poniedziałek, 31 grudnia 2012

Fantastyczne zwycięstwo Andersa Jacobsena

Czy ktoś kiedyś wątpił w to, że Anders Jacobsen może namieszać w skokach po przerwie? Nikt się nie przyznaje? No, dobrze. Albo w sumie nie. Bo dziś Andreas udowodnił, że da się wrócić po długiej przerwie i wygrywać. Ba, wygrywał w lecie PK, ale zimowy PŚ to przyznacie - większa ranga.

Tak więc nasz Andreas skakał dzisiaj pięknie. Jak natchniony. Miano lidera 61. Turnieju Czterech Skoczni zapewnił sobie skokami na 138 i 139 m i zdobywając aż 308,6 pkt! Wyraźnie wyprzedził Gregora Schlierenzauera, który skoczył 134,5 i 138,5 m (297 pkt) oraz Severina Freunda - 138,5 i 135,5 m (290,8 pkt). Cała trójka obroniła swoje miejsca zajmowane na półmetku zawodów. Należy też wspomnieć, że Anders skakał z mocno obniżonego rozbiegu, a mimo tego jego odległości były imponujące.

Czwarte miejsce zajął Dmitrij Wasiljew, który w drugiej serii skoczył znakomite 138,5 m, ale szanse na podium zaprzepaścił niezbyt ładnym lądowaniem. Nawet dotknął zeskoku, ale zauważył to tylko jeden sędzia. Za jego plecami uplasowali sie Tom Hilde (również imponujące 138,5 m z obniżonego rozbiegu w drugiej serii) oraz Simon Ammann (piękne 139 m w finale).

Na półmetku zawodów Kamil Stoch zajmował znakomite 5. miejsce dzięki skokowi na odległość 132,5 m, ale drugi, słabszy skok na 125,5 m zepchnął go aż na 13. miejsce. Jest to jednak i tak najlepszy występ Kamila w Oberstdorfie, nigdy jeszcze nie udało mu się tutaj zakończyć zawodów w drugiej dziesiątce. Niezły występ zanotował Stefan Hula dodany do składu w ostatniej chwili. Zawodnik ze Szczyrku po skokach na 128,5 i 126 metrów zajął 21. miejsce. Do drugiej serii awansowali także Klemens Murańka, który uplasował się ostatecznie na 28. pozycji oraz Dawid Kubacki - 26. miejsce.

Punktów nie wywalczyli dziś Piotr Żyła (125m i 31. wynik) i Krzysztof Miętus (129m i 33. lokata), choć pokazali się z niezłej strony i gdyby nie przegrali swych pojedynków, zmieściliby się ze swoimi wynikami w drugiej serii. Zupełnie swój skok zepsuł natomiast Maciej Kot (111,5m i 50. miejsce).

Z pewnością sporą niespodzianką była porażka jednego z faworytów Turnieju - Thomasa Morgensterna. Morgi przegrał pojedynek z Ilją Roslakowem i zajął dopiero 40. miejsce. Sensacją można z kolei nazwać wynik Szwajcara Gregora Deschwandena, który pokonał Piotra Żyłę i po pierwszej serii zajmował 15. miejsce. Ostatecznie zakończył zawody na 26. pozycji. Nie obyło się bez sędziowskich kontrowersji. Skok Gregora Schlierenzauera z pierwszej serii oceniano i na 17,5 i na 18 punktów, ale austriacki sędzia dał swojemu krajanowi notę 19 pkt. Nieco zawyżonymi można też nazwać oceny za pierwszy skok Andersa Bardala, który miał przy lądowaniu wyraźne problemy, a od francuskiego sędziego dostał nawet "osiemnastkę".  Po drugim skoku zdyskwalifikowany został za nieprzepisowny kombinezon Andreas Kofler. Jednak wymazano tylko jego wynik z drugiej serii, tym samym Austriak zachował do klasyfikacji TCS punkty z pierwszej serii. Został przesunięty na 30. miejsce w konkursie .

Zawody odbywały się w trudnych warunkach, wiatr często zmieniał siłę i kierunek. Z pewnością jednak można je określic jako najbardziej emocjonujące w dotychczasowej rywalizacji o pucharowe punkty. Nie zabrakło bardzo dalekich skoków, ladowań na granicy ryzyka i eksplozji radości ze strony zadowolonych zawodników. Oby podobny poziom emocji towarzyszył nam przez cały Turniej Czterech Skoczni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz