dawali 800 złotych. Powiedziałem: "dziękuję", i zostałem taksówkarzem. Z czegoś trzeba było żyć. Dawne czasy. A teraz już dla mnie za późno. Tu trzeba młodych ludzi, sprytnych, takich jak Małysz. Przecież on potrafiłby wszystko załatwić. I trenerów, i sprzęt, jest przecież znany, lubiany w świecie sportów zimowych. Inaczej niewiele się zmieni, a my nadal będziemy słuchać przechwałek, że jest pięknie w skokach, że jest pięknie w biegach. A tak naprawdę to my nie mamy nic.

Za plecami Justyny Kowalczyk rzeczywiście jest pustka.
Święta prawda. Z Józkiem Łuszczkiem przy każdych zawodach z sobą rozmawiamy, analizujemy i on to by panu wiele ciekawych rzeczy na temat biegów naopowiadał. Ale to jest też tak, że ludzie ze środowiska nie chcą nas słuchać. Kiedyś Apoloniusz Tajner powiedział mi: "Wiesz Wojtku, to już nie jest takie skakanie jak kiedyś". Śmiać mi się chciało, bo co to niby znaczyło? Że się nie znam?

Jedno jest pewne: wasze skakanie było na pewno bardziej ekstremalne. 
Niebezpieczniej było, racja. Bez kasków, smarów, tych wszystkich technologii, no i narty mieliśmy cięższe o dwa kilogramy. Ale skoki to skoki. Przecież widzę, czy ktoś ma dobry najazd, jakie ma odbicie, jaką sylwetkę w locie. Jednej rzeczy tylko nie zrozumiem ze współczesnych skoków, tej austriackiej matematyki, którą wprowadził Hofer. Nie pogodzę się z tym nigdy, że zawodnik, który skoczył pięć metrów dalej, dostaje ujemne punkty i przegrywa, bo miał wiatr w plecy, z boku czy w d... Albo to obniżanie belki w trakcie konkursów. To jest niesprawiedliwe i bez sensu. To była taka rewolucja zrobiona pod Austriaków, bo premiuje najlepszych. Choć jak najdalszy jestem od tego, żeby im tytuły zabierać. Nie ma co gadać, skaczą najlepiej. Teraz w Turnieju było ich trzech na podium, a stać ich na to, żeby zająć sześć pierwszych miejsc. Ja jednak mam nadzieję, że kiedyś zlikwidują te nieszczęsne współczynniki wiatru.

Działania Austriaków wzbudziły też kontrowersje podczas konkursu w Innsbrucku. W Polsce pojawiły głosy, że prowadzący po pierwszej serii Stoch w drugiej skakał w gorszych niż inni warunkach i w ten sposób został okradziony ze zwycięstwa. Pan podzielał to oburzenie? 
Nie, nie było przecież aż takich strasznych warunków. To taki naciągany temat. Żeby wygrać, to trzeba skoczyć po zwycięstwo. Przed Turniejem w gazetach były tytuły: "Kamil bierze wielkiego szlema", "Kamil gotowy do zwycięstw". To go zdeprymowało.

To nie świadczy o nim dobrze, bo presja jest wpisana w zawód sportowca. 
Kamil to jeszcze młody chłopak. A ma dar. Coś więcej niż Adam i coś więcej niż Ammann. Latem, na igelicie, potrafił pięknie odskakiwać rywalom na dziesięć metrów. On ma niesamowite odbicie na progu; kiedy trafia, to od razu odlatuje. Na luzie. Tego nie ma Simon, który pięknie wychodzi z progu, ale widać u niego to szarpnięcie, nie miał też tego Adam, bo u niego była nerwówka przy odbiciu. W Stochu więc cała nadzieja.

Na co?
Że doczekam olimpijskiego złota w skokach. Czekam już na nie czterdzieści lat i jeśli Kamil nie wygra w Soczi, to ja już następnych czterdziestu mogę nie przeżyć. W końcu mam sześćdziesiątkę na karku. Na drużynę nie liczę, nie doczekamy się tu sukcesów.

A w konkursach mieszanych, męsko-damskich? Latem mają być pierwsze takie konkursy.
Ha, ha, to zabawa, ale może być.

To już nie zabawa, kobiety wystartują na igrzyskach. 
Nie mam nic przeciwko. Niech skaczą. Za moich czasów też skakałem z jedną kobietą w Szczyrbskim Plesie. To była Norweżka, na imię miała Anita. Latała ponad sto metrów, ale z pełnego rozbiegu.

Może więc jak nie Stoch, to w Soczi wyskoczy nam jakiś Małysz w spódnicy? 
Jestem sceptyczny, bo proszę spojrzeć, co się dzieje. Niby istnieją programy naprawy skoków, niby mamy najpiękniejsze skocznie na świecie, w Zakopanem, Szczyrku, Wiśle, ale ilu my tych skoczków na poziomie mamy. Pięciu, sześciu. Za moich czasów to, żeby wystartować w mistrzostwach Polski, musiałem w swoim klubie przechodzić kwalifikacje. Stu pięćdziesięciu chłopa nas tam trenowało. W Zakopanem co tydzień były zawody, które oglądało nawet po dwadzieścia tysięcy ludzi. Przychodzili na skocznię prosto z kościoła, modlitewniki im z kieszeni wystawały. A dziś mamy tylko ten jeden Puchar Świata w styczniu, a poza tym nic się nie dzieje.

Zawody PŚ na Wielkiej Krokwi już za dwa tygodnie. Będzie Pan? 
Nie. Jeżdżę do Zakopanego w swoich sprawach, mamie zaświecić świeczkę na cmentarzu, rodzinę odwiedzić. Ale jak widzę na zaproszeniu na skoki pieczątkę "Burmistrz Zakopanego", to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera. Wie Pan dlaczego?

Nie będę zgadywał.
Bo podczas mojej nieobecności, gdy byłem w USA dziewięć i pół roku, ówczesny burmistrz sądownie wymeldował mnie z mojego mieszkania. Donikąd. W 2003 roku. Dlatego ja w Zakopanem nie mieszkam [Fortuna wyprowadził się na Suwalszczyznę] i nie spieszy mi się, żeby tam bywać na salonach.

niedziela, 8 stycznia 2012

Lukas Hlava nadal w szpitalu

Podczas ostatniego konkursu TCS na skoczni w Bischofshofen Czech Lukas Hlava zaliczył upadek: po wylądowaniu uciekła mu narta, która potem podjechała pod spód drugiej narty. W efekcie zawodnik mocno uderzył głową o zeskok. Niby nie wyglądało to groźnie ale pamiętamy, co przydarzyło się Tomowi Hilde w Oberstdorfie. Lukas złamał sobie nos i kości policzkowe poniżej oka. Od piątku do soboty przebywał w austriackim szpitalu. Późnym wieczorem w sobotę został przetransportowany do Pragi, na oddział chirurgii stomatologicznej. W czeskim szpitalu przeszedł serię badań. Prawdopodobnie na obserwacji pozostanie jeszcze dwa dni. Lekarze sprawdzają między innymi czy krwiak, który powstał pod okiem sam się wchłonie. Wtedy również będzie możliwe sprawdzenie czy z kością policzkową jest wszystko w porządku czy będzie potrzebna operacja. Jeśli chodzi o złamany nos to tutaj nie powinno być żadnych komplikacji.

Lukas pozostaje jednak optymistą. "Jestem bardzo zmęczony, ale najważniejsze, że nie boli mnie już głowa. Najchętniej pojawiłbym się na skoczni, zamiast w szpitalu. Mam nadzieję, że szybko uda mi się powrócić do skakania"


piątek, 6 stycznia 2012

Schlieri wygrywa Turniej Czterech Skoczni

Dziś będzie dłuuugo.
Gregor Schlierenzauer jutro obchodzi swoje 22 urodziny, ale już dziś zafundował sobie prezent. Oto dziś wygrał Turniej Czterech Skoczni, po wielokrotnym stawaniu na podium i bycia bardzo blisko wygranej. Jak sam powiedział, "spełniło się moje marzenie". Można powiedzieć, że do końca nie było wiadomo, kto tak naprawdę wygra. Andreas Kofler tracił do Gregora 17 punktów i zapowiadał, że będzie walczyć. No ale dziś, po kompletnie zepsutym skoku na 122 m mógł o zwycięstwie tylko pomarzyć. Co prawda w drugiej, niedokończonej serii skoczył 140 m i musiał mocno się wkurzyć, że finał odwołano bo miał duże szanse na przesunięcie się o parę pozycji w klasyfikacji konkursu. Dziś musiało mu wystarczyć dopiero 27 miejsce. Tym samym Kofi nie utrzymał drugiego miejsca w klasyfikacji TCS - wyprzedził go Thomas Morgenstern. Wafelek powinien się cieszyć, bo na 4. miejscu został sklasyfikowany Anders Bardal i tracił do Koflera tylko 0.9 punktu! Kamil Stoch zajął w Turnieju 8 miejsce. Może gdyby nie to, że jury mocno nie lubi Kamila, Polak zająłby zdecydowanie lepsze miejsce. Wszyscy pamiętamy, co działo się w Innsbrucku i Oberstdorfie... 

No ale dziś jury także się nie popisało. Już od początku kwalifikacji zaczynały się problemy. Padał gęsty śnieg, który zasklepiał się w torach i przeszkadzał zawodnikom. Jak to mówił Sebastian Szczęsny (komentator TVP): "Ciekawe, kiedy jury przerwie te kwalifikacje. Wtedy jak Schlierenzauer popsuje swój skok, czy jeszcze przed tymi 'wielkimi'?" Odpowiedź brzmi: przed. Niebezpieczna sytuacja pojawiła się przy skoku Stephana Hocke, który przejechał przez próg i ratował się przed upadkiem. To właśnie w tym momencie jury powinno przerwać konkurs. Ale na belce siada Jurij Tepes. Dostaje zielone światełko. Tuż po zjechaniu z belki zaczynają się problemy. Jest niebezpiecznie. Słoweńskiego skoczka spotyka jeszcze gorsza sytuacja, niż przed chwilą Niemca. Można się tylko dziwić, dlaczego Miran Tepes pozwolił własnemu synowi skakać w takich warunkach...

 
Kwalifikacje odwołano. Zapadła decyzja o tym, że w pierwszej serii wystąpią wszyscy skoczkowie, a było ich 62. Druga seria zawodów została przerwana po skokach 10. zawodników. Wtedy to obficie zaczął padać śnieg, który zasypywał tory najazdowe. I powtórzyła się sytuacja pogodowa z kwalifikacji. Kontynuacja drugiej serii bardzo się przeciągała i ostatecznie jury podjęło decyzję o odwołaniu drugiej rundy. A tak Walter Hofer pracował na zmianę wizerunku odśnieżając tory:
W jednoseryjnym konkursie zamykającym TCS wygrał Thomas Morgenstern ze skokiem na 135 m. Drugie miejsce zajął Anders Bardal, który lądował w tym samym miejscu, co Morgi. Trzecie miejsce zajął Gregor Schlierenzauer po skoku na 131 m. Groźnie wyglądający upadek zaliczył Czech Lukas Hlava, przy lądowaniu odjechały mu narty i upadając mocno uderzył głową o zeskok. Wokół skoczka natychmiast pojawiły się służby medyczne, które zabrały Hlavę na noszach. Czech miał zakrwawioną twarz, jednak komunikował się normalnie. Złamał sobie nos i kości policzkowe poniżej oka. Jak powiedział trener Czechów- "Dla skoczków lepszy jest złamany nos niż obojczyk".
A teraz o Polakach. Kamil Stoch skoczył na 129 m, ale jego próba zostało nisko oceniona za niezbyt ładne lądowanie - zajął 9 miejsce. Gdyby konkurs rozegrano do końca, mógłby liczyć na wyższe miejsce. Niewiele tracił do podium. Zapunktował dziś też Maciej Kot. Po swojej próbie na 122,5 m zajął 28 miejsce. Pozostali wypadli słabo. Dawid Kubacki skoczył 117 m i był dziś na 36 miejscu. Piotr Żyła, który ma zdecydowany spadek formy, wylądował dziś na 113,5 m i zajął dopiero 43 miejsce. Stefan Hula pokazał, że wciąż jest bez formy skokiem na 109 m (55 miejsce). Swoją drogą to dziwie się Łukaszowi Kruczkowi. Olka wymienił na Dawida, ale Stefana zostawił. Sam Stefek mówił w wywiadzie, że wolałby pojechać do Ramsau (gdzie obecnie trenuje nasza kadra B) i tam poćwiczyć na spokojnie.

Trzech Austriaków na podium, sporo kontrowersji, jeszcze więcej problemów z pogodą, upadki Hildziaka i Hlavy, zmarnowana szansa Kamila na zwycięstwo w Innsbrucku - tak zapamiętam tegoroczny TCS. I myślę, że nie tylko ja, ale i wszyscy Polacy. 

No ale trzeba zaznaczyć, że dzisiejszy konkurs był 400 konkursem w karierze Noriakiego Kasaiego :)